W dniach 23 – 28 sierpnia br.
obchodzony jest Światowy Tydzień Wody. Co z tego wynika dla Polski? Całkiem
sporo, jak się okazuje. Szczególnie w obliczu suszy – kiedy zostanie ogłoszony
stan klęski żywiołowej? Po rolnikach następnymi poszkodowanymi są hodowcy ryb i
organizmy wodne w rzekach (niski stan wody to brak tlenu i zakwit sinic!).
Ponadto, pożary lasów, zawieszenie żeglugi śródlądowej, przerwy w dostawie
energii elektrycznej. Straty dla gospodarki i dla środowiska! Co nas boli?
Po pierwsze, niedobory wody. Jak
się okazuje, przyszłość maluje się w ciemnych barwach – Międzynarodowa Agencja
Energii ocenia, że do 2035 roku światowe zapotrzebowanie na energię elektryczną
wzrośnie o 35%, co pociągnie za sobą zwiększone o 85% zapotrzebowanie na
wodę. Szwajcaria już importuje 9 miliardów litrów wody rocznie!
Po drugie, zagospodarowanie
ścieków. Jedynie 66% powierzchni Polski skanalizowano. Wciąż brakuje nam oczyszczalni
ścieków (a Komisja Europejska straszy karami za niewłaściwe wdrożenie Ramowej
Dyrektywy Wodnej…).
Jakiś czas temu Izba Gospodarcza
„Wodociągi Polskie” wskazywała na konieczność zmiany przepisów w zakresie
stosowania komunalnych osadów ściekowych, tak aby ich termiczne przekształcanie
(spalanie) było powszechnie stosowaną metodą. Jak na razie nie doczekaliśmy się
takich zmian, a szkoda. Instalacje służące do spalania osadów ściekowych to u nas
rzadkość, a „surowca” nie brakuje. Za jednym zamachem można pozbyć się odpadów
i zamieniać je na energię cieplną! Skoro od 2016 roku nie będzie wolno
składować osadów ściekowych (wymóg wynikający z dyrektywy 1999/31/WE z 26
kwietnia 1999 roku w sprawie składowania odpadów) to spalanie tych osadów
byłoby dobrym rozwiązaniem… Tyle, że nie mamy wystarczającej infrastruktury. Do
tego wszystkiego problemy zapachowe (ustawy antyodorowej wciąż nie ma).
Po trzecie, brak odpowiednich
zabezpieczeń przed powodzią. Wiele na ten temat napisano i nie ma sensu tego
powielać.
Przypomnę tylko tezę wyrażoną w
wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 28 lutego 2012 roku w
sprawie 17423/05 Kolyadenko i inni przeciwko Rosji. Trybunał w Strasburgu uznał mianowicie, że nieodpowiednie utrzymanie zbiornika
retencyjnego i koryta rzeki odprowadzającej z niego wodę stanowiło jedną z
przyczyn gwałtownej powodzi,a organy państwa ponoszą odpowiedzialność za zagrożenie
życia ludzkiego i szkody majątkowe wynikłe z tej powodzi. Zagrożenie powodziowe pojawia się w Polsce co roku. Trybunał
jednoznacznie wskazał, iż organy władzy państwowej zobowiązane są (tak, tak!) do
podejmowania wszelkich możliwych środków zabezpieczających życie, zdrowie i
mienie obywateli w przypadku wystąpienia powodzi. Państwo ma także obowiązek
stosować skuteczne środki zapobiegawcze takie jak na kontrola stanu wałów
przeciwpowodziowych, oczyszczanie koryt rzek i egzekwowanie zakazu osiedlania
się na terenach zagrożonych zalaniem. Państwo może zostać pociągnięte do
odpowiedzialności za zaniechanie w kwestii działań prewencyjnych, takich jak
oczyszczanie koryt rzek, utrzymywanie w odpowiednim stanie wałów przeciwpowodziowych, czy udzielania informacji
mieszkańcom terenów zagrożonych.
Tylko czy do kogoś to
dociera?
Oczyszczalnia ścieków w Antwerpii
(Fot. Annabelle. Wikimedia
Commons. Creative Commons Attribution-Share
Alike 3.0 Unported).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz