Dokładnie miesiąc temu miałem przyjemność
uczestniczyć w konferencji naukowej, którą zorganizowała Naczelna Rada Adwokacka.
Deszczowa sobota nie przeszkodziła zainteresowanym (adwokatom, radcom prawnym,
aplikantom i pracownikom naukowym) w dotarciu na ul. Bracką 12 (Wydział Prawa
i Administracji UJ), aby wysłuchać
prelegentów i przedyskutować kwestie związane ze środowiskiem naturalnym.
Ponieważ przez ostatni rok doszło do licznych zmian
w prawie ochrony środowiska (m.in. nowelizacja ustawy z dnia 3 października 2008 roku o udostępnianiu
informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie
środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko czy chociażby „dyrektywa
plastikowa” przyjęta przez Parlament Europejski), takie wydarzenie jak
wspomniana konferencja stało się nieodzowne…
Pierwsza zabrała głos dr Hanna Machińska (zastępca
Rzecznika Praw Obywatelskich), wskazując na możliwość wykorzystania
orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w sprawach
dotyczących odszkodowań/zadośćuczynień za naruszenie praw człowieka (w tym
prawo do zdrowia). Jak się okazuje, na dzień konferencji (5 października 2019
roku) wydano prawie 300 wyroków odnoszących się do problemu zanieczyszczenia
środowiska. Pani doktor wskazała również na Europejska Kartę Społeczną jako
podstawę ochrony zdrowia.
Jak już
kilkukrotnie pisałem na blogu, zdrowie człowieka to element środowiska (wg
ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska) i dobro
osobiste (w rozumieniu art. 23 Kodeksu cywilnego)… Część orzeczeń Trybunału
dotyczyły związków pomiędzy uszczerbkiem skarżących na zdrowiu
a zanieczyszczeniem środowiska. Mimo tego, że Trybunał nie uznaje prawa do
środowiska jako prawa człowieka (w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nie ma
zresztą takiego prawa…), to wywodzi je pośrednio z art. 8 Konwencji (prawo do
nienaruszalności mieszkania) czy art. 2 (prawo do życia)…
Następnie głos zabrał prof. Stanisław Ignacy Fiut,
filozof (AGH) i działacz na rzecz ochrony środowiska. Bardzo spodobało mi się jego
stwierdzenie, iż przekonania polityczne, religia itp. nie mają żadnego
znaczenia w obliczu degradacji środowiska – przykładowo, zanieczyszczenie
powietrza dotyka nas wszystkich, czy tego chcemy czy nie. Ważny głos w dyskusji
– zwłaszcza w obliczu zawłaszczania ekologii przez różne grupy ideologiczne (a
czasami biznesowe) do swoich doraźnych celów. W Polsce bardzo często ekologia
służy doraźnej walce politycznej… niestety! Prof. Fiut wskazał na bogate tradycje polskiego
ruchu ekologicznego, sięgające jeszcze czasów zaborów. Odniósł się również do
problemu globalnego ocieplenia, wskazują, ze co 100 lat w Europie następują
zmiany klimatyczne, a prawdziwym problemem jest obecnie zanieczyszczenie powietrza
(ten temat zresztą zdominował tematykę kolejnych wystąpień…).
Kolejną prelekcję wygłosiła mec. Karolina
Kuszlewicz, znana m.in. z wygranej sprawy przed Sądem Najwyższym, który uznał
sprzedaż żywych karpi w torebkach bez wody za znęcanie się nad zwierzętami. Pani mecenas przedstawiła duża ilość danych
statystycznych (np. takie z których wynika, ze zaledwie 5% ogólnej masy istot
żywych stanowią zwierzęta dzikie, które wymierają w bardzo szybkim tempie).
Wskazała również na problem wymierania wróbli (przyczyną jest dominacja
wielkoobszarowych gospodarstw rolnych, gdzie kombajny zbierają prawie 100% zbóż
z pól i dla ptaków już nic nie zostaje…), problem zabijania wilków w Polsce czy
bardzo ważny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 26 lutego 2019 roku (C – 497/17), zgodnie z którym nie wolno umieszczać logo produkcji ekologicznej Unii Europejskiej na produktach pochodzących ze zwierząt poddanych ubojowi rytualnemu bez
uprzedniego ogłuszenia (istotne dla branży rolno – spożywczej)! Prelekcja Pani
mecenas spotkała się z żywym zainteresowaniem słuchaczy (w tym także krytyków zbyt
szerokiej ochrony zwierząt!)…
Następnie, swoja prelekcję
wygłosiła mec. Magdalena Krzyżanowska-Mierzewska (były kierownik wydziału w
kancelarii ETPC), przedstawiając, podobnie jak dr Machińska, problematykę
orzecznictwa ETPC w sprawach z zakresu ochrony środowiska. Pani mec. wskazała
na rozbieżne zdania sędziów Trybunału i ciągłą ewolucję Konwencji jako
„żyjącego instrumentu prawnego”. Jak na razie Trybunał wskazuje na inne niż
Konwencja instrumenty prawa międzynarodowego, które mogą pomóc chronić
środowisko. Kto wie, być może kiedyś doczekamy się Protokołu do Konwencji,
poświęconego prawu do środowiska?
Później głos zabrała mec. Agata
Szafraniuk (Fundacja ClientEarth), wskazując na trudności jakie napotyka
tworzenie parków narodowych w Polsce. Przyczyną tego stanu rzeczy
jest nowelizacja poprzedniej ustawy o ochronie przyrody, dokonana w 2000 roku,
a wprowadzająca obowiązek konsultacji z samorządami lokalnymi. Nie trzeba
nikomu tłumaczyć, że zwłaszcza gminy nie są zainteresowane tworzeniem parków,
które utrudniają prowadzenie inwestycji i powodują tym samym utratę wpływów
z tytułu podatków (chociaż otrzymują zwrot z budżetu państwa za utracone
wpływy z podatku od nieruchomości)… Dlatego też nie może powstać Turzański Park
Narodowy (pomysł pochodzi jeszcze z 1938 roku!). Jednocześnie 84% Polaków jest
za powiększeniem terenu Białowieskiego Parku Narodowego… Paki narodowe w Polsce
to zaledwie 1% lasów! Pani mecenas zasygnalizowała też
problem masowej (i często nielegalnej) wycinki lasów w Rumunii (głównie przez
niemieckie koncerny przemysłowe) oraz podobne problemy w Bułgarii i na Słowacji
(Komisja Europejska wszczęła już postępowania, zobaczymy z jakim skutkiem).
Wskazała też na ciekawostkę prawniczą z Antypodów – mianowicie w Nowej Zelandii
przyznano podmiotowość prawną… rzekom.
Cóż, takie podejście (być może
wynikające ze szlachetnych intencji przyrodników) należy uznać za kuriozalne.
Europa (i nie tylko…) opiera się na dziedzictwie prawa rzymskiego, które nie
przyznawało podmiotowości prawnej rzekom, górom czy innym elementom otoczenia,
a jedynie ludziom (i to nie wszystkim!). Podobnie ma się rzecz z próbami
przyznania podmiotowości prawnej zwierzętom – stąd m.in. spór o to czy małpa
mogła być autorem fotografii (na szczęście okręgowy sąd apelacyjny San
Francisco zachował zdrowy rozsądek i odrzucił możliwość złożenia pozwu przez
małpę). Niektórzy ekolodzy już dawno przekroczyli granicę śmieszności… ze
szkodą dla samej idei ekologii!!!
Kolejnym mówcą był znany
dziennikarz i działacz, red. Adam Wajrak (m.in. Gazeta Wyborcza). Wskazał na
tradycję ochrony przyrody w Polsce (ustawa Sejmu Krajowego Galicji z 1868 roku,
chroniąca świstaki i kozice), a także absurdy polskiego prawa. Jednym z nich
jest różnica pomiędzy przepisami karnymi prawa łowieckiego a przepisami
Kodeksu karnego w zakresie przestępstw przeciwko środowisku: zabicie jelenia
(zwierzęcia łownego niepodlegającego całorocznej ochronie) przez kłusownika jest zagrożone surowymi
karami, bez potrzeby prowadzenia skomplikowanego postępowania dowodowego,
natomiast art. 181 Kodeksu karnego, w przypadku zabicia żubra (jako
podlegającego całorocznej ochronie) wymaga udowodnienia przez oskarżyciela
„zniszczenia środowiska w znacznych rozmiarach”… Prawdziwą „plagą” jest
uchwalanie kolejnych „specustaw”, pozwalających omijać przepisy prawa ochrony
środowiska, np. przy inwestycjach drogowych. Red. Wajrak stwierdził, że
organizacje pozarządowe często wyręczają państwo w ochronie środowiska, co do
pewnego stopnia jest prawdą (szkoda tylko, że nie wyręczyły w sprawie
katastrofy ekologicznej związanej z awarią oczyszczalni „Czajka” w Warszawie,
co zresztą spotkało się z negatywnym oddźwiękiem społecznym…).
Ostanie wystąpienie należało do
mec. Agnieszki Warso-Buchanan (Fundacja ClientEarth). Pani mecenas przedstawiła
bogate orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) w kwestii ochrony
powietrza oraz statystyki na temat zanieczyszczenia powietrza (najwięcej pyłu
PM10 znajduje się w powietrzu w Polsce, Bułgarii i północnych Włoszech…).
Komisja Europejska uznaje prawo do czystego powietrza, dlatego podejmuje liczne
interwencje (m.in. skarży państwa członkowskie UE do TSUE). Obecnie trwa
postępowanie w sprawie Creynest (Belgia prowadziła monitoring powietrza w ten
sposób, że rozmieszczała stacje pomiarowe w miejscach, gdzie jest lepszy
przepływ powietrza i prawdopodobnie zawyżała w ten sposób statystyki…). Mec. Warso-Buchanan wskazała
także na odmienną praktykę polskich sądów administracyjnych, które uznają
programy ochrony powietrza za dokumenty wewnętrzne organów administracji (TSUE
zaś za decyzje administracyjne, które można skarżyć!). Poinformowała też o pozwie
Fundacji przeciwko PGE S.A. (właścicielowi elektrowni Bełchatów) – organizacje
ekologiczne mogą pozywać za samo zagrożenie szkodą poprzez bezprawne
oddziaływanie na środowisko (art. 323 ustawy – Prawo ochrony środowiska).
Jestem ciekaw, jak postąpi sąd z takim pozwem…
Na zakończenie konferencji
dyskutowano o wielu ciekawych kwestiach pobocznych, m.in. powództwach z tytułu
naruszenia dóbr osobistych jako instrumencie ochrony środowiska. Takie
działanie (podjęte ostatnio przez znanych aktorów), może jednak budzić
wątpliwości z dwóch powodów: po pierwsze, polskie sądy nie uznają (co do zasady)
prawa do czystego środowiska za dobro osobiste, po drugie, aktorzy złożyli
pozwy w roku wyborczym, będąc jednocześnie znanymi krytykami partii rządzącej
(dlaczego nie pozywali Skarbu Państwa 5 czy 10 lat temu gdy już istniał problem
smogu?). Zresztą sama Fundacja ClientEarth ma wątpliwości co do skuteczności
takich pozwów (to władze publiczne powinny podjąć działania)…
Prof. Aleksander Lipiński
(uznany autorytet w dziedzinie prawa ochrony środowiska) wskazał trafnie, iż do
skutecznej ochrony środowiska potrzebne są duże nakłady finansowe i zmiany
przepisów prawa podatkowego. Natomiast obecni na sali konferencyjnej adwokaci
i radcy prawni podnosili problem braku edukacji prawnej społeczeństwa (mało kto
wie, jak i kiedy może domagać się poszanowania swoich praw). Pojawiły się również
postulaty zorganizowania kolejnych konferencji poświęconych ochronie środowiska…
Nie pamiętam niestety, kto
przywołał wyrok SN z dnia 10 listopada 2004 roku (sygn. akt II
CK 202/04), zgodnie z którym darowizna przedsiębiorcy na rzecz organizacji
ekologicznej w zamian za odstąpienie od złożenia odwołania od decyzji zezwalającej
na inwestycję szkodliwą dla środowiska, jest nieważna jako sprzeczna z zasadami
współżycia społecznego (art. 58 k.c.). I tym pozytywnym akcentem kończę relację
z konferencji (bardzo udanej)!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz