Tematyka szkód powodowanych przez dzikie zwierzęta
pojawia się co jakiś czas w polskich mediach (najczęściej dotyczy wilków zagryzających owce).
Przyczynkiem do tego wpisu jest jednak informacja zamieszczona na
stronie Ministerstwa Środowiska: http://www.mos.gov.pl/artykul/7_aktualnosci/24049_o_dzikach_w_wojewodztwie_podlaskim.html.
Dziki postrachem
Podlasia
W zeszłym roku wojewoda podlaski wystąpił do
Rady Ministrów z wnioskiem o ogłoszenie w części regionu stanu klęski żywiołowej z powodu
afrykańskiego pomoru świń (ASF). Wskutek zakazu polowań związanego z tą chorobą, w
województwie podlaskim znacząco wzrosła
populacja dzików, które niszczą uprawy tamtejszych rolników... Minister rolnictwa zaproponował wybicie wszystkich dzików w tym województwie (sic!). Ale czy
nie za szybko? Czy nie ma innej metody niż śrut (inna sprawa, że według
niektórych badaczy, roczna emisja ołowiu pochodzącego z broni myśliwskiej do
środowiska to 600 ton!)?
Nie
da się ukryć, że rolnicy mają prawo być rozżaleni i protestować na drogach – w końcu dzikie zwierzęta (i to nie tylko dziki) pozbawiają ich jedynego źródła
utrzymania. Z drugiej strony, zwierzęta łowne to element środowiska naturalnego, którego
ochrona wynika wprost z Konstytucji RP (pozwalającej nawet na ograniczenie
prawa własności dla potrzeb ochrony środowiska). Poza tym, wedle art. 21 ustawy o ochronie zwierząt oraz art. 2 prawa
łowieckiego, zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe!
Problem ASF, choroby przenoszonej także przez dziki, tylko
naświetlił istniejące od dawna niedociągnięcia ustawy – Prawo łowieckie.
Czy zapowiadana nowelizacja ww. ustawy rozwiąże problemy o których pisze
poniżej? Zobaczymy.
Odpowiedzialność
za szkody łowieckie w uprawach i płodach rolnych wyrządzone przez dziki, łosie,
jelenie, daniele i sarny ponosi dzierżawca
lub zarządca obwodu łowieckiego obowiązany do wynagradzania szkód
wyrządzonych, zgodnie z art. 46 prawa łowieckiego.
Jest to raczej odpowiedzialność cywilna
na zasadzie ryzyka, gdyż nie bada się winy osób odpowiedzialnych (zarządcy/dzierżawcy koła
łowieckiego) – pogląd prof. Wojciecha Radeckiego wypada uznać za słuszny z uwagi na ustanowienie obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej
od czynności związanych z gospodarką łowiecką i polowaniami. Cóż, nawet wzorowe
prowadzenie łowieckiej i dołożenie wszelkich starań w celu niedopuszczenia do
powstania szkód w uprawach i płodach rolnych nie zwalnia od odpowiedzialności!
Nie jest to jednak odpowiedzialność absolutna. Po
pierwsze, odpowiedzialność za szkody łowieckie ograniczona jest do szkód
rzeczywistych i nie obejmuje utraconych korzyści. Drugim ograniczeniem jest
zawężenie regulacji art. 46 prawa łowieckiego jedynie do ściśle określonych szkód
w mieniu. Takie rozwiązania legislacyjne
mogą budzić wątpliwości, zwłaszcza, że może dojść do zranienia człowieka przez
zwierzę łowne (szkoda na osobie) czy zabicia zwierząt gospodarskich. Warto
postawić pytanie, czy takie rozwiązania prawne są konstytucyjne. Moim zdaniem,
nie.
Strzelać czy nie
strzelać? Oto jest pytanie!
Pozornie łatwiej jest dokonać odstrzału dzików (czyli zwierząt
łownych, nie objętych ochroną gatunkową) niż uzyskać pozwolenie na zabicie
zwierząt objętych ochroną gatunkową na podstawie ochrony przyrody.
Trzeba jednak pamiętać, że dokonanie odstrzału dzików nie jest takie proste – nadleśniczy działający z
upoważnienia dyrektora regionalnej dyrekcji Państwowego Gospodarstwa Leśnego
Lasy Państwowe po zasięgnięciu opinii Polskiego Związku Łowieckiego wydaje
decyzję administracyjną, nakazującą dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego
wykonanie odłowu lub odstrzału redukcyjnego zwierzyny. W przypadku
szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów produkcyjnych i
użyteczności publicznej przez zwierzynę, starosta, w porozumieniu z Polskim
Związkiem Łowieckim, może wydać decyzję administracyjną o odłowie lub odstrzale redukcyjnym
zwierzyny. Pytanie, jak poszczególni urzędnicy zinterpretują pojęcie
„szczególnego zagrożenia”?
Sędziowie we własnej sprawie? Czy przedstawiciele
dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego powinni wyceniać szkody?
Jak podkreślają znawcy tematu (np. dr Roman Stec), obecnie szacowanie
szkód łowieckich pozostawia duże pole uznaniowości i ogranicza prawo własności
rolników. Według autora pewnej interpelacji
poselskiej, szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta powinny być rekompensowane
zgodnie z regułami ogólnymi Kodeksu cywilnego, a rolnik powinien mieć swobodę
w dysponowaniu swoim prawem własności.
Szacowanie szkód łowieckich odbywa się wg zasad
określonych w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 8 marca 2010 roku w sprawie sposobu postępowania przy szacowaniu szkód oraz
wypłat odszkodowań za szkody w uprawach i
płodach rolnych. Szacowania szkód dokonują upoważnieni przedstawiciele
dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego, co budzi pytania o bezstronność i rzetelność (bowiem dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego, na mocy art.
46 ust. 1 prawa łowieckiego wypłacają odszkodowania...). Według rolników
najczęściej dochodzi do zaniżania wielkości odszkodowań, gdyż koła łowieckie
starają się wypłacać odszkodowania w jak najmniejszym zakresie ze względu na
ograniczone środki finansowe, jakimi dysponują. Szacunku szkód powinni więc dokonywać niezależni
rzeczoznawcy.
Jak nie
dzierżawcy/zarządcy to może Skarb Państwa zapłaci?
Niestety, za dziki nie zapłaci! A dlaczego, bo art. 50
prawa łowieckiego wyraźnie stanowi, że Skarb Państwa odpowiada za szkody, o
których mowa w art. 46 ust. 1, wyrządzone przez zwierzęta łowne objęte
całoroczną ochroną. A dziki nie zaliczają się do tej kategorii! Nie mówiąc już o
tym, że na dzień dzisiejszy jedynym gatunkiem chronionym cały rok jest łoś…
Nie można rozszerzyć stosowania normy art. 50 ust. 1
prawa łowieckiego na inne gatunki zwierząt, gdyż Minister Środowiska ustalił
już listę zwierząt łownych i okresy polowań na zwierzęta łowne w dwóch
rozporządzeniach z 2005 roku. Próbował to
uczynić SN w wyroku z dnia 22 sierpnia 2001 roku (sygn. akt V CKN 431/00), w stosunku do dzików.
Orzeczenie to jest jednak uznawane za błędne, ponieważ ochrona zwierząt na
obszarach chronionych (np. rezerwatów przyrody) opiera się na przepisach ustawy o
ochronie przyrody, a nie prawa łowieckiego.
Podsumowanie
Parafrazując, aby rolnik był „syty” a zwierzyna łowna
cała (!), konieczne jest wykreowanie takiego systemu rekompensat za szkody łowieckie,
który uzasadniałby ochronę poszczególnych gatunków zwierząt i nie skłaniał zdesperowanych rolników do „własnoręcznego” rozwiązywania problemów z
dzikimi zwierzętami!!! Właściciel
pola uprawnego musi tolerować prowadzenie gospodarki łowieckiej (podobnie jak samo
występowanie dzikich zwierząt), ale w razie doznania szkody, rozwiązania prawne powinny zagwarantować mu słuszne odszkodowanie.
Zwierzęta są bardzo ważne. Ale czy ważniejsze od
człowieka? Można zresztą odwrócić to pytanie…
Sąd Najwyższy stanął po stronie rolników - zgodnie z uchwałą z dnia 19 maja 2015 roku (sygn. akt III CZP 114/14) szkodą w uprawie rolnej (w rozumieniu prawa łowieckiego) jest także szkoda wyrządzona przed zasiewem, związana z ponownym wykonaniem niezbędnych czynności agrotechnicznych przygotowujących grunt do zasiewu.
OdpowiedzUsuńW takim razie nasi parlamentarzyści uzyskali podpowiedź, jak znowelizować prawo łowieckie...