Wakacje trwają, a w tym czasie wielu z nas korzysta z
samolotów pasażerskich… Stąd temat
mojego wpisu. Polska doświadcza w ostatnich latach prawdziwego boomu w
sektorze transportu lotniczego. Niech nas nie zmylą kłopoty narodowego
przewoźnika. Coraz więcej pasażerów w portach lotniczych, coraz więcej chętnych
samorządów do budowy lotnisk… A to wiąże się ze znaczącym oddziaływaniem na
środowisko.
Gdzie tkwi problem? Otóż, ustawa z dnia 3
lipca 2002 roku – Prawo lotnicze przewiduje, że w celu zapewnienia bezpiecznej
eksploatacji lotniska zarządzający lotniskiem wnioskuje do Prezesa Urzędu
Lotnictwa Cywilnego o wydanie decyzji w sprawie usunięcia przeszkody, która nie
jest obiektem budowlanym, stanowiącej zagrożenie bezpieczeństwa ruchu lotniczego,
w tym drzew i krzewów w rejonie podejść do lądowania. Ponadto, zabrania się sadzenia
i uprawy jakichkolwiek drzew i
krzewów na nieruchomościach znajdujących się w rejonach podejść do lądowania,
mogących stanowić przeszkody lotnicze – obowiązek i koszt usunięcia tych drzew i krzewów obciąża właściciela lub
inny podmiot władający nieruchomością. To najzupełniej zrozumiałe – życie ludzkie jest przecież cenniejsze od jakiegokolwiek istniejącego drzewa: http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,16126162,Znamy_prawdopodobna_przyczyne_katastrofy_na_Dajtkach.html
Mniej zrozumiałe jest jednak to, że ustawa z dnia 16 kwietnia
2004 roku o ochronie przyrody, skądinąd bardzo rygorystyczna dla przeciętnego
obywatela (vide drakońskie i jak się okazało,
niekonstytucyjne kary za wycinanie drzew na swoich nieruchomościach…) stwarza
wiele ustępstw dla podmiotów zarządzających lotniskami. Podobnie jak inne ustawy "inwestycyjne"...
Po pierwsze, zarządzający lotniskami nie muszą uzyskiwać zezwoleń na
usunięcie drzew i krzewów (z terenów nie będących lasami według ewidencji gruntów
i budynków…). Oczywiście, w pewnych wypadkach (np. ochrona przeciwpowodziowa) można
zaakceptować takie ułatwienie inwestycyjne, ale transport lotniczy to nie działalność
charytatywna, tylko dochodowa branża… Natomiast w przypadku lasów w rozumieniu ustawy
z dnia 28 września 1991 roku o lasach jest jeszcze prościej – wystarczy (co do zasady) zgodność z
planem urządzenia lasu… Po drugie, brak jest podstaw do nakładania na zarządzających lotniskami obowiązku wykonania
nasadzeń zastępczych.
Plusem przepisów o ochronie przyrody jest
natomiast brak zwolnienia z opłat za usunięcie drzew (takie zwolnienie dotyczy np. transportu kolejowego).
Warto wskazać, że adresatem decyzji nakazującej usunięcie
drzew jest właściciel drzewa lub krzewu. Jego zgoda nie jest jednak wymagana.
Nakazanie usunięcia może nastąpić wbrew jego woli. Nie dość, że jego zgoda nie
jest wymagana, to jeszcze jest on zobowiązany do usunięcia własnych drzew i
krzewów. Wprawdzie ustawodawca na to nie wskazuje, ale usunięcie następuje na
koszt właściciela! Z drugiej strony, ponieważ Prezes ULC nie zawsze zgadza się
na wycinkę, zarządzający lotniskami są zmuszeni do przesunięć progów, zmian
granic pola wzlotów, zmian deklarowanej długości parametrów lotniska, żeby
uwzględnić istnienie lasu o określonej wysokości. Koszty, koszty i
jeszcze raz koszty!Czasami nawet zamknięcie lotniska, jak w Olsztynie – Dajtkach.
Czy usuwanie drzew w związku z budową lotnisk będzie
coraz częstsze? Zdecydowanie tak! Wystarczy wskazać np. sprawę lasów
w podkrakowskich Balicach: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3971971,krakowbalice-las-przeszkadza-pilotom-przy-ladowaniu-prawo-uniemozliwia-wyciecie-drzew-wideo,id,t.html, zakończoną wydaniem przez NSA niezwykle interesującego wyroku z dnia 21 sierpnia 2014 roku (sygn. akt II OSK 465/13). NSA uchylił wyrok WSA w Warszawie, który wcześniej utrzymał w mocy decyzję Prezesa ULC. Oto krótka historia z morałem.
Na wniosek Międzynarodowego Portu Lotniczego
Kraków – Balice, Prezes ULC wydał w 2012 roku w stosunku do Lasów Państwowych – Nadleśnictwa
Krzeszowice decyzję o nakazie wycinki dwóch kompleksów leśnych o
powierzchni ponad 6 ha. Zostały one uznane za przeszkody lotnicze, zagrażające
bezpieczeństwu ruchu na lotnisku. Sentencja decyzji nie określała wprawdzie,
kto ma ponosić koszty usunięcia drzew, mimo tego Prezes ULC nie miał wątpliwości, że
obciążają one właściciela lasów. Szkopuł w tym, że lasy istniejące na długo przed
powstaniem lotniska, uznano jako całość za (naturalną) przeszkodę lotniczą. Z
tym, że taką przeszkodą mogą być pojedyncze drzewa, a nie cały las, gdzie rosną
drzewa i krzewy różnej wysokości, niezagrażające bezpieczeństwu operacji lotniczych!
NSA uwzględnił skargę kasacyjną leśników, uchylił
zaskarżony wyrok WSA w Warszawie i przekazał sprawę temu sądowi do ponownego
rozpoznania. I bardzo słusznie! Najlepsze jest to, że WSA w Warszawie, wyrokiem z dnia 19
listopada 2014 roku (sygn. akt V SA/Wa 1888/14) uznał stanowisko
NSA za słuszne i stwierdził nieważność decyzji Prezesa ULC. Miłośnicy przyrody
i sami leśnicy odetchnęli z ulgą…
Warto w tym miejscu przywołać
inny wyrok WSA w Warszawie z dnia 17 maja 2010 roku (sygn. akt VII SA/Wa 408/10).
Sąd stwierdził, że orzeczenie o konieczności usunięcia wszystkich drzew powinno
być precyzyjnie określone, w odniesieniu do obowiązujących przepisów (tj. rozporządzenia
z 2003 roku w sprawie warunków, jakie powinny spełniać obiekty budowlane oraz naturalne
w otoczeniu lotniska). Obowiązkiem właściwego organu jest określenie
nie tylko jakie warunki powinny spełniać obiekty naturalne w otoczeniu lotniska
ze względu na bezpieczeństwo ruchu statków powietrznych, ale także wykazania w
jakim stopniu wysokość przeszkody lotniczej przekracza tzw. powierzchnie
ograniczające.
P.S. Podobny post można by napisać o dzikich zwierzętach,
występujących w pobliżu lotnisk – prawo lotnicze pozwala bowiem na dokonywanie
odstrzałów redukcyjnych, jeśli zagrażają one bezpieczeństwu operacji lotniczych…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz