czwartek, 23 stycznia 2014

Pozorne ułatwienia i prawdziwe utrudnienia w zakresie gospodarki odpadami



Mając na co dzień do czynienia z przedsiębiorcami, zajmującymi się w różnym stopniu gospodarowaniem odpadami „przemysłowymi”, że się tak wyrażę (czyli wszystkimi innymi niż komunalne), można uzyskać sporo informacji na temat praktycznego wymiaru tzw. rewolucji śmieciowej (czyli wszystkich nowych ustaw „odpadowych”, jakie weszły w życie począwszy od 2012 roku).
Moje przemyślenia dotyczą ustawy z dnia 14 grudnia 2012 roku o odpadach. Można je podsumować właśnie poprzez tytuł postu…
W ustawie tej wprowadzono „ułatwienie dla przedsiębiorców” polegające na tym, że wśród rozlicznych zezwoleń wskazanych w art. 41, nie wskazano zezwolenia na wytwarzanie odpadów. W poprzedniej ustawie o odpadach (art. 17), wytwórca odpadów był zobowiązany do uzyskania decyzji zatwierdzającej program gospodarki odpadami niebezpiecznymi, jeżeli wytwarzał odpady niebezpieczne w ilości powyżej 0,1 Mg (tony) rocznie lub pozwolenia na wytwarzanie odpadów, które powstawały w związku z eksploatacją instalacji, jeżeli wytwarzał powyżej 1 Mg odpadów niebezpiecznych rocznie lub powyżej 5000 Mg odpadów innych niż niebezpieczne rocznie. Tak więc, większość krajowych wytwórców odpadów była w pewien sposób nadzorowana przez organy ochrony środowiska.
Obecnie, obowiązek uzyskania pozwolenia na wytwarzanie odpadów dotyczy tylko odpadów wytwarzanych w związku z funkcjonowaniem instalacji, co wynika z zastosowania wykładni systemowej przepisów art. 180a w związku z art. 180 pkt 3 ustawy – prawo ochrony środowiska.
I co z tego? To, że wiele podmiotów zwanych w urzędniczym żargonie usługowcami”, czyli przedsiębiorstw budowlanych, remontowych oraz świadczących usługi w zakresie utrzymania czystości wymyka się systemowi kontroli, jaki tworzą organy ochrony środowiska wraz z ich kompetencjami w zakresie gospodarki odpadami. Łatwo sobie wyobrazić, że przedsiębiorstwo budowlane, prowadząc prace na placu budowy (przecież to nie instalacja!) wytworzy tysiące ton odpadów innych niż niebezpieczne albo dziesiątki ton odpadów niebezpiecznych (np. tych zawierających azbest). I co dalej? Kto teraz sprawdzi prawidłowe zagospodarowanie takich odpadów? W zezwoleniach określa się warunki prowadzenia takiej działalności… Możliwe, że wielu usługowców nie będzie się przyznawało do takich odpadów (nawet nie złoży zbiorczych zestawień danych o odpadach, a nuż się uda „prześlizgnąć…).
Każdy, kto posiada obecnie jakiekolwiek pozwolenie/zezwolenie z zakresu ochrony środowiska jest niejako „na celowniku”… Niedotrzymanie warunków zezwolenia/pozwolenia może skończyć się decyzją o wstrzymaniu działalności lub użytkowania instalacji (art. 364 – 366 ustawy prawo ochrony środowiska, zaopatrzonej w rygor natychmiastowej działalności. Oczywiście, norma art. 364 ustawy – prawo ochrony środowiska dotyczy wszystkich podmiotów (także tych, które nie użytkują instalacji i nie potrzebują żadnych zezwoleń), jednakże niektórzy „usługowcy”, nie mając zakreślonych pozwoleniami „granic”, mogą „iść na całość”…
To, że statystyki odpadowe będą zafałszowane, to nic. Gorzej jednak, gdy ucierpi na tym środowisko… Dla jednych ułatwienie, dla drugich (m. in. organów ochrony środowiska) utrudnienie. Nie wspominając o tym, że działający bez pozwoleń niejako automatycznie zyskują przewagę konkurencyjną…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz