Niedawno, na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska
pojawiła się interpretacja przepisów o ochronie przed hałasem. Dość
zaskakująca, dotyczy bowiem instalacji w rozumieniu ustawy – Prawo ochrony
środowiska (p.o.ś.), jakimi są (tak, dobrze czytacie!) dzwony kościelne: https://www.mos.gov.pl/g2/big/2015_11/3a34c671ba1eb29d05e6131e03e352f3.pdf.
Jak wynika z powyższej interpretacji, dzwony kościelne są,
w myśl przepisu art. 3 pkt 6 p.o.ś. instalacją (stacjonarne urządzenie techniczne)
mogącą powodować emisję, o której mowa w przepisie art. 3 pkt 4 lit. b p.o.ś.,
czyli hałas. Czy to nadgorliwość? Wojujący ateizm? Niekoniecznie!
Dzwony kościelne to stały element tzw. krajobrazu
dźwiękowego miast i wsi. Często, we wszechobecnym zgiełku nie zwracamy nawet
uwagi na ich dostojne bicie. Pojawiają się jednak sytuacje, w których tworzą
się konflikty na linii mieszkańcy – parafia. Nie da się ukryć, że częste bicie
dzwonów może być uciążliwie dla tych osób, które mieszkają dość blisko wieży
kościelnej: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/idziemy200914-dzwon.html. Czasami wynika to z faktu budowania nowych budynków wielorodzinnych bardzo blisko kościołów,
stojących tam od lat. W takich przypadkach trzeba wyważyć interesy poszczególnych jednostek z
wolnością wyznania, z której korzysta znakomita większość Polaków…
Można też postawić pytanie, czy ludzie protestujący
przeciwko dzwonom kościelnym (niekiedy ze względów, nazwijmy to... ideologicznych)
mieliby odwagę protestować przeciwko donośnym śpiewom muezinów w meczetach? Też
słyszę dzwony z pobliskiego kościoła, ale nie uważam tego za problem, tym
bardziej, że jest wiele innych, bardziej dokuczliwych źródeł hałasu m.in. linie
kolejowe, drogi, place budowy czy niektóre kluby, gdzie imprezy trwają „do
ostatniego klienta”. Jednakże, są przypadki, gdzie proboszczowie chcą
„urozmaicać” życie parafii instalując urządzenia elektroniczne, które tak
odgrywają melodie przy pomocy dzwonów (gdzie poziom natężenia dźwięku jest
wyższy niż w przypadku zwykłych dzwonów!). I tu zaczynają się schody…
bynajmniej nie do nieba.
Czy ww. interpretacja Ministra Środowiska to zamach na religię?
Nie stawiałbym takiej tezy. Ustawa – Prawo ochrony środowiska jasno wskazuje,
co jest emisją. Hałas, jako rodzaj energii jest bez wątpienia emisją. Z
kolei, przez zanieczyszczenie rozumie się emisję, która może być szkodliwa dla
zdrowia ludzi lub stanu środowiska, może powodować szkodę w dobrach
materialnych, może pogarszać walory estetyczne środowiska
lub może kolidować z innymi, uzasadnionymi sposobami korzystania ze środowiska…
Warto pamiętać, że wystarczy jednokrotne przekroczenie
norm hałasu, aby uznać, że jest potrzeba wydania decyzji administracyjnej w
celu zabezpieczenia prawa osób, na które szkodliwie oddziałuje działalność określonego
podmiotu. Tak, w kilku wyrokach wyraził się Naczelny Sąd Administracyjny.
Czy
mają więc rację, ci którzy domagają się „ściszenia” dzwonów kościelnych?
Orzecznictwo sądów administracyjnych, jak na razie przyznaje im rację!
WSA we
Wrocławiu, w wyroku z dnia 16 września 2014 roku
(sygn. akt II SA/Wr 405/14) rozważał kwestię dzwonów uruchamianych automatycznie
kilka razy w ciągu dnia.
Uznał, że fakt, że kościół
wraz z znajdującym się dzwonami nie ma charakteru przemysłowego lub
gospodarczego nie stanowi przeszkody dla uznania dzwonów kościelnych za
instalację zaś kościoła za zakład w rozumieniu p.o.ś. Zakładem, w rozumieniu p.o.ś. jest jedna lub kilka instalacji wraz z terenem, do którego
prowadzący instalacje posiada tytuł prawny, oraz znajdujące się na nim
urządzenia. Charakter budynku nie ma w tej sprawie znaczenia prawnego. Posłużył
się także (moim zdaniem nietrafionym) porównaniem do lokali rozrywkowych i działającego w nich nagłośnienia. Emitowany przez dzwony kościelne hałas nie stanowi także powszechnego korzystania
ze środowiska w rozumieniu p.o.ś., bowiem korzystanie ze środowiska
(realizowane bez wykorzystania instalacji), będzie mogło być rozumiane jako
powszechne, tylko wówczas, gdy będzie pozostawało w związku z zaspokojeniem
potrzeb osobistych i gospodarstwa domowego, w tym wypoczynku i uprawiania
sportu ( art. 4 ust. 1 p.o.ś.).
Z drugiej strony, sąd wskazał, że nie
ogranicza to swobody i wolności sprawowania kultu religijnego, ponieważ dotyczy
wyłącznie dopuszczalnych poziomów hałasu wydawanego przez dzwony kościelne. Sąd
uznał, że dźwięk dzwonów kościelnych nie jest elementem kultu religijnego i należy
go wiązać go należy raczej z wielowiekową tradycją związaną z wyznaczaniem
rytmu życia, odmierzaniem czasu pracy i modlitwy. To akurat nie zasługuje na
akceptację – „dzwon to nie budzik”, jak zgodnie przyznają zarówno księża i
przeciwnicy dzwonów kościelnych (każdy ma dziś zegarek etc.).
Jeszcze wcześniej, WSA w Kielcach, w
wyroku z dnia 16 marca 2007 roku (sygn. akt II SA/Ke 396/06) oceniał kwestię
hałasu emitowanego przez parafialne dzwony elektroniczne, potwierdzając tym
samym, że starosta mógł, w drodze decyzji, zobowiązać parafię do ograniczenia
oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia w zakresie hałasu.
Zapewne takich spraw będzie przybywać. Duchowni również
muszą przestrzegać obowiązującego prawa. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu,
iż organy ochrony środowiska powinny bardziej przykładać się do zwalczania
uciążliwości związanych z hałasem emitowanym przez drogi czy zakłady przemysłowe.
Orzecznictwo NSA dobitnie wskazuje, że m.in. prowadzenie pomiarów pozostawia
wiele do życzenia...
Spłycił pan trochę sprawę. Nie każdy mieszka jednocześnie w miejscu dochodzenia hałasów od dzwonów oraz od innych bardziej dokuczliwych źródeł hałasu. Chodzi też przede wszystkim nie o dzwony, ale o wielokrotnie powtarzające się w dni świąteczne "zewnętrzne" transmisje nabożeństw - o znacznie dalszym zasięgu niż dla kilku(-nastu, -dziesięciu) osób stojących pod kościołem zamiast wewnątrz. Ale jak pan tego nie przeżył, to nie zrozumie...
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz. Nie wydaje mi się, abym "spłycił sprawę". Nie wszystko trzeba też "przeżywać" aby zrozumieć! Przedstawiam różne punkty widzenia, a przede wszystkim opieram się na obowiązujących regulacjach i orzecznictwie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, głośniki też mogą być źródłem hałasu. Nie przeczę. To trudny problem tzw. immisji sąsiedzkich.
Można jednak, na marginesie, zadać pytanie, czy ten problem nie wynika np. z budowania budynków wielorodzinnych dosłownie za płotem kościoła (znam takie przypadki z Krakowa!). Ktoś, kto nabywa mieszkanie w takiej lokalizacji, powinien dobrze się zastanowić... (to samo dotyczy kupna mieszkań w nowych budynkach położonych kilkanaście metrów od linii kolejowej - też znam takie przypadki). Później nabywcy skarżą się na hałas (bo w na stronie internetowej developera tak pięknie wyglądało, a sprawdzić w "terenie" się nie chciało).
Cóż, jak mawiali Rzymianie, chcącemu nie dzieje się krzywda...