Są wakacje, więc coś „plażowego”
do poczytania…
Pod tym linkiem znajduje się interesujący raport NIK z kontroli wykorzystania środków publicznych na inwestycje
przez administrację morską, w tym również na ochronę brzegów morskich: http://www.nik.gov.pl/plik/id,7002,vp,8856.pdf.
Jest co komentować.
Garść faktów
Polska część wybrzeża Bałtyku o długości
498 km wymaga niestety ciągłej ochrony przed
niszczycielskim oddziaływaniem morza, ponieważ na 55% długości proces
niszczenia wybrzeża ma charakter intensywny.
Następstwem tego jest zanik plaż,
erozja brzegu, cofanie się linii brzegowej oraz niszczenie infrastruktury,
zapewniającej dostęp do portów i przystani od strony morza, a także
strata unikatowych gatunków flory charakterystycznych dla wybrzeża Bałtyku. Postępująca
erozja to przede wszystkim wynik podwyższającego się poziomu wód morskich,
spowodowanego ociepleniem klimatu oraz wzrostem siły i częstotliwości
sztormów. Polskie morze zabiera rocznie aż 50 ha lądu o łącznej wartości
500 mln zł! Jest więc o co walczyć z siłami przyrody…
Ja nic nie wiem, ja nic nie mogę…
Podstawowym celem administracji morskiej (urzędów morskich
oraz Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej) jest ochrona
linii brzegowej według stanu z roku 2000 oraz zapobieganie zanikowi plaż,
poprzez budowę i utrzymywanie umocnień brzegu morskiego, wydm
i zalesień ochronnych a także budowę i utrzymywaniu obiektów
infrastruktury, zapewniającej dostęp do portów i przystani morskich. Niestety, polscy urzędnicy nie wiedzą jak
wyglądała linia brzegowa w 200o roku! Śmiać się czy płakać?
Dwudziestoletni Program ochrony brzegów morskich z 2003
roku, mający przeciwdziałać zagrożeniom erozją polskiego wybrzeża to 911 mln zł
na inwestycje. I co z tego? Wzmacniano (betonowymi opaskami) brzegi nie tam,
gdzie to było rzeczywiście potrzebne albo w sposób sprzeczny ze sztuką
budowlaną, przez 6 lat nie zakończono nawet opracowań środowiskowych projektu
budowy drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską itd. Ponad 38 mln
złotych wydatkowano niezgodnie z prawem. To nie jest problem złego prawa (bo ustaw ci u nas dostatek!) tylko czyjejś niekompetencji, a może czegoś więcej…
Na szczęście mamy sądy…
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 13
kwietnia 2010 roku (sygn. II OSK 254/10)
powstrzymał zabudowę klifu w Ustroniu Morskim, natomiast wyrok Sądu
Najwyższego z dnia 12 kwietnia 2013 roku (sygn. IV CSK 608/12) potwierdził ciągłość ochrony
przyrodniczej tzw. Klifu Chłapowskiego. Tylko czy koniecznie trzeba udawać się z tym przed oblicze Temidy? Nasza administracja
(za nasze pieniądze z podatków) nie może się choć trochę wysilić? Wiem, pytanie
retoryczne…
Ciekawe dlaczego Polacy wybierają Chorwację i Bułgarię?
Jeśli wybierają, to nie tylko ze względu na pogodę! Na
południu Europy plaże są efektywnie wykorzystywane, po prostu dba się o całą „plażową”
otoczkę. Same plaże są czystsze niż nasze. Bułgarskie (słynne Złote Piaski!) są chronione licznymi przepisami
krajowymi, unijnymi (Natura 2000!) a także Konwencją o ochronie Morza Czarnego przed zanieczyszczeniami. W końcu piękne,
czyste plaże to korzyść dla gospodarzy…
Ale to i tak nic w porównaniu z Chorwacją – 7 z 8 parków narodowych
znajduje się nad morzem, a chorwacką część Adriatyku wraz z wybrzeżem uważa się
za jeden z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych rejonów Europy! A to wszystko dzięki wysokiej świadomości
ekologicznej mieszkańców i działaniom państwa (żyją z turystyki)! Ponad 120 tamtejszych
plaż otrzymało w 2011 roku Niebieską Flagę za najwyższe standardy ekologiczne!!! Pomarzyć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz