Dziś piszę bynajmniej nie o głośnym
skandalu Volkswagena (brytyjscy prawnicy twierdzą, że powództwo grupowe, jakie
wytoczą w imieniu konsumentów przeciwko koncernowi może być największym w historii Albionu!). Dziś będzie o
tym, jak Niemcy utrudniali prawo do sądu w sprawach z zakresu o ochrony
środowiska.
Piszę nie bez nutki
złośliwości, gdyż nasi zachodni sąsiedzi lubią okazywać nam wyższość (mam nadzieję,
że nie są to nie pozostałości po teorii „rasy aryjskiej” – żeby było śmiesznie,
to Słowianie mają najwięcej genów aryjsko – kurgańskich!).
Troszczą się o naszą demokrację
– niemiecka prasa straszy wizją dyktatury zwycięzców październikowych wyborów
parlamentarnych, tymczasem we wschodnich landach Niemiec święci triumfy
neonazistowska partia NPD. Na każdym kroku pouczają nas o konieczności ochrony środowiska,
doradzając zamknięcie kopalni węgla (jednocześnie rozbudowując swoje „odkrywki”
i kupując nasze kopalnie) i przestawienie się na turbiny wiatrowe oraz panele fotowoltaiczne
(które „przypadkowo” sami produkują i chętnie nam sprzedadzą…). Nie jestem szowinistą, ale może już dosyć tego mentorskiego tonu…
Otóż w dniu 15 października 2015 roku
zapadł wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C – 137/14 Komisja Europejska v.
Republika Federalna Niemiec. Orzeczenie to dotyczy niezgodności niemieckich
ustaw z prawem wspólnotowym. Cytuję:
- poprzez ograniczenie na podstawie § 46 Verwaltungsverfahrensgesetz
(ustawy o postępowaniu administracyjnym) możliwości stwierdzenia
nieważności decyzji ze względu na uchybienia proceduralne do wypadków braku
oceny oddziaływania na środowisko lub braku oceny wstępnej oraz do
wypadków, w których skarżący udowodni, że uchybienie proceduralne pozostaje w związku przyczynowym z rozstrzygnięciem zawartym w decyzji;
- ograniczenie zgodnie z § 2 ust. 3 UmweltRechtsbehelfsgesetz
(ustawy w sprawie środków prawnych w sprawach z zakresu ochrony środowiska określonych
w dyrektywie 2003/35/WE) i z § 73 ust. 4 ustawy o postępowaniu administracyjnym czynnej legitymacji
procesowej i zakresu kontroli sądowej do zarzutów, które zostały podniesione w
terminie przewidzianym na zgłaszanie zarzutów w postępowaniu administracyjnym,
które doprowadziło do wydania decyzji;
- ograniczenie na podstawie § 2 ust. 1 w związku z § 5 ust. 1 ustawy w
sprawie środków prawnych w sprawach z zakresu ochrony środowiska określonych w dyrektywie 2003/35/WE w
odniesieniu do postępowań wszczętych po dniu 25 czerwca 2005 roku i zakończonych
przed dniem 12 maja 2011 roku czynnej legitymacji procesowej stowarzyszeń
ochrony środowiska naturalnego do przepisów, które przyznają prawa jednostkom; oraz
- ograniczenie zgodnie z § 2 ust. 1 w związku z § 5 ust. 1 ustawy w sprawie
środków prawnych w sprawach z zakresu ochrony środowiska
określonych w dyrektywie 2003/35/WE w odniesieniu do postępowań wszczętych po
dniu 25 czerwca 2005 roku i zakończonych przed dniem 12 maja 2011 roku zakresu
kontroli sądowej środków zaskarżenia wnoszonych przez stowarzyszenia ochrony środowiska do
przepisów, które przyznają prawa jednostkom; oraz
- ograniczenie polegające na wyłączeniu, zgodnie z § 5 ust. 1 i 4 ustawy w
sprawie środków prawnych w sprawach z zakresu ochrony środowiska określonych w
dyrektywie 2003/35/WE z zakresu
zastosowania ustawodawstwa krajowego postępowań administracyjnych wszczętych
przed dniem 25 czerwca 2005 roku, Republika Federalna Niemiec uchybiła
zobowiązaniom, które na niej ciążą na mocy art. 11 dyrektywy Parlamentu
Europejskiego i Rady 2011/92/UE z dnia 13 grudnia 2011 roku w sprawie oceny
skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko oraz art. 25 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/75/UE z dnia 24
listopada 2010 roku w sprawie emisji przemysłowych!!!
Sentencja wyroku trochę zawiła. Ale można to przedstawić w skrócie: wyżej
wymienione przepisy wspólnotowe dotyczą prawa do wniesienia odwołania/skargi do
sądu administracyjnego w sprawach dotyczących ocen oddziaływania inwestycji na
środowisko oraz sprawach dotyczących pozwoleń na eksploatację instalacji w takich
zakładach jak elektrownie, rafinerie ropy naftowej, koksownie, cementownie czy
zakłady hutnicze.
Nie da się zaprzeczyć, że statystycznego Maxa Mustermanna (odpowiednik naszego Jana Kowalskiego), może zainteresować,
co będzie funkcjonowało za jego oknem: boisko piłkarskie, park czy spalarnia odpadów. Obie cytowane
dyrektywy kładą nacisk na informowanie społeczeństwa oraz zapewnienie, aby każda procedura odwoławcza była uczciwa, sprawiedliwa,
przeprowadzana bez zbędnej zwłoki i niezbyt droga!
Teraz wyobraźmy sobie, że
nasza ustawa z dnia 3 października 2008 roku o udostępnianiu informacji o środowisku
i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, zawiera takie ograniczenia? Ile byłoby wrzawy za Odrą
(oraz złośliwych komentarzy o Polnische
Wirtschaft)… U nas owszem, często zdarzają
się przypadki nieuprawnionego ograniczenia praw sąsiadów planowanych
inwestycji, ale na szczęście polskie sądy administracyjne czuwają i (w swoich orzeczeniach) nieustannie
podkreślają, jak ważne jest ustalenie kręgu stron postępowania...