Prosto z Brukseli
W dniu 29 września 2014 roku Parlament
Europejski przyjął rozporządzenie w sprawie zapobiegania i kontrolowania
rozprzestrzeniania się w UE inwazyjnych gatunków obcych, które wejdzie w życie
pierwszego stycznia 2015 roku. Ponieważ obowiązuje bezpośrednio, nie jest
potrzebna jego transpozycja do prawa krajowego. Co nam gwarantuje pierwszy akt wspólnotowy odnośnie „obcych”?
Otóż, Komisja Europejska stworzy (i
będzie na bieżąco aktualizować) listę gatunków obcych o znaczeniu dla Unii
Europejskiej, stwarzające zagrożenie dla różnorodności biologicznej (zarówno
te, które są już rozpowszechnione jak i te dopiero zagrażające pojawieniem w
UE). Ujęcie danego gatunku na unijnej liście będzie oznaczać m.in. zakaz
umyślnego przywozu na teren UE, Poszczególne kraje należące do UE będą mogły
tworzyć własne listy gatunków inwazyjnych (Brytyjczycy już pracują nad własną ustawą…). Rozporządzenie jest
pokłosiem przyjętej przez państwa członkowskie strategii na rzecz bioróżnorodności
oraz konieczności uwzględnienia postanowień Konwencji z 1992 roku o różnorodności
biologicznej, a także Konwencji
Berneńskiej z 1979 roku o ochronie gatunków dzikiej
flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk.
Spod zakresu rozporządzenia PE
wyłączone są m. in. gatunki rozprzestrzeniające się naturalnie oraz ryby z
załącznika IV do rozporządzenia 709/2007 w sprawie wykorzystania w akwakulturze gatunków obcych i niewystępujących miejscowo, np. karp, amur i pstrąg tęczowy.
Podobnie zresztą postąpił krajowy ustawodawca – ustawa z dnia 18 kwietnia
1985 roku o rybactwie śródlądowym
zawiera odrębne regulacje (art. 3 w związku z art. 3i – zakaz wprowadzania ryb
gatunku obcego wpisano do tej ustawy dopiero w 2010 roku!). Można się zastanawiać
czy aby na pewno takie wyłączenie ma sens…
Co z polskim prawem?
Na liście będącej załącznikiem do obecnie obowiązującego rozporządzenia Ministra
Środowiska z dnia 9 września 2011 roku w sprawie listy roślin i zwierząt
gatunków obcych, które w przypadku uwolnienia do środowiska przyrodniczego mogą
zagrozić gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym
brakuje jenota i norki amerykańskiej (były uwzględnione w projekcie,
ale później „zniknęły”). Szczególnie one
dają się we znaki rodzimej przyrodzie! Jeśli dodać, że 87% hodowców ferm norek
nie przestrzega przepisów o ochronie środowiska (co wykazała kontrola NIK)… Na
szczęście projekt nowego rozporządzenia MŚ uwzględnia norkę amerykańską i
jenota, poszerzając jednocześnie listę gatunków inwazyjnych z 52 do 57. Miejmy
nadzieję, ze tym razem nic nie „zniknie”.
Co ciekawe, Dania i Finlandia
były niechętne przyjęciu omawianego rozporządzenia PE, akcentując gospodarcze znaczenie norki
amerykańskiej i zapowiadając sprzeciw wobec jej ujęcia na unijnej liście.
Polska – Słowacja: 0 – 1.
Nasza ustawa o ochronie przyrody
statuuje ogólny zakaz introdukcji gatunków obcych (art.120), ustanawiając
jedynie sankcje karne, nie ustanawiając żadnych reguł odpowiedzialności
cywilnej – źle, gdyż rozprzestrzenienie się niektórych gatunków roślin czy
zwierząt może spowodować „masowe” szkody zarówno w abstrakcyjnie pojmowanym
środowisku jak i mieniu poszczególnych osób (uprawy rolne, lasy czy hodowle). Gatunki inwazyjne wypierają rodzime poprzez
zajmowanie ich terenów łowieckich i rozrodczych… Szacuje się, że roczne straty
z powodu takich szkód i kosztów ich usunięcia to 314 mld dolarów (w samej UE –
18 mld dolarów).
Słowacy rozwiązali to lepiej
(pisałem o tym w marcu br.). Zgodnie
z § 7 słowackiej ustawy o ochronie przyrody w części dotyczącej powszechnej
ochrony przyrody, ochrona naturalnego składu gatunkowego ekosystemów obejmuje regulację
zamierzonego szerzenia „nierodzimych” gatunków poza granicami zabudowanego
terenu gminy, monitorowanie tych gatunków oraz ich usuwanie, gdy szerzą się
samowolnie i wypierają gatunki rodzime z ich naturalnych biotopów oraz obniżają
różnorodność biologiczną. Przepis ten statuuje zakaz przywozu z
zagranicy, posiadania, uprawy, rozmnażania i handlu gatunkami inwazyjnymi, ich
częściami albo (w odróżnieniu od polskiej ustawy) wyrobami z nich, jeżeli
mogłoby to spowodować niekontrolowane szerzenie się gatunku inwazyjnego.
Właściciel, zarządca oraz dzierżawca nieruchomości jest zobowiązany do usuwania gatunków inwazyjnych ze swojego gruntu. W
razie niebezpieczeństwa wyrządzenia szkody w przyrodzie i krajobrazie organ ochrony przyrody dokonuje usunięcia gatunków inwazyjnych (na
koszt sprawcy szerzenia gatunków inwazyjnych!). Jeżeli w następstwie takiego rozprzestrzenienia
gatunków inwazyjnych zostanie wyrządzona szkoda właścicielowi (zarządcy,
dzierżawcy) odnośnego gruntu, ma on roszczenie o naprawienie szkody według
powszechnie obowiązujących przepisów o naprawianiu szkód (tj. kodeksu cywilnego).
USA
Krótko i na temat – rozprzestrzenianie
się chwastów czy innych szkodliwych organizmów jest tam powszechnie uznawane za
public nuisance (odpowiednik naszych
immisji z art. 144 k.c.). Znam kilka spraw, które skończyły się zasądzeniem odszkodowania
dla właścicieli „zaatakowanych” nieruchomości… My musimy poczekać na jakieś
przełomowe orzeczenie Sądu Najwyższego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz