Biocydy w naszych domach…
Na ogół nie kojarzymy
haseł „biocydy” czy „środki biobójcze”. A powinniśmy.
Substancje mające
działanie „biobójcze” to substancje czynne lub preparaty mające zdolność
niszczenia, odstraszania, unieszkodliwiania, zapobiegania działaniu lub
kontrolowania w jakikolwiek inny sposób organizmów szkodliwych przez działanie
chemiczne lub biologiczne (zgodnie z nową ustawą o produktach biobójczych, o
której za chwilę…). Czasami są produkowane ze składników naturalnych, częściej
jednak jest to „chemia nieorganiczna”.
Powszechnie stosowane
są takie produkty jak płyny do płukania jamy ustnej, zawieszki przeciw molom,
aerozole do odstraszania komarów, impregnaty do drewna, środki do dezynfekcji
instrumentów chirurgicznych, środki do udrażniania rur kanalizacyjnych, mydła uwalniające
nanocząsteczki srebra, preparaty grzybobójcze
i antykorozyjne, środki do uzdatniania wody albo trutki na szczury. Biocydy
spotyka się nawet w paliwach i farbach!
Najbardziej znanym w
historii ludzkości, a jednoczesnie mającym zasłużenie złą sławę środkiem
biobójczym jest Cyklon B (insektycyd), czyli
granulowana ziemia okrzemkowa nasycona cyjanowodorem – uwalniająca
trujący cyjanowodór po wyjęciu ze szczelnych pojemników. Cyklon B miał służyć
do odwszawiania mundurów, tymczasem zastosowano go w komorach gazowych… (Czesi do dziś produkują ten specyfik pod nazwą Uragan D2!).
Czasami są to tzw.
„produkty z pogranicza” czyli produkty które można zaliczyć do więcej niż jednej
z następujących kategorii: kosmetyk, produkt leczniczy, wyrób medyczny, produkt
biobójczy, środek spożywczy. Akurat te produkty powodują (zapewne niezamierzony)
efekt w postaci „bólu głowy” legislatorów, urzędników w instytucjach nadzorujących
poszczególne kategorie produktów, sędziów i prawników zajmujących się
obsługą podmiotów z branży biotechnologicznej. Przykładowo, NSA rozwiązywał
kiedyś zagadkę dotyczącą klasyfikacji preparatu do higieny stóp…
Najistotniejsze jest
jednak to, że ww. produkty nie są obojętne dla ludzi i środowiska. Dlatego też, powstała potrzeba uregulowania kwestii związanych z
produkcją, obrotem i stosowaniem produktów biobójczych. Niekiedy biocydy
podlegają restrykcyjnemu systemowi rejestracji i nadzoru, przewidzianemu w tzw. rozporządzeniu
REACH… Kilka lat temu
polscy naukowcy wystosowali apel o rozważne korzystanie z produktów biobójczych – szkodzą zarówno człowiekowi (właściwości żrące jak np.
granulki typu „Kret”) i środowisku (powodują śnięcie ryb)!
Nowe rozporządzenie – nowa ustawa
Przeglądając przepastne
zasoby Internetu znalazłem różne „perełki” dotyczące nowej ustawy, w tym
informację, że (cyt.): „5 grudnia 2015 r.
wchodzi w życie nowelizacja (sic!)
ustawy o produktach biobójczych, która umożliwi również aptekom sprzedaż
repelentów lub atraktantów”. Nie, zdecydowanie nie nowelizacja, tylko nowa
ustawa! Cóż, kolejny dowód na to, że
nie należy wierzyć w to, co się przeczytało na internetowym portalu. Najlepszym
źródłem informacji są oficjalne strony (np. Sejmu RP), specjalistyczne programy
prawnicze oraz sami prawnicy (pod warunkiem, że aktualizują wiedzę…)!
Ustawa z dnia 9
października 2015 roku o produktach biobójczych uchyla ustawę z dnia 13
września 2002 roku o tej samej nazwie (Austriacy znowelizowali
swoją ustawę z dnia 20 czerwca 2013 roku w sierpniu br., Francuzi wciąż pracują nad zmianami...). Nowa ustawa ma umożliwić
stosowanie (od dnia 5 grudnia br.) rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i
Rady (UE) Nr 528/2012 z dnia 22 maja 2012 roku w sprawie udostępniania na rynku
i stosowania produktów biobójczych (nawiasem mówiąc, rozporządzenia wspólnotowe
można stosować bezpośrednio…).
Przede wszystkim
zostanie rozszerzony nadzór nad wprowadzaniem do obrotu produktów
biobójczych. Nowa ustawa przewiduje surowsze kary za nieprzestrzeganie przepisów, przykładowo za
wprowadzenie do obrotu produktów biobójczych bez pozwolenia przewidziano karę ograniczenia lub pozbawienia wolności do
2 lat (wcześniej groził za to areszt). Ustawa zawiera też bardziej restrykcyjne
zapisy odnośnie zgłaszania zatruć biocydami
Nowe rozwiązania mają
przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa stosowania produktów biobójczych. Oby
tak się stało!
Ustawa wprowadza
także istotne zmiany w ustawie z dnia 6 września 2001 roku – Prawo farmaceutyczne, zezwalając
hurtowniom farmaceutycznym na obrót produktami biobójczymi służącymi do
utrzymywania higieny człowieka. Preparaty te zaliczono do produktów, które
można sprzedawać w aptekach ogólnodostępnych na wydzielonych stoiskach, po
spełnieniu warunków przewidzianych w przepisach odrębnych. Tym samym, zostaną zrównane z wyrobami medycznymi, suplementami diety i kosmetykami. W
sumie to dobrze, ponieważ w Polsce obowiązują zbyt liberalne (w porównaniu do państw „starej” UE)
zasady obrotu produktami leczniczymi, kosmetykami czy właśnie biocydami. Apteki
muszą spełniać wyśrubowane wymogi, osiedlowe sklepy i stacje paliw już nie…
Biocydy a środowisko
Nowa ustawa ma
zapewnić wysoki poziom ochrony
środowiska oraz zdrowia ludzi i zwierząt, m.in. przez dokładniejsze monitorowanie
wprowadzonych do obrotu produktów biobójczych i sprawne wykrycie spowodowanego
przez nie ewentualnego zagrożenia. Przykładowo, Prezes Urzędu Rejestracji Produktów
Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych może wyznaczyć
podmiotowi odpowiedzialnemu termin na usunięcie albo zużycie istniejących
zapasów produktu biobójczego, w przypadku gdy produkt nie stwarza
bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludzi, zwierząt lub środowiska.
Nowa ustawa
pozostawiła w mocy rozwiązania z poprzedniej odnośnie obowiązków
informacyjnych. Oznakowanie produktu biobójczego nie może wprowadzać w błąd lub
informować w sposób nierzetelny o wyjątkowej skuteczności produktu, a także nie
może zawierać określeń opisujących produkt biobójczy jako: "o niskim
ryzyku", "nietoksyczny", "nieszkodliwy", ani określeń
o podobnym znaczeniu. Musi natomiast zawierać zalecenia dotyczące bezpiecznego
postępowania z odpadami produktu biobójczego i jego opakowaniem, zgodnie z
przepisami o odpadach i odpadach opakowaniowych, a w uzasadnionych przypadkach dodatkowo
zawierać informacje o każdym szczególnym
zagrożeniu dla środowiska, szczególnie w odniesieniu do organizmów niebędących
przedmiotem zwalczania, oraz o konieczności unikania zanieczyszczenia gleby i
wody. Unijne regulacje w zakresie ochrony środowiska mocno podkreślają potrzebę
ochrony środowiska wodnego przed biocydami.
Dobrym przykładem mogą
być wyroby zawierające nanomateriały (odzież/mydła/żele), które są podejrzewane
o negatywny wpływ na organizmy wodne. Niestety, w polskiej ustawie brakuje
szczegółowych rozwiązań odnośnie nanomateriałów. Nasze prawo nie nadąża za
technologią… Natomiast we wspomnianym rozporządzeniu Nr 528/2012 brakuje wymogu
badania substancji czynnych (zawartych w biocydach) pod kątem nanomateriałów,
mimo tego, że w motywach ww. rozporządzenia zawarto takie oto stwierdzenie: Nie ma naukowej pewności co do bezpieczeństwa nanomateriałów
dla zdrowia ludzi, zdrowia zwierząt oraz dla środowiska. Cóż, typowe
zachowanie dla biurokratów z Brukseli, w sprawie sytuacji na Ukrainie
„wyrażali zaniepokojenie”…
Charakterystyczna dla
nowej ustawy jest rezygnacja z zapisów o tzw. nieekologicznej
reklamie. Inna sprawa, że można posiłkować się przepisami ustawy – Prawo ochrony
środowiska czy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji… Za to w
rozporządzeniu Nr 528/2012 wyraźnie wskazano, że reklamy
produktów biobójczych nie mogą odnosić się do produktu w sposób wprowadzający w
błąd w odniesieniu do związanego z produktem ryzyka dla zdrowia ludzi, zdrowia
zwierząt lub dla środowiska lub skuteczności produktu.
Co najważniejsze, reklama produktu
biobójczego nie może zawierać w żadnym wypadku zwrotów takich jak „produkt
biobójczy niskiego ryzyka”, „nietoksyczny”, „nieszkodliwy”, „naturalny”, „przyjazny
dla środowiska” czy „przyjazny dla zwierząt” ani jakichkolwiek podobnych
wskazań! To daje sporo do myślenia! Znowelizowano też ustawę z dnia 13 kwietnia 2007 roku o zapobieganiu szkodom w środowisku - biocydy stwarzają ryzyko szkody w środowisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz