środa, 15 października 2014

Podmorskie kopalnie – nowy kierunek w górnictwie, który zagrozi oceanom?



Przeciętny Jan Kowalski może się zdziwić widząc ten tytuł. Jednak nie jest to coś z kategorii science fiction, tylko przyszłość górnictwa metali nieżelaznych!
Najświeższym przykładem jest żywiołowo rozwijająca się Brazylia, która uzyskała w lipcu br. od Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego „zezwolenie na produkcję” (coś w rodzaju koncesji) na okres 15 lat. Co będą „fedrować”? Konkrecje polimetaliczne – konglomeraty w postaci zarodków, składające się z różnych pierwiastków (manganu, żelaza, niklu, kobaltu czy miedzi) występujące na dnie oceanów.
Uwaga Polska również ma swoją podmorską działkę (na dnie Pacyfiku w pobliżu wyspy Clipperton, na południowy zachód od meksykańskiego Acapulco), którą zarządza przedsiębiorstwo państwowe Wspólna Organizacja dla Prowadzenia Prac w Zakresie Poszukiwania, Rozpoznawania i Przygotowania do Przemysłowego Zagospodarowania Konkrecji Żelazomanganowych „Interoceanmetal z siedzibą w Szczecinie (dłuższej nazwy nie było?)! Jest to konsorcjum utworzone przez państwa byłego RWPG. Sama działka ma powierzchnię 75 tys. km2, a zalegające na niej złoża rud metali warte są 40 mld dolarów! Jak na razie nic nie wiadomo o planach eksploatacji – pozwolenie na eksploatację wygasa w 2016 roku!  Trzeba jednak przyznać, że nieuregulowany stan prawny w zakresie eksploatacji podmorskich złóż (przede wszystkim w aspekcie ochrony środowiska) wcale nie pomaga…
Owszem, obowiązuje Konwencja Narodów Zjednoczonych o Prawie morza z 1982 roku (Konwencja z Montego Bay/UNCLOS), ale pomimo swej objętości wcale nie ułatwia prowadzenia działalności gospodarczej na morzach i oceanach!!! Co prawda, kilka rozdziałów poświęcono ochronie środowiska morskiego, tyle, że są to ogólniki w stylu „Państwa stosują, odpowiednio do swoich możliwości, w zależności od okoliczności indywidualnie lub wspólnie, wszelkie środki zgodne z niniejszą konwencją…”/ „tak dalece, jak to jest praktycznie możliwe” itp. Za to dużo uwagi poświęca się należnościom jakie trzeba ponosić za prowadzenie badań i ekspoatację dna morskiego na rzecz wspomnianej już Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego. Ponieważ opłaty są wysokie (liczone w milionach dolarów!), a skomplikowane procesy wydobywcze wymagają nakładów finansowych, państwa tworzą konsorcja (jak wspomniany Interoceanmetal), aby ponieść koszty!
Pytanie, czy taki stan prawny, utrudniający oficjalną eksploatację konkrecji nie spowoduje, że szereg państw, wbrew wszelkim zasadom przystąpi do rabunkowej eksploatacji złóż? Nie wszyscy są cierpliwi (zwłaszcza w sytuacji kryzysu ekonomicznego)… A rozwój tego sektora wydaje się nieunikniony.
Oceany są już wystarczająco zagrożone odpadami (tzw.Wielka Pacyficzna Plama Śmieci), rabunkowymi połowami („trałowanie dna”) ściekami i kwaśnymi deszczami („głębie beztlenowe”, zakwaszenie wód morskich), aby ryzykować niekontrolowany rozwój „szarej strefy” górnictwa morskiego. Przykład „lądowych” kopalni metali nieżelaznych (katastrofalne pękniecie tamy stawu osadowego w węgierskim Ajk oraz eksploatacja pierwiastków ziem rzadkich w Chinach) powinny być wystarczającą przestrogą. W przypadku podmorskich kopalni, ewentualne zanieczyszczenia będą rozchodzić się szybciej i dalej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz