piątek, 26 maja 2017

Wadliwa melioracja przyczyną szkody (również w środowisku…). Rzecz o (prawie) idealnym wyroku Sądu Najwyższego.



Zapewne niektórzy (zwłaszcza rolnicy) wiedzą co to melioracja. Wystarczy wspomnieć, że polega na regulacji stosunków wodnych w celu polepszenia zdolności produkcyjnej gleby, ułatwienia jej uprawy oraz na ochronie użytków rolnych przed powodziami (art. 70 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2001 roku – Prawo wodne). Na ogół kojarzą się nam z rowami, drenami i rozmaitymi urządzeniami nawadniającymi.
Problem pojawia się, gdy urządzenia melioracyjne nie działają jak należy, a najczęściej nie są utrzymywane w należytym stanie (np. rowy melioracyjne zarastają roślinnością…). Wtedy pojawia się niebezpieczeństwo zalania sąsiednich nieruchomości i wyrządzenia szkody w rozumieniu prawa cywilnego. Najczęściej poszkodowanymi są rolnicy, których pola uprawne zalała woda wskutek niesprawnych urządzeń melioracji podstawowej, których utrzymanie należy do organów samorządu terytorialnego – w tym wypadku marszałków województw (same urządzenia są własnością Skarbu Państwa).
Z reguły poszkodowanym bardzo trudno jest wygrać z „władzą”, najczęściej wskutek pozywania niewłaściwych organów administracji (!). Zdarza się jednak, że uzyskują odszkodowanie, jak w  przypadku: http://gorzow.wyborcza.pl/gorzow/1,36844,20055189,marszalek-musi-wyplacic-rolnikom-odszkodowania-za-zalane-pola.html  oraz w przypadku, który rozważał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 27 kwietnia br. (sygn. akt II CSK 401/16).
SN rozpatrywał skargę kasacyjną pewnego województwa (X.) od wyroku Sądu Apelacyjnego, który przyznał powodowi (rolnikowi) odszkodowanie w wysokości prawie 173 tys. złotych tytułem wynagrodzenia za szkodę wynikłą z zalania gruntów rolnych wskutek nieutrzymywania w należytym stanie urządzeń melioracji wodnych podstawowych (czyli kanałów zamulonych i zarośniętych roślinnością). Powód utracił swoje plony (m.in. pszenicę, ogórki, kapustę i kalafior) i zażądał odszkodowania w wysokości 235 tys. złotych. Jednak sądy I i II instancji zmniejszyły kwotę odszkodowania po uzyskaniu opinii biegłych.
SN uznał, że skoro obowiązek w postaci utrzymywania urządzeń melioracji wodnych podstawowych został nałożony na województwo w drodze ustawy, to na podstawie art. 417 § 1 Kodeksu cywilnego  województwo ponosi samodzielnie odpowiedzialność za szkodę wynikłą z jego niewykonania lub nienależytego wykonania. Właściwie słusznie, tyle, że SN (moim skromnym zdaniem) powinien powołać się również na art. 185 ust. 1 ustawy Prawo wodne, ponieważ doszło do wyrządzenia tzw. szkody wodnej, mającej również charakter szkody wyrządzonej środowisku.
Zapytacie: dlaczego „szkoda ekologiczna” ? Otóż, przez środowisko (zgodnie z art. 3 pkt 39 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska) rozumie się ogół elementów przyrodniczych, w tym także przekształconych w wyniku działalności człowieka, a w szczególności powierzchnię ziemi…  Szkoda może polegać na zniszczeniu wierzchniej warstwy gleby, powiązanym z fizycznym i trwałym zajęciem gruntu przez wodę, co może oznaczać degradację gruntów rolnych i leśnych w rozumieniu przepisów z dnia 3 lutego 1995 roku o ochronie gruntów rolnych i leśnych.
SN, dokonując wykładni systemowej (słusznej zresztą!), powoływał się na rozmaite ustawy (np. ustawę z dnia 19 sierpnia 2011 roku o przewozie towarów niebezpiecznych), natomiast nie powołał się na przepisy ustawy – Prawo ochrony środowiska i ustawy – prawo wodne dotyczące odpowiedzialności cywilnej ani na przepisy ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Szkoda, bo wystąpił tutaj aspekt „ekologiczny” w postaci „zdegradowanych” gruntów.
Najważniejsze jednak, że poszkodowany uzyskał rekompensatę!
Na marginesie, szkody w urządzeniach melioracji powodują czasami bobry (wtedy podstawą odpowiedzialności może być art. 126 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody…). Innym aspektem „ekologicznym” melioracji o jest to, iż są zaciekle zwalczane przez ekologów. Wiem o tym, że na wielu obszarach Polski regulacja stosunków wodnych (osuszanie/nawadnianie) jest potrzebna ale faktem jest, ze wiele gatunków roślin i zwierząt ucierpiało w wyniku melioracji (zwłaszcza w czasach PRL) jak np. żółw błotny.
Jeszcze inną ciekawostką jest to, iż nowa (oczekiwana) ustawa – Prawo wodne (na razie projekt rozpatrywany w Sejmie), zmieni zasady odpowiedzialności za urządzenia melioracyjne)!

1 komentarz: