Tydzień temu pisałem o nowelizacji
polskiej ustawy o bateriach i akumulatorach. Tym razem przyszedł czas na porównanie kilku zagranicznych regulacji.
Sprawa jest o tyle istotna, że z wielu krajów napływają informacje o ryzyku
środowiskowym, jakie stwarzają ww. ogniwa. Poniżej przykłady...
Chiny jako truciciel – rekordzista
Jakiś czas temu ukazał się wspólny raport chińskiego
Instytutu Spraw Publicznych i Środowiskowych oraz organizacji pozarządowej Occupational Knowledge International na temat
licznych skażeń spowodowanych przez odpady zużytych baterii i akumulatorów
ołowiowych. Państwo Środka – największy na świecie producent baterii i
akumulatorów, musiało zamknąć aż 583 fabryki baterii i instalacje odzysku (!) z
powodu 27 przypadków masowych zatruć ołowiem – czym jest ołowica, nie trzeba
chyba wyjaśniać…
Mimo tego, że Chiny osiągają stosunkowo wysoki poziom
recyklingu ołowiu z baterii i akumulatorów (85%), to i tak nie mogą sobie poradzić ze skażeniem znacznych
obszarów kraju. Chińskie regulacje prawne są rozproszone i nie obejmują
wszystkich zagadnień związanych z bateriami i akumulatorami. Ustawa (która
podobno miała być wzorowana na polskiej!), nie została jeszcze uchwalona…
Niemcy na tropie toksycznych baterii
Najnowsze niemieckie badania baterii produkowanych w
ojczyźnie Goethego ujawniły szokującą prawdę: znaczna część baterii przenośnych
(np. guzikowych) znacznie przekroczyła unijne poziomy kadmu, ołowiu i rtęci. Niemcy są
znani z tego, że najszybciej w Europie dostosowują swoje prawo (a także swój
przemysł) do wymogów prawa wspólnotowego. A tu taka niespodzianka! Cóż, pod latarnią najciemniej…
Warto jednak wskazać, że niemiecka ustawa z dnia 25 czerwca
2009 roku o wprowadzaniu na rynek, zbieraniu i gospodarce odpadami baterii i
akumulatorów (określana skrótem Batteriengesetz) wprowadziła obostrzenia w gospodarowaniu bateriami i akumulatorami (podobnie
jak polska ustawa). Dla przykładu: art. 3 Batteriengesetz (podobnie jak art.
8 – 10 polskiej ustawy) zakazuje wprowadzania na rynek baterii zawierających
więcej niż 0,0005 % wagowo rtęci (z wyjątkiem
guzikowych).
Jednakże, art. 16 Batteriengesetz
wyznaczył wyższy poziom zbierania baterii do dnia 26 września 2012
roku (35%), niż ten, który określono w art. 33 polskiej ustawy (25%). Z kolei art. 22 Batteriengesetz przewiduje
liczne grzywny w wysokości 10.000 euro za
naruszenie obowiązków informacyjnych (np. oznakowanie baterii czy dołączanie
instrukcji do sprzętu w którym są zamontowane baterie lub akumulatory), polska ustawa – grzywny w wysokości do 5000 zł.
Ciekawostką jest to, że niemiecka Federalna Agencja Środowiskowa (w
przeciwieństwie do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska) nie
prowadzi rejestru wprowadzających baterie i akumulatory i nie nadaje numerów rejestrowych – tym zajmuje się Minister
Środowiska (na podstawie odrębnego rozporządzenia).
Francja – tym razem bez rewolucji
Nad Sekwaną po prostu implementowano przepisy dyrektywy
2006/66/WE, wydając m.in. dekret 2009-1139 z dnia 22 września 2009 roku oraz
szereg zarządzeń.
Trzeba przyznać, że Francuzi dobrze rozwinęli sieć recyklingu baterii i akumulatorów. Ale skoro w 2010 roku wprowadzili na rynek krajowy aż 232 tys. ton
baterii i akumulatorów (Polska – 94 tys. ton), to nie mają innego wyjścia, chyba, że
chcą mieć u siebie „nowotworowe wioski” jak w Chinach… Podobnie jak w Polsce i
Niemczech, wprowadzający muszą się zarejestrować (w agencji ADEME – odpowiedniku
GIOŚ).
Jedynym minusem francuskich rozwiązań może być
rozproszenie przepisów prawnych, co zapewne sprawi trudności tamtejszym
przedsiębiorcom…
Wielka Brytania – oszczędnie w słowach
Niezbyt obszerna ustawa nr 2164 z dnia 8 sierpnia 2008
roku o wprowadzaniu na rynek baterii i akumulatorów nie wnosi do UE żadnych
„nowości prawnych”, może poza zaostrzoną odpowiedzialnością spółek, a
konkretnie osób zarządzających spółkami – D&O (Directors and Officers).
W krajach anglosaskich, odpowiedzialność osób
prawnych (zarówno cywilna, karna, jak i administracyjna), jest znacznie szersza niż w krajach
prawa kontynentalnego (w tym również w Polsce). Wystarczy przywołać jedno hasło – piercing the corporate veil… Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi.
Podobnie jak we Francji, nie ujęto tematyki baterii i
akumulatorów w jednym akcie prawnym, co należy uznać za wadliwe rozwiązanie, w
połączeniu z dość dużą ilością odesłań – wspomniana ustawa nie jest szczytem
techniki legislacyjnej…
Turcja – przygotowana na akcesję do UE
Turecki Minister Środowiska i Leśnictwa wydał
rozporządzenie nr 25559 z dnia 31 sierpnia 2004 o kontroli zużytych baterii i akumulatorów.
Mimo, że Turcja jeszcze nie uzyskała członkostwa w Unii
Europejskiej, to wprowadziła prawie identyczne rozwiązania jak wspólnotowe. Tak
więc: obowiązuje zakaz wprowadzania do obrotu ogniw zawierających powyżej 0,005%
rtęci, wprowadzający baterie i akumulatory mają obowiązki ewidencyjne i
informacyjne, zaostrzono również warunki transportowania baterii i akumulatorów, które są niejednokrotnie towarami niebezpiecznymi w rozumieniu umowy europejskiej dotyczącej międzynarodowego przewozu drogowego towarów niebezpiecznych ADR (odpowiednio oznaczone pojazdy, specjalne pojemniki z materiału
HDPE – w prawie polskim nie ma aż tak szczegółowych wymagań!), a także przewidziano
wnoszenie opłat depozytowych (jak w państwach członkowskich UE).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz