Wymienię tutaj tylko dwie
„usterki”… Aby omówić wszystkie, potrzeba by kilku obszernych postów.
Pierwsza z tytułowych „usterek” to treść art.
20 ust. 3 ustawy z dnia 3
października 2008 roku o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa
w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko: W przypadku odmowy udostępnienia informacji na podstawie
art. 16 ust. 1 pkt 4, 5 lub 7 stosuje się przepisy art. 22 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do
informacji publicznej. Przepis art. 20 ust. 3 cyt. ustawy z 2008 roku dotyczy
odmowy udostępnienia informacji o środowisku i jego ochronie ze względu na tajemnicę statystyczną, ochronę danych
osobowych, danych zastrzeżonych, dobrowolnie dostarczonych przez osoby trzecie czy tajemnicę przedsiębiorstwa. Natomiast art. 22 ustawy o dostępie do informacji publicznej umożliwiał wniesienie powództwa do sądu powszechnego. W czym problem?
Spieszę z wyjaśnieniem... Otóż art. 22 ustawy o dostępie do
informacji publicznej utracił moc obowiązującą z dniem 29 grudnia 2011 roku. Od
tego czasu, ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie
została znowelizowana aż 9 (!) razy, ogłoszono nawet tekst jednolity… Niestety
nikt nie raczył zauważyć, że należałoby usunąć zapis kierujący „na Berdyczów” podmiot, któremu
odmówiono udostępnienia informacji! Tak dla przyzwoitości – w końcu nie każdy śledzi zmiany prawne (tak jak
prawnicy, którzy muszą…).
Czy to dobrze, że obecnie wszelkie skargi na decyzje o
odmowie udostępnienia informacji o środowisku znajdują się w kognicji sądów
administracyjnych? Wydaje się, że tak.
Co do zasady, kontrolę nad działalnością administracji
publicznej w Polsce sprawują sądy administracyjne. Sąd administracyjny, uwzględniając skargę na taka decyzję, uchyla decyzję lub postanowienie w
całości albo w części, jeżeli stwierdzi naruszenie prawa materialnego, które
miało wpływ na wynik sprawy, co oznacza, że rozpatruje sprawę merytorycznie. Inna
sprawa, że m.in. w Niemczech funkcjonuje właśnie taki model kontroli decyzji o odmowie udostępnienia
informacji o środowisku (§ 8 ustawy Umweltinformationgezetz
z dnia 22 grudnia 2004 roku). Co interesujące, Federalny Sąd Administracyjny
wydał przez ostatnie 10 lat ponad 100 orzeczeń w zakresie dostępu do informacji o środowisku. Dla porównania – NSA wydał jedno
postanowienie (kilka wyroków zapadło przed WSA). Przynajmniej tyle udało mi się
znaleźć…
Druga usterka to niepełne (a może należałoby określić jako niechlujne)
wdrożenie przepisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/92/UE z dnia
13 grudnia 2011 roku w sprawie oceny skutków wywieranych przez niektóre
przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko (zmieniona niedawno dyrektywą
Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/52/UE
z dnia 16 kwietnia 2014 roku).
Dyrektywa 2011/92/UE nakazuje uwzględniać emisję
światła i ciepła przy przeprowadzaniu oceny oddziaływania na środowisko (to w
kontekście moich poprzednich postów o zanieczyszczeniu cieplnym i świetlnym...). Sam opis przedsięwzięcia mogącego oddziaływać
na środowisko powinien obejmować w szczególności ocenę typu i ilości
spodziewanych pozostałości i emisji (m.in. światła i ciepła) wynikających z
funkcjonowania wnioskowanego przedsięwzięcia. Problem polega na tym, że w art. 66
ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie (traktującym o elementach raportu o oddziaływaniu
przedsięwzięcia na środowisko powinien zawierać), ograniczono się do
lakonicznego stwierdzenia „emisje”.
Oczywiście, w ustawie – prawo ochrony
środowiska znajdziemy definicję emisji, jednakże uwzględnia ona jedynie ciepło!
Natomiast tzw. fotozanieczyszczenie w polskim prawodawstwie nie istnieje, mimo,
że w ostatnich latach było multum okazji, aby uwzględnić jego istnienie (np.
przy uchwalaniu ustawy o efektywności energetycznej, czy zmianie rozporządzenia
Rady Ministrów z dnia 9 listopada 2010 roku w sprawie przedsięwzięć mogących
znacząco oddziaływać na środowisko).
Żeby było śmiesznej, już w „starej”
dyrektywie 85/337/EWG, po jej zmianie w 1997 roku uwzględniono światło jako
rodzaj emisji! Ale co tam, są przecież
„ważniejsze sprawy” niż prawidłowa implementacja…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz