W zasadzie nie ma czego
porównywać – w Polsce brak obowiązkowego ubezpieczenia od szkód „ekologicznych”, poza
przypadkami określonymi w ustawie – prawo atomowe i Kodeksie morskim (tyle,
że w obu przypadkach takie rozwiązania legislacyjne wymusiły normy prawa
międzynarodowego!).
Jak już kiedyś pisałem,
główną przeszkodą w budowie polskiego systemu obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych
są przepisy ustawy z dnia 22 maja
2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli
Komunikacyjnych. Obecnie ubezpieczyciele nie
odpowiadają za jakiekolwiek szkody polegające na zanieczyszczeniu lub skażeniu
środowiska, w ramach ubezpieczeń OC odpowiedzialności rolników i posiadaczy
pojazdów mechanicznych. W przypadku ubezpieczeń OC rolników, zakres
ubezpieczenia nie obejmuje też szkód górniczych, które niejednokrotnie są
szkodami w środowisku!
Ubezpieczenie
od odpowiedzialności administracyjnej?
Jeszcze innym, poważnym
niedomaganiem polskiego systemu ubezpieczeń jest brak obowiązkowych ubezpieczeń
od odpowiedzialności administracyjnej. Cóż to takiego, zapyta niejeden? Otóż, tzw.
„ustawa szkodowa” (czyli ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku), a także ustawa – prawo ochrony środowiska, przewidują odpowiedzialność
administracyjną przede wszystkim o charakterze finansowym (kary pieniężne,
koszty działań naprawczych).
Odpowiedzialność administracyjna
została uregulowana zarówno w ustawie – prawo ochrony środowiska jak i ustawie
o zapobieganiu szkodom w środowisku. W Polsce brak jednak samodzielnych
ubezpieczeń od takiej odpowiedzialności. Jeśli już, to są one oferowane w ramach klasycznych (dobrowolnych) polis ubezpieczeniowych. Problem w tym, że do takich
ubezpieczeń jako „pozostałych ubezpieczeń majątkowych” (czyli innych niż
ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej) nie stosuje się art. 822 oraz 827 § 2
Kodeksu cywilnego.
Wspomniana ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych za ubezpieczenie obowiązkowe
uznaje ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej oraz wyjątkowo, ubezpieczenie
mienia, jakim jest ubezpieczenie budynków rolniczych.
I to wszystko pomimo zobowiązania
nałożonego na państwa członkowskie UE przez art. 14 dyrektywy 2004/35/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 21 kwietnia
2004 roku w sprawie odpowiedzialności za środowisko w odniesieniu do
zapobiegania i zaradzania szkodom wyrządzonym środowisku naturalnemu. Treścią
tego zobowiązania jest zachęcanie do rozwijania instrumentów zabezpieczeń
finansowych, m.in. ubezpieczeń gospodarczych.
Powstaje pytanie, co może być
wypadkiem ubezpieczeniowym, jeżeli chodzi o ewentualną odpowiedzialność
administracyjną? W przypadku
odpowiedzialności cywilnej jest to zdarzenie będące przyczyną szkody, moment
ujawnienia się szkody, wystąpienie szkody, zgłoszenie roszczeń odszkodowawczych
(art. 822 § 2 k.c.). W przypadku odpowiedzialności administracyjnej pojawia się
problem powstawania szkód środowisk z opóźnieniem, w przypadku okresowego
korzystania ze środowiska. Konieczna byłaby nowelizacja ww. ustaw
ubezpieczeniowych. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby strony umowy
ubezpieczenia odpowiednio ukształtowały stosunek prawny... Wreszcie pozostaje
kwestia tzw. kulancji ubezpieczeniowej, czyli wypłaty świadczenia przez
ubezpieczyciela mimo posiadanej przez niego wiedzy o braku obowiązku zapłaty,
głównie ze względów marketingowych (żeby zatrzymać cennego klienta)…
Zgodnie z
art. 15 ustawy z dnia 22 maja 2003 roku o działalności ubezpieczeniowej, zakład
ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie lub świadczenie na podstawie uznania
roszczenia uprawnionego z umowy ubezpieczenia w wyniku ustaleń dokonanych w
tzw. postępowaniu likwidacyjnym (likwidacji szkody), zawartej z nim ugody lub
prawomocnego orzeczenia sądu... A co z decyzją RDOŚ
nakazującą nabywcy zanieczyszczonej nieruchomości podjęcie działań zapobiegawczych i naprawczych (np.
usunięcia skażonej przez poprzedniego właściciela gleby)?
Temat ubezpieczenia od
odpowiedzialności administracyjnej za szkody w środowisku został szerzej
rozwinięty w artykule M. Lemkowskiej Ubezpieczenia
odpowiedzialności administracyjnej za szkody w środowisku (Przegląd
Asekuracyjny 2013/1/57 i nast.).
Jakaś alternatywa? Dobrowolne ubezpieczenie tytułu prawnego?
Pewnym wyjściem jest tzw.
ubezpieczenie tytułu prawnego nieruchomości (title insurance), amerykański „wynalazek” polegający na sprawdzeniu
stanu prawnego nieruchomości przez firmę ubezpieczeniową jeszcze przed zawarciem takiej
polisy. Wtedy znacząco maleje ryzyko pojawienia się „defektów prawnych” w
przyszłości, np. nierozpoznanych wcześniej roszczeń. Przykładem takiego
roszczenia może być tzw. historyczne zanieczyszczenie ziemi i związany z tym
obowiązek nabywcy „trefnej” nieruchomości usunięcia zanieczyszczeń (art. 15
„ustawy szkodowej”).
Jednakże w warunkach
amerykańskich ubezpieczenia title
insurance nie obejmują ryzyka szkód ekologicznych, ale dlatego, ze istnieje
tam rozbudowany system obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych. Jeżeli chodzi o
rynek polski, to spotkałem się z jedną polisą tego typu. Nawiasem mówiąc, krajowi
ubezpieczyciele mogą mieć największe pole do popisu w przypadku roszczeń
reprywatyzacyjnych, wiszącym nad naszym krajem niczym miecz Damoklesa…
Organy administracji publicznej też mają się ubezpieczać?
Ostatni raport GIOŚ o szkodach w
środowisku za rok 2013 wskazuje, że na 55 przypadków bezpośrednich zagrożeń
szkodą w środowisku i szkód w środowisku, sprawcami 6 z nich były organy
administracji publicznej i podległe im jednostki budżetowe. Tak więc, nie tylko
podmioty zaliczane do sektora prywatnego powinny myśleć o ubezpieczeniu!
Warto zauważyć, że słynna ustawa
z dnia 20 stycznia 2011 roku o
odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie
prawa dotyczy sytuacji, w których poszczególni funkcjonariusze publiczni
wyrządzili szkody przy wykonywaniu władzy publicznej i zostało to stwierdzone m.in. ostateczną decyzją administracyjną stwierdzającą
nieważność decyzji lub prawomocnym wyrokiem sądu administracyjnego lub powszechnego
stwierdzającym rażące naruszenie prawa. Poza tym, o ile nie udowodni się
urzędnikowi winy umyślnej, to odpowiada on do wysokości dwunastokrotności jego
miesięcznego wynagrodzenia. Łatwo więc się domyślić, że taka suma nie wystarczy
na żadne poważne działania naprawcze…
Zresztą,
urzędnicy też się ubezpieczają od tego rodzaju odpowiedzialności! Nie słyszałem
natomiast o organach administracji publicznej posiadających polisy
ubezpieczeniowe na wypadek szkód w środowisku…
W krainie białych nocy…
Fińska ustawa o ubezpieczeniu od szkód środowiskowych z dnia 30 stycznia 1998 roku (Laki ympäristövahinkovakuutuksesta) tak jak ustawa
niemiecka, obejmuje szeroki zakres szkód środowiskowych (z jednym wyjątkiem –
szkód w środowisku morskim, wyrządzonych przez oleje bunkrowe używane w
transporcie morskim). Inna sprawa, że tamtejsi przedsiębiorcy mają do wyboru
mnóstwo dobrowolnych ubezpieczeń (czyli polis typu Enviro). A więc, w telegraficznym skrócie...
Ustawa reguluje problematykę szkód ekologicznych wyrządzonych
na terytorium Finlandii w wyniku działań prowadzonych w Finlandii (nie dotyczy więc
szkód transgranicznych).
Obowiązkowi ubezpieczenia podlega każdy, kto podejmuje działalność o
wysokim ryzyku dla środowiska lub powoduje szkody w środowisku. Specjalne
regionalne centra monitoringu gromadzą informacje o szkodach oraz wykupionych polisach. Ubezpieczyciele przedstawiają też ministrowi środowiska
informacje dotyczące oferowanych polis. Co istotne, żaden ubezpieczyciel
nie może odmówić zawarcia takiej umowy!
Świadczenie ubezpieczeniowe jest wypłacane, jeśli odszkodowania nie można
uzyskać od sprawcy szkody lub gdy szkoda nie podlega naprawieniu z tytułu
dobrowolnego ubezpieczenia. Świadczenie ubezpieczeniowe obejmuje koszty zapobiegania szkodom i naprawiania
szkód. Dodatkowo, Centrum Ubezpieczeń
Środowiskowych (czyli zrzeszenie ubezpieczycieli) wypłaca świadczenia, gdy sprawca
nie jest ubezpieczony albo nie sposób go zidentyfikować.
Ci, którzy uchylają się od obowiązku ubezpieczenia,
ponoszą specjalne opłaty sankcyjne (identyczne rozwiązanie przewiduje polska
ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych)!
Maksymalne odszkodowanie (suma gwarancyjna) to 30 milionów
euro, a w przypadku kilku zdarzeń w ciągu jednego (rocznego) okresu
ubezpieczeniowego – 50 milionów euro.
Szkody wyrządzone przez to samo zanieczyszczenie lub
porównywalna uciążliwość są uważane za jeden wypadek ubezpieczeniowy. Roszczenie
wygasa po trzech latach od uzyskania przez poszkodowanego informacji o
szkodzie. Wyjątkowo, ubezpieczyciel wypłaci
świadczenie po upływie tego terminu, jednak nie później niż po 10 latach.
Ubezpieczenie ekologiczne obejmuje zarówno szkody w mieniu jak i
szkody na osobie, które są traktowane priorytetowo! Wszelkie spory wynikłe z
obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych rozstrzygają sądy okręgowe właściwe
miejscowo dla powodów (w Polsce – dla pozwanych, zgodnie z zasadą actor sequitor forum rei).
Cóż, fińskie rozwiązania wyglądają obiecująco. Zawsze może
być lepiej, ale nie będę wybrzydzał… Finlandia i tak jest „do przodu” w
stosunku do Polski. W końcu musi dbać o swoje „zielone złoto” czyli lasy.
Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.
OdpowiedzUsuń