Zapewne niektórzy (zwłaszcza rolnicy) wiedzą co to melioracja. Wystarczy
wspomnieć, że polega na regulacji stosunków wodnych w celu polepszenia
zdolności produkcyjnej gleby, ułatwienia jej uprawy oraz na ochronie użytków
rolnych przed powodziami (art. 70 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2001 roku –
Prawo wodne). Na ogół kojarzą się nam z rowami, drenami i rozmaitymi urządzeniami nawadniającymi.
Problem pojawia się, gdy urządzenia melioracyjne nie działają jak
należy, a najczęściej nie są utrzymywane w należytym stanie (np. rowy melioracyjne zarastają roślinnością…).
Wtedy pojawia się niebezpieczeństwo zalania sąsiednich nieruchomości i wyrządzenia szkody w rozumieniu prawa cywilnego. Najczęściej poszkodowanymi są rolnicy, których pola
uprawne zalała woda wskutek niesprawnych urządzeń melioracji podstawowej, których
utrzymanie należy do organów samorządu terytorialnego – w tym wypadku
marszałków województw (same urządzenia są własnością Skarbu Państwa).
Z reguły poszkodowanym bardzo trudno jest wygrać z „władzą”, najczęściej
wskutek pozywania niewłaściwych organów administracji (!). Zdarza się jednak,
że uzyskują odszkodowanie,
jak w przypadku: http://gorzow.wyborcza.pl/gorzow/1,36844,20055189,marszalek-musi-wyplacic-rolnikom-odszkodowania-za-zalane-pola.html oraz w przypadku, który rozważał Sąd
Najwyższy w wyroku z dnia 27 kwietnia br. (sygn. akt II CSK 401/16).
SN rozpatrywał skargę kasacyjną pewnego województwa (X.) od wyroku
Sądu Apelacyjnego, który przyznał powodowi (rolnikowi) odszkodowanie w
wysokości prawie 173 tys.
złotych tytułem wynagrodzenia za
szkodę wynikłą z zalania gruntów rolnych wskutek nieutrzymywania w należytym
stanie urządzeń melioracji wodnych podstawowych (czyli kanałów zamulonych i zarośniętych
roślinnością). Powód utracił swoje plony (m.in. pszenicę, ogórki, kapustę i kalafior)
i zażądał odszkodowania w wysokości 235 tys. złotych. Jednak sądy I i II instancji
zmniejszyły kwotę odszkodowania po uzyskaniu opinii biegłych.
SN uznał, że skoro obowiązek w postaci utrzymywania urządzeń melioracji wodnych
podstawowych został nałożony na województwo w drodze ustawy, to na podstawie art.
417 § 1 Kodeksu cywilnego województwo ponosi samodzielnie odpowiedzialność za szkodę wynikłą z jego niewykonania lub nienależytego wykonania. Właściwie słusznie, tyle, że
SN (moim skromnym zdaniem) powinien powołać się również na art. 185 ust. 1
ustawy – Prawo wodne, ponieważ doszło do wyrządzenia tzw. szkody wodnej,
mającej również charakter szkody wyrządzonej środowisku.
Zapytacie:
dlaczego „szkoda ekologiczna” ? Otóż, przez środowisko (zgodnie z art. 3 pkt 39 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska) rozumie
się ogół elementów przyrodniczych, w tym także przekształconych w wyniku
działalności człowieka, a w szczególności powierzchnię ziemi… Szkoda
może polegać na zniszczeniu wierzchniej warstwy gleby, powiązanym z fizycznym i
trwałym zajęciem gruntu przez wodę, co może oznaczać degradację gruntów rolnych
i leśnych w rozumieniu przepisów z dnia 3 lutego 1995 roku o ochronie gruntów
rolnych i leśnych.
SN,
dokonując wykładni systemowej (słusznej zresztą!), powoływał się na rozmaite
ustawy (np. ustawę z dnia 19 sierpnia 2011 roku o przewozie towarów
niebezpiecznych), natomiast nie powołał się na przepisy ustawy – Prawo ochrony
środowiska i ustawy – prawo wodne dotyczące odpowiedzialności cywilnej ani na przepisy
ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Szkoda, bo wystąpił tutaj aspekt „ekologiczny”
w postaci „zdegradowanych” gruntów.
Najważniejsze
jednak, że poszkodowany uzyskał rekompensatę!
Na
marginesie, szkody w urządzeniach melioracji powodują czasami bobry (wtedy
podstawą odpowiedzialności może być art. 126 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004
roku o ochronie przyrody…). Innym aspektem „ekologicznym” melioracji o jest to,
iż są zaciekle zwalczane przez ekologów. Wiem o tym, że na wielu obszarach
Polski regulacja stosunków wodnych (osuszanie/nawadnianie) jest potrzebna ale
faktem jest, ze wiele gatunków roślin i zwierząt ucierpiało w wyniku melioracji
(zwłaszcza w czasach PRL) jak np. żółw błotny.
Jeszcze
inną ciekawostką jest to, iż nowa (oczekiwana) ustawa – Prawo wodne (na razie projekt rozpatrywany
w Sejmie), zmieni zasady odpowiedzialności za urządzenia melioracyjne)!
Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
OdpowiedzUsuń