środa, 13 sierpnia 2014

Ja tu tylko sprzątam, czyli administracja morska nie wie nic o brzegach Bałtyku.



Są wakacje, więc coś „plażowego” do poczytania…
Pod tym linkiem znajduje się interesujący raport NIK z kontroli wykorzystania środków publicznych na inwestycje przez administrację morską, w tym również na ochronę brzegów morskich: http://www.nik.gov.pl/plik/id,7002,vp,8856.pdf.  Jest co komentować.

Garść faktów
Polska część wybrzeża Bałtyku o długości 498 km wymaga niestety ciągłej ochrony przed niszczycielskim oddziaływaniem morza, ponieważ na 55% długości proces niszczenia wybrzeża ma charakter intensywny.
Następstwem tego jest zanik plaż, erozja brzegu, cofanie się linii brzegowej oraz niszczenie infrastruktury, zapewniającej dostęp do portów i przystani od strony morza, a także strata unikatowych gatunków flory charakterystycznych dla wybrzeża Bałtyku. Postępująca erozja to przede wszystkim wynik podwyższającego się poziomu wód morskich, spowodowanego ociepleniem klimatu oraz wzrostem siły i częstotliwości sztormów. Polskie morze zabiera rocznie aż 50 ha lądu o łącznej wartości 500 mln  zł! Jest więc o co walczyć z siłami przyrody…

Ja nic nie wiem, ja nic nie mogę…
Podstawowym celem administracji morskiej (urzędów morskich oraz Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej) jest ochrona linii brzegowej według stanu z roku 2000 oraz zapobieganie zanikowi plaż, poprzez budowę i utrzymywanie umocnień brzegu morskiego, wydm i zalesień ochronnych a także budowę i utrzymywaniu obiektów infrastruktury, zapewniającej dostęp do portów i przystani morskich. Niestety, polscy urzędnicy nie wiedzą jak wyglądała linia brzegowa w 200o roku! Śmiać się czy płakać?
Dwudziestoletni Program ochrony brzegów morskich z 2003 roku, mający przeciwdziałać zagrożeniom erozją polskiego wybrzeża to 911 mln zł na inwestycje. I co z tego? Wzmacniano (betonowymi opaskami) brzegi nie tam, gdzie to było rzeczywiście potrzebne albo w sposób sprzeczny ze sztuką budowlaną, przez 6 lat nie zakończono nawet opracowań środowiskowych projektu budowy drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską itd. Ponad 38 mln złotych wydatkowano niezgodnie z prawem.  To nie jest problem złego prawa (bo ustaw ci u nas dostatek!) tylko czyjejś niekompetencji, a może czegoś więcej…  

Na szczęście mamy sądy…
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 13 kwietnia 2010 roku (sygn. II OSK 254/10) powstrzymał zabudowę klifu w Ustroniu Morskim, natomiast wyrok Sądu Najwyższego z dnia 12 kwietnia 2013 roku (sygn. IV CSK 608/12) potwierdził ciągłość ochrony przyrodniczej tzw. Klifu Chłapowskiego. Tylko czy koniecznie trzeba udawać się z tym przed oblicze Temidy? Nasza administracja (za nasze pieniądze z podatków) nie może się choć trochę wysilić? Wiem, pytanie retoryczne…

Ciekawe dlaczego Polacy wybierają Chorwację i Bułgarię?
Jeśli wybierają, to nie tylko ze względu na pogodę! Na południu Europy plaże są efektywnie wykorzystywane, po prostu dba się o całą „plażową” otoczkę. Same plaże są czystsze niż nasze. Bułgarskie (słynne Złote Piaski!) są chronione licznymi przepisami krajowymi, unijnymi (Natura 2000!) a także Konwencją o ochronie Morza Czarnego przed zanieczyszczeniami. W końcu piękne, czyste plaże to korzyść dla gospodarzy…
Ale to i tak nic w porównaniu z Chorwacją – 7 z 8 parków narodowych znajduje się nad morzem, a chorwacką część Adriatyku wraz z wybrzeżem uważa się za jeden z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych rejonów Europy! A to wszystko dzięki wysokiej świadomości ekologicznej mieszkańców i działaniom państwa (żyją z turystyki)! Ponad 120 tamtejszych plaż otrzymało w 2011 roku Niebieską Flagę za najwyższe standardy ekologiczne!!! Pomarzyć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz