W lipcu br. opisałem
wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 1 lipca 2014 roku w sprawie C – 573/12 Ålands
Vindkraft AB v. Energimyndigheten, zgodnie z którym odmowa uznania przez organ
krajowy zagranicznych gwarancji pochodzenia energii elektrycznej ze
źródeł odnawialnych jest zgodna z prawem wspólnotowym.
Tym razem Trybunał rozpatrywał skargę belgijskiego dostawcy
energii elektrycznej na VREG (flamandzkiego regulatora rynku energii elektrycznej
i gazu). Wyrok z dnia 11 września 2014 roku w sprawie C
– 204/12 Essent Belgium NV v. Vlaamse Reguleringsinstantie voor de
Elektriciteits- en Gasmarkt jest
potwierdzeniem zasady wyrażonej w ww. orzeczeniu Ålands Vindkraft.
Trybunał
rozpatrywał skargę dostawcy energii na podstawie uchylonej już dyrektywy 2001/77/WE
Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 27 września 2001 roku w sprawie
wspierania produkcji na rynku wewnętrznym energii elektrycznej wytwarzanej ze
źródeł odnawialnych.
Dyrektywa (podobnie jak obecnie obowiązująca dyrektywa 2009/28/WE) nie wymaga, aby państwa członkowskie uznawały zakupu gwarancji pochodzenia energii elektrycznej od innego państwa członkowskiego za element wypełnienia krajowego zobowiązania kontyngentowego. Zdaniem Trybunału, dostawcy energii nie są uprawnieni do spełnienia tego obowiązku poprzez wykorzystanie gwarancji pochodzenia z innych państw członkowskich Unii Europejskiej lub państw trzecich członków porozumienia EOG.
Dyrektywa (podobnie jak obecnie obowiązująca dyrektywa 2009/28/WE) nie wymaga, aby państwa członkowskie uznawały zakupu gwarancji pochodzenia energii elektrycznej od innego państwa członkowskiego za element wypełnienia krajowego zobowiązania kontyngentowego. Zdaniem Trybunału, dostawcy energii nie są uprawnieni do spełnienia tego obowiązku poprzez wykorzystanie gwarancji pochodzenia z innych państw członkowskich Unii Europejskiej lub państw trzecich członków porozumienia EOG.
Ponadto, odmowa uznania zielonych
certyfikatów innych niż krajowe nie narusza wewnątrzwspólnotowej
wymiany handlowej (cóż, energia to towar, zarówno w prawie unijnym jak i w
naszym Kodeksie cywilnym)!
Tak na marginesie, sytuacja w której część krajów członkowskich UE wytwarza
„zieloną energię”, podczas gdy pozostałe
jedynie gromadzą „zielone certyfikaty”, produkując jednocześnie „brudną
energię” prowadziłaby do paranoi. Zobowiązania, wynikające z postanowień
Protokołu z Kioto do Konwencji Ramowej Narodów Zjednoczonych o zmianach klimatycznych dotyczą
wszystkich państw członkowskich UE.
Pomijając to, czy zgadzamy się ze wszystkimi założeniami
polityki klimatycznej (moim skromnym zdaniem, od globalnego ocieplenia groźniejsze jest globalne
zanieczyszczenie!), całkiem swobodny przepływ świadectw pochodzenia energii
elektrycznej zniweczyłby cel jakim jest zwiększenie udziału odnawialnych źródeł
energii w „zasilaniu” Europy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz