Czyli dubeltówki w kąt! Jaki
jest powód tak radykalnego kroku?
Rząd Albanii wprowadził
kilka dni temu dwuletnie moratorium na wszelkie rodzaje polowań, aby chronić zagrożone gatunki
zwierząt. Przyczyną tego zakazu jest drastyczny spadek populacji niektórych gatunków
zwierząt m.in. niedźwiedzi brunatnych i orłów. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka, w tym kłusownictwo oraz masowe przyjazdy włoskich myśliwych, korzystających z
niedoskonałych albańskich regulacji prawnych (m.in. ustawy nr 7875 z dnia 23
listopada 1994 roku o ochronie dzikiej fauny i łowiectwie – osobliwa metoda
legislacji: ochrona przyrody i łowiectwo w jednym akcie prawnym…). Do tego
należy dodać pewną makabryczną „tradycję” (sic!) śródziemnomorskich narodów
(szczególnie Włochów): strzelanie, w ramach rozrywki, do ptaków wędrownych np.
naszych polskich bocianów wracających z Afryki!
Nie będzie łatwo wprowadzić
zakaz: oficjalnie jest zarejestrowanych ponad 75.000 sztuk broni palnej, a
liczba sztuk broni nielegalnej jest z pewnością kilka razy wyższa dzięki tamtejszej mafii (warto pamiętać, że Albania
liczy 2,8 mln mieszkańców). W 38 - milionowej Polsce
zarejestrowano około pół miliona sztuk broni (blisko 50% to broń myśliwska), co
oznacza, że statystycznie 1,3% Polaków i 2,6% Albańczyków jest „pod bronią”…
Fot. US
Fish and Wildlife Service
Oczywiście albańskie prawo
łowieckie (podobnie jak polskie) zna pojęcie gospodarki łowieckiej, czyli działalności
w zakresie ochrony, hodowli i pozyskiwania zwierzyny. Samo łowiectwo polega natomiast
na gospodarowaniu zasobami zwierząt łownych (nie wiem czy słowo „zasoby” jest
odpowiednie w kontekście żywych stworzeń…), które są raczej „trudno odnawialne”,
podobnie zresztą jak lasy (vide poprzedni
post). Jednym z celów łowiectwa, według polskiej ustawy jest m.
in. ochrona i kształtowanie środowiska przyrodniczego, co w albańskiej ustawie
nie jest wprost stwierdzone...
Wyraźną słabością albańskiej
ustawy są jej przepisy karne – jednymi sankcjami są grzywny i czasowa utrata
uprawnień łowieckich.
Grafika: Wikimedia Commons
W Polsce kary jakie grożą
nieuczciwym myśliwym sięgają 5 lat pozbawienia wolności. Tyle, że zwalczanie kłusownictwa
w naszym kraju zawsze szło opornie… Być może wynika to ze słabości aparatu
administracyjnego oraz sądownictwa (choć orzecznictwo jest niekorzystne dla
kłusowników). Im mniej pobłażliwości dla kłusownictwa i szkodnictwa łowieckiego,
tym lepiej dla przyrody.
Jeden z amerykańskich specjalistów w zakresie ochrony przyrody napisał na pewnym portalu społecznościowym, że podobny zakaz w USA
wywołałby ogólnonarodowe powstanie! Może coś w tym jest, znając upodobanie Jankesów
do używania prochu strzelniczego (które doprowadziło w XIX wieku do niemal całkowitej
zagłady bizonów)?
Polsce raczej nie grozi bunt
łowczych… Trzeba w tym miejscu obiektywnie przyznać, że polscy myśliwi
podejmują działania na rzecz ochrony przyrody (przykładowo dokarmianie
zwierzyny czy odstrzał osobników chorych na wściekliznę), mimo tego, dla
ekologów i tak pozostaną mordercami zwierząt… Osobiście preferuję tzw. „bezkrwawe polowania”
z użyciem aparatu fotograficznego – ich efekty są bardziej akceptowalne
społecznie niż wyprawione skóry zwierząt.
Ewentualne wprowadzenie w
Polsce powszechnego zakazu polowań na wzór albański raczej nie przyczyniłoby
się do nagłej poprawy liczebności zagrożonych gatunków – im najbardziej
zagrażają kłusownicy, bezpańskie psy i choroby zakaźne! Inna sprawa, że takiej ustawy, po jej uchwaleniu
przez Sejm i Senat i tak nie podpisałby
Prezydent RP (wiadomo dlaczego)…
Być może Albania nie ma
innego wyjścia? Na koniec pozostaje życzyć im powodzenia w odtwarzaniu ginących
gatunków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz