Wielu o
tym pisze, więc ja też dorzucę swoje przysłowiowe trzy grosze…
Nie
każdy zwraca uwagę na środowiskowe aspekty wydobycia gazu łupkowego inne niż zużycie czy zanieczyszczenie wody. A przecież warto poruszyć inne
aspekty „łupków”, jakże istotne z punktu widzenia prawa ochrony środowiska, a także ekonomii i szeroko pojętych
nauk społecznych.
Żeby
jednak wyrobić sobie opinię na temat eksploatacji gazu łupkowego, warto sięgnąć
do profesjonalnych źródeł informacji (a nasza prasa codzienna ma to do siebie, że
potrafi mocno „podkolorować” rzeczywistość)... W
ostatnich latach powstało wiele stron internetowych (także rządowych) traktujących o
poszukiwaniu i eksploatacji gazu ze złóż niekonwencjonalnych (łupków). Oto
kilka wybranych przeze mnie:
Niejeden
zadaje sobie pytanie: czy eksploatacja łupków jest rzeczywiście tak ważna, jak twierdzą jej zwolennicy?
Cóż, gaz
ziemny to najczystsze ekologicznie źródło energii spośród paliw kopalnych.
Cechuje go niska (dwukrotnie mniejsza w porównaniu w węglem kamiennym i
brunatnym) emisja gazów cieplarnianych, co nie jest bez znaczenia. Polska, jak
na razie, nie ma szans na całkowite zastąpienie paliw kopalnych przez OZE. To argument ekonomiczny, podobnie, jak
możliwe wpływy do budżetu państwa z tytułu (wciąż projektowanego) podatku od
wydobycia węglowodorów.
Argumentem
nazwijmy to „socjologicznym” niech będzie to, iż 69% mieszkańców terenów sąsiadujących z terenami koncesji wydobywczych oraz 78% mieszkańców
Polski jest zwolennikami wydobycia gazu łupkowego. Skąd zatem nagłaśnianie
przez media protesty?
Otóż,
inwestorzy poszukujący gazu łupkowego nie zadbali zawczasu o dobrą komunikację
społeczną z lokalnymi społecznościami. Sam marketing i PR nie wystarczy, co
więcej, jest źle postrzegany przez okolicznych mieszkańców, nawet jeżeli koncesjonariusze
mają dobre intencje… Ten początkowy błąd wykorzystali pseudoekolodzy i błyskawicznie
rozpoczęli głośne protesty. Za to organy samorządu terytorialnego nie poczuwały
się do jakiegokolwiek informowania mieszkańców o aspektach wydobycia gazu
łupkowego. Niech koncesjonariusz się męczy!
Jednakże
spółki wydobywcze zrozumiały swoje błędy i obecnie uczestniczą w pracach 7 Lokalnych Komitetów Dialogu. Ponadto, powstał pilotażowy program „Razem o
Łupkach”, jednak tym razem z udziałem władz gmin, powiatów i marszałków 3 województw. O
tym wszystkim można przeczytać w najnowszym (63) numerze kwartalnika „Nowy
Obywatel”.
Wracając
do aspektów prawnych, warto wspomnieć o tym, że jeden z koncernów pozwał
rolników blokujących prace poszukiwawcze na działce wydzierżawionej przez ten
koncern, zapewne na zasadzie z art. 222 § 2 k.c. (roszczenie negatoryjne, które
może mieć zastosowanie także w przypadku szkód w środowisku!).
Protestujący
przeciwko łupkom wskazują wiele wątpliwej jakości argumentów „przeciw”.
Natomiast argumentów na „tak” dla łupków dostarczyły badania wpływu procesu
szczelinowania hydraulicznego przeprowadzone w sierpniu 2011 roku na otworze
Łebień LE-2H na Pomorzu (na zlecenie Ministerstwa Środowiska i Instytutu
Geofizyki PAN w Warszawie). Badania przeprowadził Państwowy Instytut
Geologiczny. I co? Okazało się, że z dużej chmury mały deszcz!!! Owszem,
zagrożenia dla środowiska istnieją, ale nie w tak katastrofalnej skali, jak wieszczą
nam niektórzy ekolodzy.
Grafika: Jakub Słabicki. Źródło: http://gazniekonwencjonalny.wordpress.com/tag/zanieczyszczenie-wod/
Ciekawostka: George
P. Mitchell był pionierem wydobywania gazu ziemnego metodą szczelinowania.
Założył w 1980 roku firmę Mitchell Energy & Development Corp., która
rozpoczęła w Stanach Zjednoczonych eksploatację gazu z łupków z zastosowaniem
metody szczelinowania.
Na co
jednak należy zwrócić uwagę przy poszukiwaniu oraz eksploatacji łupków (oprócz
gospodarowania zasobami wód powierzchniowych i podziemnych)? Przede wszystkim
na odpady i ich dalsze zagospodarowanie.
Główną
masę odpadów wytwarzanych przy szczelinowaniu stanowi płyn zwrotny, zawierający
niewielkie ilości niewykorzystanego propantu (tzw. podsadzki dodawanej do płynu
szczelinującego, najczęściej piasek). Inne wytwarzane odpady to m.in. zużyte
oleje, rozpuszczalniki, sorbenty ale przede wszystkim płuczki i odpady wiertnicze zawierające ropę naftową (01 05 05*) oraz
płuczki i odpady wiertnicze zawierające substancje niebezpieczne (01 05 06*) – czyli odpady niebezpieczne. Jednakże oprócz odpadów powstają ścieki
(w tym wypadku – wody pochodzące z odwodnienia zakładów górniczych np.
solanki). Wiąże się to z magazynowaniem ścieków w sztucznych zbiornikach zwanych fachowo lagunami oraz
możliwością zanieczyszczenia środowiska w przypadku uszkodzenia tamy takiego
zbiornika (vide katastrofa w Ajk na
Węgrzech).
Ponieważ
w trakcie takiej działalności powstają odpady wydobywcze, konieczne jest
uzyskanie decyzji zatwierdzającej program gospodarowania odpadami wydobywczymi
(z reguły, organem właściwym będzie marszałek województwa), a ponadto wybudowanie
obiektów unieszkodliwiania odpadów wydobywczych, które są odpadami
niebezpiecznymi – nie mogą to być jednak ani wyrobiska górnicze ani wspomniane stawy
osadowe! Muszą
to być jednak obiekty unieszkodliwiania odpadów wydobywczych kategorii A, gdyż w nich
znajdą się składowane są w nim odpady niebezpieczne lub składowane w nim
odpady wydobywcze zawierają substancje lub mieszaniny niebezpieczne,
o których mowa w ustawie z dnia 25 lutego 2011 roku o substancjach chemicznych i ich mieszaninach (tu pojawia się kwestia
rozróżnienia pomiędzy odpadami, substancjami chemicznymi a produktami
ubocznymi).
W przypadku skraplania i
magazynowania gazu łupkowego w dużych ilościach, takie miejsce wydobycia może
również zostać objęte szczególnym nadzorem jako zakład o dużym lub zwiększonym
ryzyku, zgodnie z art. 248 ustawy – prawo ochrony środowiska (i dyrektywy Seveso
III). Zresztą, obiekty unieszkodliwiania
odpadów wydobywczych niebezpiecznych są obecnie uznawane za takie zakłady, na
mocy przepisów ustawy z dnia 10 lipca 2008 roku o odpadach wydobywczych.
Zresztą
o niebezpieczeństwie płynącym (dosłownie i w przenośni) ze zbiorników osadowych
przekonali się Kanadyjczycy, którzy wydobywają ropę naftową z tzw. piasków roponośnych
(tar sands/oil sands). Ich
doświadczenia można wykorzystać w Polsce, aby uchronić się przed ewentualnymi
negatywnymi następstwami eksploatacji łupków, takimi jak zanieczyszczenie wód
czy masowa umieralność ptaków wędrownych lądujących w rzeczonych zbiornikach osadowych. Zresztą sami
przedsiębiorcy muszą zadbać o to, aby nie ponieść konsekwencji zanieczyszczenia
środowiska – sektor górniczy odpowiada za zasadzie ryzyka a nie na
zasadzie winy (Sąd Najwyższy nie ma wątpliwości)!
Godne uwagi jest zróżnicowanie
środków chemicznych (o zróżnicowanym składzie), jakie są używane przy
szczelinowaniu hydraulicznym m.in.: środki
regulujące pH, izolatory, inhibitory korozji, reduktory tarcia, substancje
powierzchniowo czynne, biocydy, kwasy, środki żelujące czy inhibitory osadów.
Dla ciekawskich: skład płynu szczelinującego można sprawdzić na stronie: http://www.ngsfacts.org/. Jedną
z najczęściej stosowanych płuczek jest
tzw. płuczka bentonitowa, aczkolwiek niektórzy eksperci wskazują na możliwość
rozwoju technologii hydraulicznego szczelinowania w kierunku używania
substancji dopuszczonych do stosowania w przemyśle spożywczym („green fracking”) np. płuczki solno –
skrobiowej.
W tym
miejscu trzeba zwrócić uwagę na konieczność stosowania przepisów
rozporządzenia REACH dotyczącego zgłoszenia, klasyfikacji i rejestracji
chemikaliów! Bez zgłoszenia w Europejskiej Agencji Chemikaliów nie da się sprowadzić spoza UE do Polski żadnych substancji chemicznych (a
katalog substancji podlegających obowiązkowej rejestracji jest coraz szerszy)!
Zresztą polska ustawa o substancjach chemicznych i ich mieszaninach również
przewiduje szereg restrykcji…
Przemysław Stangierski, partner zarządzający w A.T.
Kearney w Polsce, w wywiadzie dla portalu Newseria.pl podkreślił, że wciąż brakuje wytycznych dotyczących bezpiecznego stosowania
chemikaliów przy wydobyciu gazu z łupków. – Jest
mnóstwo osób i instytucji, które prowadzą badania i zajmują się zabezpieczaniem kwestii
ryzyka związanego z chemikaliami wykorzystywanymi przy eksploatacji gazu
łupkowego. Nie ma natomiast jednej instytucji, która spinałaby w sposób
jednoznaczny i obowiązujący wszystkie tego typu kwestie –
podkreślił ekspert. Coś mi to przypomina (vide post z dnia 1października 2013
roku: Instytucje ochrony środowiska w
Polsce: czas na zmiany!). Cóż, gdzie kucharek sześć, tam…
Wychodząc
naprzeciw obawom przeciwników gazu łupkowego, rząd przyjął projekt nowelizacji
ustawy – prawo geologiczne i górnicze (p.g.g.), w tym kontrowersyjny art. 108 ust. 11a, zgodnie z
którym informacja dotycząca składu płynu szczelinującego, nie stanowi tajemnicy przedsiębiorstwa (przedsiębiorcy) ani
informacji o wartości handlowej w rozumieniu ustawy z dnia 3 października 2008 roku o udostępnianiu informacji o środowisku i jego
ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach
oddziaływania na środowisko. Takie zapisy mogą budzić wątpliwości
specjalistów od prawa własności intelektualnej. Zarówno rozporządzenie REACH
jak i porozumienie TRIPS przewidują pewne odstępstwa w odniesieniu do poufnych
informacji handlowych. Jeszcze inną budzącą wątpliwości kwestią jest
uregulowanie tego zagadnienia w p.g.g. zamiast w art. 16 ustawy o udostępnianiu
informacji o środowisku i jego ochronie.
W
Polsce (co podkreślono w jednym z raportów Accenture), skład płynów
szczelinujących może obecnie stanowić informację o środowisku (chyba, że jest
to tajemnica przedsiębiorstwa –
aczkolwiek informacje o powstających z nich odpadach i ściekach nie są
już objęte ochroną!), natomiast w USA podanie takich danych jest nieobowiązkowe… Z
drugiej strony, w USA, ojczyźnie szczelinowania hydraulicznego, w ramach tzw.
dobrych praktyk (CSR) spółki górnicze podają dokładne dane dotyczące składu
tych płynów.
Pytanie,
czy komentowany przepis nie jest zbyt radykalną ingerencją ustawodawcy w poufne dane technologiczne – wszakże wystarczyłoby, że takie informacje
posiadałyby organy ochrony środowiska (na marginesie – ustawa o kosmetykach
przewiduje ciekawe rozwiązanie w zakresie ochrony poufnych danych)… Jednak
zdrowie i życie ludzkie oraz nieskażone środowisko są ważniejsze od tajemnicy
przedsiębiorstwa, jeśli w grę wchodzi użycie substancji niebezpiecznych!
Nie sposób
pominąć dwóch ostatnich nowelizacji ustaw „środowiskowych”.
Plusem
nowelizacji prawa ochrony środowiska (p.o.ś.) jest implementacja przepisów
dyrektywy IED, a w szczególności instytucji remediacji, która sprawdziła się na
całym świecie przy usuwaniu zanieczyszczeń ropopochodnych gruntu.
Ostatnia
nowelizacja p.o.ś. (związana z wdrożeniem tzw. dyrektywy IED) nie wprowadziła
tak potrzebnych obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych. Niestety, nie udoskonalono również przepisów
o odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone oddziaływaniem na środowisko
(tak samo jak w nowelizacji p.g.g.), co akurat jest istotne dla przeciętnego
Jasia Kowalskiego!
Art.
49x znowelizowanego p.g.g. również nie przewiduje obowiązkowych ubezpieczeń
ekologicznych, jednakże dość istotną zmianą jest obowiązek wpłaty sumy
zabezpieczenia roszczeń wnoszonego w pieniądzu przelewem na odrębny rachunek
bankowy urzędu obsługującego organ koncesyjny w terminie 30 dni od dnia
udzielenia koncesji. To i tak spora poprawa – do tej pory takie zabezpieczenie
roszczeń „mogło być” (sic!) ustanowione (vide art. 28 ust. 2 p.g.g.), natomiast
przedsiębiorca miał tylko corocznie przedstawiać dowód istnienia
zabezpieczenia! Inna sprawa, że zabezpieczenia roszczeń związane z
działalnością zagrażającą środowisku np. unieszkodliwianiem odpadów
niebezpiecznych to „astronomiczne” kwoty rzędu 10 000 zł…
Na
razie obie nowelizacje są „ w takcie obróbki” w komisjach sejmowych, a to z
całą pewnością długo potrwa. O niedoskonałościach ustawy – prawo geologiczne i
górnicze pisałem już w poście z dnia 25 września 2013 roku: Prawo
geologiczne i górnicze: "środowiskowe" plusy i minusy...
Wracając
do tematu składu płynów używanych przy szczelinowaniu nie należy mieć obaw,
takich jakie mają niektórzy Amerykanie, szczególnie po filmach takich jak Gasland, wyśmiany przez specjalistów za
scenę z płonącym kranem (w tej okolicy powierzchniowe wycieki gazu ziemnego
obserwowano już w XVII wieku!), czy Promised Land (ten akurat sponsorowały
Zjednoczone Emiraty Arabskie, jeden z największych producentów ropy naftowej,
dla którego eksploatacja gazu łupkowego przez USA jest bardzo wielkim zagrożeniem...). O naciskach Rosji i jej koncernów w
rodzaju Gazpromu nie trzeba się rozpisywać: Rosja zablokowała eksploatację gazu
łupkowego w Bułgarii, aby nie zagroziło to gazociągowi South Stream…
A
ekologów protestujących przeciwko łupkom warto zapytać: gdzie byliście kiedy
Rosjanie układali Nord Stream na dnie i tak już zanieczyszczonego Bałtyku
(pomijając ryzyko naruszenia składowisk zatopionej broni chemicznej)?
A może
wyjazd do Rosji? Trwają tam szeroko zakrojone przygotowania do wydobycia ropy
naftowej… z łupków: http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1097630.html...
Równie
dobrze mogliby pojechać do Niemiec, gdzie tuż przy naszej granicy Niemcy budują
dwie wielkie kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego, o których negatywnym wpływie
na wody podziemne nie trzeba się rozpisywać. Więcej na ten temat:
http://ziemianarozdrozu.pl/artykul/2344/europa-zuzywa-wiecej-wegla-%E2%80%93-czy-to-weglowy-renesans
http://www.voxeurop.eu/pl/content/article/2639971-zegnaj-energio-jadrowa-witaj-stary-poczciwy-wegluhttp://energetyka.wnp.pl/rekordowa-produkcja-energii-z-wegla-w-niemczech,215170_1_0_0.html#.UsvfMuRZg3U.facebook
http://www.voxeurop.eu/pl/content/article/2639971-zegnaj-energio-jadrowa-witaj-stary-poczciwy-wegluhttp://energetyka.wnp.pl/rekordowa-produkcja-energii-z-wegla-w-niemczech,215170_1_0_0.html#.UsvfMuRZg3U.facebook
Czy w
przypadku łupków naprawdę chodzi o czyste środowisko czy może o coś innego? Dla
jasności: wcale nie lekceważę zagrożeń związanych z działalnością wydobywczą, trzeba
jednak uczciwie podejść do tematu.
Z
eksploatacją gazu łupkowego trzeba się pospieszyć, gdyż (światowa) konkurencja nie śpi. Równie
obiecujące perspektywy co Polska mają również RPA, Argentyna i Chiny! Holandia
i Wielka Brytania też mają ochotę na tańszy gaz…
Na sam koniec, link do artykułu prasowego obalającego panujący mit o „płonącej wodzie z kranu”: http://www.theblaze.com/stories/2012/03/23/fracknation-filmmakers-post-pro-fracking-billboard-negating-gasland-misconceptions/. Miłej lektury!
Na sam koniec, link do artykułu prasowego obalającego panujący mit o „płonącej wodzie z kranu”: http://www.theblaze.com/stories/2012/03/23/fracknation-filmmakers-post-pro-fracking-billboard-negating-gasland-misconceptions/. Miłej lektury!
Grafika: US Energy Information Administration.
Problem z gazem w Polsce polega na tym, że tego tradycyjnego mamy tyle, że wystarczy dla indywidualnych odbiorców. Trzeba jednak zaspokoić potrzeby wielkich zakładów przemysłowych np. Zakłady Azotowe Puławy... Pytanie brzmi, czy nie lepiej żyć w zgodzie z Rosją i mieć gaz od Gazpromu, czy może jednak wydobywać łupki i sprzedawać koncesje zagranicznym podmiotom...Jak zawsze wszędzie polityka, pieniądze etc. pod płaszczykiem szczytnych celów. Wystarczy zobaczyć te dwa filmiki:
OdpowiedzUsuńWydobycie gazu łupkowego w Polsce
Gaz łupkowy - czego nie mówi się w Polsce
Pozdrawiam
Posejdon
Dziękuję za komentarz.
UsuńZ Rosją nie da się żyć w zgodzie, co pokazują wydarzenia na Ukrainie.
Z drugiej strony zbyt duży udział zagranicznych podmiotów może oznaczać mniejsze korzyści dla Polski... aczkolwiek odpowiednie regulacje podatkowe mogą sprawić, że "wilk będzie syty i owca cała".
Obawiam się, że te regulacje nie nastąpią, skoro w Polsce sprzedaje się licencję na najzasobniejsze złoża miedzi kanadyjskiej spółce, zamiast państwowemu KGHM, sic!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Posejdon