Wojna prawna
zamiast wojny futbolowej, czyli Salwador w roli głównej... Arbitraż inwestycyjny nie
dla każdego?
„Wojna futbolowa” między Salwadorem i Hondurasem w 1969 roku (a wszystko
zaczęło się od meczu piłki nożnej – gdzie tam naszym szalikowcom do
rozemocjonowanych Latynosów…) kosztowała życie niemal 2 tysięcy osób.
Tym razem Salwador walczy za pomocą pism procesowych z australijska
spółką OceanaGold, która przejęła kanadyjską spółkę o wymownej nazwie Pacific
Rim, starającą się uruchomić kopalnię złota o nazwie El Dorado (sic!). Problem w
tym, że budowana kopalnia nie uzyskała rządowego zezwolenia, gdyż ocena
oddziaływania na środowisko nie pozwala na to. OceanaGold pozwała więc Republikę
Salwadoru przed waszyngtoński trybunał arbitrażu międzynarodowego – Międzynarodowe Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID), zarzucając jej naruszenie
traktatu inwestycyjnego jakim jest CAFTA (Strefa Wolnego Handlu Ameryki
Środkowej). Spór toczy się od 2009 roku i końca wciąż nie widać... Ostatnio, w ramach „orzeczenia
wstępnego”, ICSID nakazał Salwadorowi wydanie koncesji na wydobycie złota,
mimo, że kopalnia nie spełnia wszystkich warunków… Nie wiadomo czy ICSID
przychyli się do żądania spółki o wypłatę 300 milionów dolarów odszkodowania za
wstrzymana inwestycję.
Niestety, tak się kończy podpisywanie rozmaitych traktatów inwestycyjnych
i poddawanie wynikłych z nich sporów pod rozstrzygnięcia ICSID, który dziwnym
trafem rozstrzyga na korzyść silniejszych amerykańskich inwestorów. Niestety, Konwencja Waszyngtońska, na podstawie której rozstrzygane są spory przed
ICSID, całkowicie wyłącza postępowania arbitrażowe prowadzone na podstawie jej
przepisów spod kontroli sądów krajowych – nie można zaskarżyć wyroków trybunałów
arbitrażowych ICSID nie mogą być zaskarżone do sądu powszechnego w drodze skargi
o uchylenie wyroku lub jakiegokolwiek innego środka prawnego! To właśnie odróżnia
ICSID od Międzynarodowej Izby Handlowej (ICC) w Paryżu czy Sądu Arbitrażowego przy Izbie Handlowej w Sztokholmie.
Polska na szczęście nie podpisała
Konwencji Waszyngtońskiej. Odstraszającym przykładem może być spór Ekwadoru z
amerykańskim koncernem Chevron w sprawie 19 miliardów dolarów odszkodowania za
szkody wyrządzone środowisku naturalnemu dla Ekwadoru oraz odszkodowania dla
Chevron za naruszenie amerykańsko – ekwadorskiego traktatu inwestycyjnego.
Batalia sądowa ciągnie się już dwie dekady – sprawa jest zawiła, obie strony
oskarżają się o nadużycia i korupcję.
Niezależnie od tego, kto ma rację
w tym zawiłym sporze, trzeba postawić sprawę jasno – międzynarodowym trybunałom arbitrażowym nie podłodze
z państwami, które chcą utrzymać niezależność (prawo do samostanowienia), a
przy okazji chronić swoje zasoby i środowisko? Z drugiej strony, jak rozstrzygać spory między rządami państw a inwestorami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz