Wyrok Sądu Najwyższego, wydany w dniu 16
lutego 2017 roku (sygn. akt III CSK 41/16) nie pozostawia złudzeń: za szkody wyrządzone
ludziom przez dzikie zwierzęta pojawiające się w miastach powinno odpowiadać państwo.
Wyrok dotyczy historii pechowego mieszkańca Krakowa,
którego w 2009 roku zaatakował dzik i dotkliwie poturbował. (skutkiem był spory
uszczerbek na zdrowiu). Sprawa jakich wiele w Polsce, tyle, że do tej pory
orzecznictwo sądowe rozmaicie traktowało takie przypadki…
Cóż, Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że art. 431 Kodeksu
cywilnego (dalej jako k.c.), przewidujący odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez zwierzę
w przypadku nienależytego sprawowania nad nim nadzoru ma zastosowanie wyłącznie
do zwierząt hodowanych, nie znajduje natomiast zastosowania, jeżeli szkodę
spowodowało zwierzę żyjące w stanie wolnym, takie jak dzik. Wskazał, że brak
przepisu, który bezpośrednio stanowi o odpowiedzialności państwa za szkody
wyrządzone przez dzikie zwierzęta w miastach. Zresztą Sąd Najwyższy podjął kiedyś uchwałę, z której
wynika, że Skarb Państwa odpowiada tylko za szkody o których mowa w art. 46
ust. 1 ustawy z dnia 13 października 1995 roku – Prawo łowieckie (dalej jako p.ł.) wyrządzone przez zwierzęta łowne objęte
całoroczną ochroną (czyli w praktyce jedynie łosie!). Ponadto, prawo łowieckie (jak wskazuje wielu autorów)
reguluje jedynie odpowiedzialność za szkody w mieniu a nie szkody na osobie
(!).
Natomiast art. 126 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o
ochronie przyrody określa odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez zwierzęta
objęte ochroną gatunkową: żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie, bobry… Dzik jest
zwierzęciem łownym, nie objętym ochroną gatunkową (inna sprawa, że nadmierny
rozrost populacji spowodował konieczność odstrzałów redukcyjnych...). Jeszcze
innym mankamentem przepisów p.ł. jest fakt zawężenia rodzajów szkód
wyrządzanych przez dziki do szkód w uprawach i płodach rolnych (art. 46 p.ł. nie
dotyczy sytuacji zniszczenia trawników czy rabatów kwiatowych w przydomowych ogródkach...).
Sąd Najwyższy uznał, że sytuacja, w której władza publiczna
jest całkowicie zwolniona z odpowiedzialności jest nieprawidłowa i wskazał, że pośrednią
podstawą odpowiedzialności mogą być przepisy p.ł. w związku z art. 417 k.c. regulującym odpowiedzialność za niezgodne z prawem działanie
lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej. Osobiście opowiadam się za
zastosowaniem art. 417 k.c. w związku z art. z art. 33 i 33a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie
zwierząt, pozwalającymi na chwytanie i zabijanie zwierząt w przypadku, gdy stanowią
one nadzwyczajne zagrożenie dla życia, zdrowia lub gospodarki człowieka, w tym
gospodarki łowieckiej. Potrzebna jest tutaj stosowna uchwała sejmiku województwa…
Powyższy wyrok będzie bardzo pomocny dla ewentualnych
poszkodowanych, tym bardziej, że coraz częściej dziki i inne zwierzęta są
gośćmi w dużych miastach. Po części z naszej, ludzkiej winy - dokarmianie, pozostawianie
niezabezpieczonych śmietników, brak dbałości o nieruchomości (zarośnięte krzakami). To wszystko przyciąga zwierzęta, którym
i tak odebrano naturalne siedliska…
Na marginesie, ukazała się publikacja (bardziej
„przyrodnicza” niż „prawnicza”) RDOŚ w Gorzowie Wielkopolskim o
zwierzętach występujących w miastach: http://gorzow.rdos.gov.pl/files/artykuly/14049/RDOS_Gorzow_publikacja_zwierzeta_konfliktowe.pdf. Warto przeczytać, aby uchronić się przed nieprzyjemnymi „niespodziankami”!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz