Dla wielu z was może to być prawdziwe zaskoczenie –
proces budowlany dobiegł końca, można już użytkować budynek/instalację, korki od szampana strzelają, a tymczasem
(właściwy!) organ administracji stwierdza, że konieczne jest sporządzenie
oceny oddziaływania na środowisko (OOŚ), a w następstwie – uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach
(DUŚ).
Na szczęście budowa domu jednorodzinnego nie wymaga ani
OOŚ ani DUŚ (ale osiedle mieszkaniowe albo pole kempingowe już może wymagać, jeżeli
ma być zlokalizowane na terenie dajmy na to rezerwatu przyrody lub jego otuliny…).
Żeby było jeszcze ciekawiej, wspomnę tylko, że
sporządzenie OOŚ i uzyskanie DUŚ będzie potrzebne nie tylko przy pozwoleniu na
budowę ale również na etapie wydawania tzw. „wuzetki”! Tak na marginesie, przepisy ustawy z dnia 3 października 2008 roku o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz
o ocenach oddziaływania na środowisko mogą być koszmarem dla wielu
przedsiębiorców – raz, że ustawa nie jest szczytem techniki legislacyjnej, dwa,
że zawiera wiele ograniczeń dla potencjalnych inwestorów (ktoś kiedyś zażartował, że na szczęście najważniejsze drogi, mosty i zakłady przemysłowe wybudowano w czasach PRL, gdy mieliśmy tylko swoją
biurokrację, a tej z Brukseli czy Strasburga nie!). Inna sprawa, że dla niektórych muszą
istnieć jakieś „hamulce”, inaczej wszystko zostałoby zabetonowane, a drzewa
(i nie tylko) oglądalibyśmy na fotografiach (mój rodzinny Kraków jest konsekwentnie zabudowywany, zdaje się że w ramach „walki ze smogiem”).
Problem, który opisuję ma dwa
oblicza, że się tak wyrażę. Pierwszym jest konieczność przeprowadzenia OOŚ/uzyskania
DUŚ w sytuacji, gdy dany obiekt wybudowano z naruszeniem prawa budowlanego, a
nadzór budowlany rozważa legalizację przedsięwzięcia.
Drugim problemem jest natomiast kwestia
stosowania przepisów o OOŚ/DUŚ w sytuacji, gdy przedsięwzięcie zrealizowano
przed akcesją Polski do UE, czyli przed wejściem w życie przepisów o obszarach
NATURA 2000. Jak się okaże, nie jest tak jak większość sądzi (jeśli nie byliśmy
członkiem UE, a coś budowaliśmy, to dyrektywy i rozporządzenia wspólnotowe nas
nie obowiązują).
Trybunał o legalizacji
Trybunał Sprawiedliwości UE wydał
w dniu 26 lipca br. bardzo ważny wyrok w sprawach połączonych C‑196/16 Comune di Corridonia i in. i C‑197/16 Comune di Loro Piceno
v. Provincia di Macerata.
Historia sporu jest następująca: w 2011 roku spółka VBIO1
zwróciła się do władz włoskiego regionu Marche o zezwolenie na budowę
i eksploatację położonej w gminie Corridonia instalacji do produkcji
energii elektrycznej z biogazu. Następnie przedłożyła przedsięwzięcie
prowincji Macerata, aby dokonała ona wstępnego badania konieczności oceny
oddziaływania na środowisko. Jednak władze regionu Marche, po zmianie przepisów
uznały, że nie trzeba przeprowadzać OOŚ i udzieliły zezwolenia na budowę
i eksploatację tej instalacji w gminie Corridonia, która zaskarżyła
tę decyzję do regionalnego sądu administracyjnego dla regionu Marche. W wyroku
z dnia 10 października 2013 roku sąd ten stwierdził nieważność
wspomnianej decyzji z uwagi na niezgodność właściwych przepisów tej ustawy
z dyrektywą 2011/92. Rada Stanu utrzymała ten wyrok w mocy.
Spółka wstrzymała eksploatację instalacji i ponownie złożyła
prowincji Macerata wniosek o wstępne zbadanie konieczności oceny
oddziaływania tej instalacji na środowisko. Władze prowincji uznały tym razem,
że taka ocena była konieczna, a wspomniana instalacja spełniała wymogi ochrony
środowiska. Gmina Corridonia wniosła skargę o stwierdzenie
nieważności tych decyzji regionalnego sądu administracyjnego dla regionu Marche
podnosząc, że dokonana ocena nie była zgodna ani z art. 191 Traktatu
o funkcjonowaniu UE, ani z dyrektywą 2011/92, ponieważ została dokonana
po wybudowaniu danej instalacji. Tyle o sprawie C – 196/16. W sprawie C –
197/16 zaistniała prawie identyczna sytuacja.
W sprawach C‑196/16 i C‑197/16 regionalny sąd
administracyjny dla regionu Marche postanowił zawiesić postępowanie
i zwrócić się do Trybunału z pytaniem prejudycjalnym czy przeprowadzenie OOŚ po wybudowaniu i oddaniu do użytku tej
instalacji jest zgodne z prawem wspólnotowym.
Trybunał uznał, że jest to działanie (co do zasady) zgodne z prawem UE. OOŚ może
być przeprowadzona tytułem legalizacji przedsięwzięcia, pod warunkiem, że okazji do
obejścia norm prawa Unii lub uchylenia się od ich stosowania oraz
ocena przeprowadzona tytułem
legalizacji nie dotyczy jedynie oddziaływania tej instalacji na środowisko
w przyszłości, ale uwzględnia skutki dla środowiska, które wystąpiły od
czasu wybudowania tej instalacji!
Co ciekawe, w naszym prawie istnieje przepis, który na to
pozwala: art. 49 ust. 4a ustawy z dnia 7 lipca 1994 roku – Prawo
budowlane. Na jego podstawie zapadło już wiele orzeczeń sądów administracyjnych, że
przytoczę wyrok NSA z dnia 28 października 2016 roku (sygn. II OSK 764/16):
Jeżeli inwestycja została już
zrealizowana, a inwestor ubiega się o decyzję środowiskową, to wszczęcie tzw.
postępowania legalizacyjnego (prowadzonego na podstawie art. 48 i 49 Prawa
budowlanego) przed organem nadzoru budowlanego nie stanowi okoliczności warunkującej
wydanie decyzji środowiskowej. Innymi słowy, dopuszczalne jest prowadzenie
postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla
inwestycji już zrealizowanej niezależnie
od tego, czy dla tej inwestycji toczy się postępowanie legalizacyjne. Jak
widać, NSA w swojej interpretacji idzie jeszcze dalej… (aczkolwiek 2 dni wcześniej
orzekł w odmienny sposób!).
Przecież zacząłem budować przed wejściem do Unii… O co
chodzi?
Niezły
„psikus” (chociaż nie 1 kwietnia) zrobił WSA w Gdańsku pewnemu mieszkańcowi
województwa pomorskiego. Inwestor zamierzał budować jaz na rzece i elektrownię
wodną.
Legitymował
się „wuzetką” z 2006 roku, zgodą na zmianę przeznaczenia gruntów leśnych na
inne cele, nie miał jedynie DUŚ. Wójt gminy Damnica odmówił jednak określenia
uwarunkowań środowiskowych dla inwestycji, gdyż teren na rzeka znajduje się w
granicach obszaru NATURA 2000, a straty w roślinności i rybach wędrownych są
nie do uniknięcia. Inwestor odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego
w Gdańsku ale nic nie wskórał. Pomogła dopiero skarga do sądu administracyjnego
– WSA w Gdańsku, wyrokiem z dnia z dnia 24 czerwca 2015 roku (sygn. akt II SA/Gd 821/14) uchylił
decyzję SKO w Gdańsku i dał temu organowi wytyczne. Co z tego, skoro, SKO po raz drugi utrzymało w
mocy niekorzystną decyzję wójta (taki prawniczy ping – pong, który obrazuje
pewne niedomagania procedury administracyjnej i sądowoadministracyjnej…).
Inwestor
znów złożył skargę do WSA ale tym razem nie miał szczęścia. Sąd w wyroku
(nieprawomocnym jak na razie) z dnia 20 czerwca 2017 roku (sygn. akt II
SA/Gd 428/16) orzekł, że skarżący nie ma racji co do niewłaściwego zastosowania
przepisu art. 33 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody (o zakazie powodowania
znaczących i negatywnych oddziaływań na obszar Natura 2000). Sąd uznał, że w sytuacji, gdy
planowane zamierzenie rozpoczęto jeszcze przed transpozycją do polskiego prawa
przepisów wspólnotowych o obszarach Natura 2000 (w opisywanej sprawie pierwsze
prace rozpoczęto w 1994 roku, a wniosek o „wuzetkę” złożono w 2003 roku) i tak zastosowanie mają ograniczenia
dla inwestycji na obszarze NATURA 2000. Dlaczego? Cóż, diabeł tkwi w
szczegółach (jak zwykle)…
Zgodnie
z ustawą z dnia 18 maja 2005 roku o zmianie ustawy - Prawo ochrony środowiska
oraz niektórych innych ustaw, procedura uzyskania DUŚ obejmuje wszystkie przedsięwzięcia,
które uzyskały decyzję o warunkach zabudowy przed 28 lipca 2005 roku (czyli w dniu wejścia ustawy w życie). Jak podkreślił w sentencji wyroku WSA w Gdańsku, zamiarem
ustawodawcy było objęcie procedurą środowiskowych uwarunkowaniach zgody na
realizację przedsięwzięcia w zakresie oddziaływania na obszar Natura 2000 wszystkich przedsięwzięć, które
decyzję o warunkach zabudowy uzyskały przed 28 lipca 2005 roku, a więc
i przed 1 maja 2004 roku.
Domyślam
się, że inwestor i tak wniesie skargę kasacyjną do NSA (o ile będzie miał siłę do
dalszych sądowych potyczek).
Jak
widać na powyższym przykładzie, trzeba bardzo uważnie czytać przepisy ustaw nowelizujących
oraz przepisy przejściowe w poszczególnych ustawach.