Ostatnio ujrzał światło dzienne III projekt
ustawy o odnawialnych źródłach energii (najnowszy tekst jest datowany na dzień 4
lutego 2014 roku). Branża energetyczna czeka na ustawę z utęsknieniem, nic dziwnego... Uchwalenie tej ustawy uregulowałoby kompleksowo
funkcjonowanie sektora „zielonej energii”… Właśnie, czy zawsze takiej zielonej,
jakby się wydawało? Czytający moje poprzednie posty mogą sądzić, że jestem przeciwnikiem
OZE jako takich, ale to nieprawda. Po prostu uważam, że do słusznego celu, jakim
jest czysta energia, prowadzą różne drogi. A że niektórzy prowadzą nas do
tego celu krętymi ścieżkami, wiodącymi tuż nad przepaścią, to inna sprawa.
Art. 2 pkt 5 wspomnianego projektu definiuje
drewno pełnowartościowe, czyli takie, którego nie można używać do współspalania
z paliwami kopalnymi (w praktyce węglem) w elektrowniach. Świetnie, tyle,
że przez pomyłkę redakcyjną (?), wyłączono z tej kategorii drewno okrągłe mało –
i średniowymiarowe, które stanowi około 1/3 drewna sprzedawanego przez Lasy
Państwowe. Oznacza to, że przemysł drzewny, a dalszej konsekwencji, także meblarski
nie będzie w stanie konkurować o surowiec z sektorem energetycznym. W
poprzednich latach przemysł drzewny i meblarski mocno odczuły zapotrzebowanie elektrowni na
drewno…
Wycięte drzewa „pójdą z dymem”, natomiast
przedsiębiorstwa energetyczne będą mogły ubiegać się o „zielone” świadectwa pochodzenia energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych! A wystarczyłoby używać trocin, słomy czy alg jako biomasy.
Warto byłoby również zagospodarować komunalne osady ściekowe (z oczyszczalni
ścieków). Problem jednak w tym, że istnieje kilka różnych i nieprecyzyjnych definicji
biomasy (w ustawie o odpadach, ustawie o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, rozporządzeniu Ministra
Gospodarki w sprawie szczegółowego zakresu obowiązków uzyskania i
przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia a także aktach wspólnotowych).
Zasadne staje się więc pytanie, czy ujednolicona definicja biomasy nie powinna znaleźć
się przypadkiem w ustawie – prawo energetyczne?
W tym zamieszaniu, wiele podmiotów używało
do współspalania drewna wysokiej jakości, co jest absurdem. Zdrowe dęby mają
być wycinane po to, aby posypać je węglem i pozorować działania ekologiczne? Nie ma mowy! Współspalanie ma od
dawna zagorzałych przeciwników: http://gramwzielone.pl/bioenergia/5950/czy-wspolspalanie-to-rzeczywiscie-zielona-energia.
Fot. KPMG
Okazuje się, że również w Europie spalanie drewna
razem z węglem budzi zastrzeżenia. Ich owocem jest zeszłoroczny wyrok
Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (dla mnie zawsze pozostanie on ETS –
jeden z najbardziej znanych doradców podatkowych w Polsce, Jerzy Martini wykpił
wręcz skrót TSUE jako kojarzący się z azjatycką kuchnią, zresztą przy aplauzie
uczestników jednej z ogólnopolskich konferencji…).
Wspomniany wyrok ETS z dnia 26 września
2013 roku (sprawa C – 195/12 Industrie du bois de Vielsalm & Cie (IBV) SA v. Région wallonne) dotyczył kwestii odmowy wsparcia instalacji wykorzystującej biomasę w postaci
drewna i odpadów drzewnych. Władze belgijskiego Regionu Walońskiego (sam środek eurolandu!) odmówiły spółce IBV wzmocnionego wsparcia, czyli
przyznania dodatkowych „zielonych certyfikatów”.
Jedna z wiodących kancelarii prawnych z
Beneluksu celnie spointowała cytowane orzeczenie, opatrując artykuł w swoim
newsletterze hasłem: Save the trees. Don’t grant green certificates
to cogeneration plants principally using wood or wood waste. Jestem za!
Warto zwrócić uwagę na motywy 74 – 76 omawianego
orzeczenia, poniżej w skrócie:
- po pierwsze, drewno,
będące zasobem, którego odnowienie wymaga długiego czasu, różni się od produktów rolnych lub odpadów z gospodarstw domowych i odpadów
przemysłowych, których czas produkcji jest znacznie krótszy;
- po
drugie, ogólny wpływ na środowisko, spowodowany przez zwiększone
wykorzystanie biomasy do produkcji energii mogące być wynikiem środków
wsparcia, różni się w zależności od rodzaju biomasy;
- po
trzecie, odnośnie samego wpływu na środowisko, mogącego wynikać ze
wzmożonych środków wspierających wykorzystanie drewna lub odpadów drzewnych do
produkcji energii, może okazać się konieczne uwzględnienie okoliczności, że
nadmierne/przedwczesne wylesianie, do którego zachętę mogą stanowić takie
środki wsparcia, przyczynia się do zwiększenia obecności dwutlenku węgla
w atmosferze, jak również zagraża bioróżnorodności lub jakości wód.
Dlatego
też, Trybunał orzekł, że:
Na obecnym etapie prawa Unii zasada równego
traktowania i niedyskryminacji, wyrażona w szczególności
w art. 20 i 21 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej, nie
sprzeciwia się temu, aby przy ustanawianiu krajowych systemów wspierania
kogeneracji i wytwarzania energii elektrycznej pochodzącej
z odnawialnych źródeł energii, takich jak te, których dotyczy art. 7
dyrektywy 2004/8 i art. 4 dyrektywy 2001/77 Parlamentu Europejskiego
i Rady z dnia 27 września 2001 r. w sprawie wspierania
produkcji na rynku wewnętrznym energii elektrycznej wytwarzanej ze źródeł
odnawialnych, państwa członkowskie przewidziały środek wzmożonego wsparcia,
taki jak ten, którego dotyczy postępowanie główne, z którego to środka
mogą korzystać wszystkie instalacje do kogeneracji przetwarzające głównie
biomasę, z wykluczeniem instalacji do kogeneracji przetwarzających głównie
drewno lub odpady drzewne.
Nic dodać, nic ująć… Ciekaw jestem natomiast polskich
komentarzy do orzeczenia (jak na razie w publikacjach prawniczych nie znalazłem żadnej glosy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz