Mając na co dzień do
czynienia z przedsiębiorcami, zajmującymi się w różnym stopniu gospodarowaniem
odpadami „przemysłowymi”, że się tak wyrażę (czyli wszystkimi innymi niż
komunalne), można uzyskać sporo informacji na temat praktycznego
wymiaru tzw. „rewolucji śmieciowej” (czyli wszystkich nowych ustaw „odpadowych”,
jakie weszły w życie począwszy od 2012 roku).
Moje przemyślenia dotyczą ustawy
z dnia 14 grudnia 2012 roku o odpadach. Można je podsumować właśnie poprzez
tytuł postu…
W ustawie tej wprowadzono „ułatwienie
dla przedsiębiorców” polegające na tym, że wśród rozlicznych zezwoleń
wskazanych w art. 41, nie wskazano zezwolenia na wytwarzanie odpadów. W poprzedniej
ustawie o odpadach (art. 17), wytwórca odpadów był
zobowiązany do uzyskania decyzji zatwierdzającej program
gospodarki odpadami niebezpiecznymi, jeżeli wytwarzał odpady niebezpieczne w
ilości powyżej 0,1 Mg (tony) rocznie lub pozwolenia na wytwarzanie odpadów, które powstawały w
związku z eksploatacją instalacji, jeżeli wytwarzał powyżej 1 Mg odpadów niebezpiecznych
rocznie lub powyżej 5000 Mg odpadów innych niż niebezpieczne rocznie. Tak więc,
większość krajowych wytwórców odpadów była w pewien sposób nadzorowana przez organy ochrony
środowiska.
Obecnie, obowiązek
uzyskania pozwolenia na wytwarzanie odpadów dotyczy tylko odpadów
wytwarzanych w związku z funkcjonowaniem instalacji, co wynika z zastosowania wykładni systemowej przepisów art. 180a w
związku z art. 180 pkt 3 ustawy – prawo ochrony środowiska.
I co z tego? To, że wiele podmiotów zwanych w urzędniczym
żargonie usługowcami”, czyli przedsiębiorstw budowlanych, remontowych oraz
świadczących usługi w zakresie utrzymania czystości wymyka się systemowi
kontroli, jaki tworzą organy ochrony środowiska wraz z ich kompetencjami w
zakresie gospodarki odpadami. Łatwo sobie wyobrazić, że przedsiębiorstwo
budowlane, prowadząc prace na placu budowy (przecież to nie instalacja!) wytworzy tysiące
ton odpadów innych niż niebezpieczne albo dziesiątki ton odpadów
niebezpiecznych (np. tych zawierających azbest). I co dalej? Kto teraz sprawdzi prawidłowe
zagospodarowanie takich odpadów? W zezwoleniach określa się warunki
prowadzenia takiej działalności… Możliwe, że wielu usługowców nie będzie się
przyznawało do takich odpadów (nawet nie złoży zbiorczych zestawień danych o
odpadach, a nuż się uda „prześlizgnąć”…).
Każdy, kto posiada obecnie jakiekolwiek pozwolenie/zezwolenie
z zakresu ochrony środowiska jest niejako „na celowniku”… Niedotrzymanie
warunków zezwolenia/pozwolenia może skończyć się decyzją o wstrzymaniu działalności
lub użytkowania instalacji (art. 364 – 366 ustawy prawo ochrony środowiska,
zaopatrzonej w rygor natychmiastowej działalności. Oczywiście, norma art. 364
ustawy – prawo ochrony środowiska dotyczy wszystkich podmiotów (także tych,
które nie użytkują instalacji i nie potrzebują żadnych zezwoleń), jednakże niektórzy „usługowcy”,
nie mając zakreślonych pozwoleniami „granic”, mogą „iść na całość”…
To, że statystyki odpadowe będą zafałszowane, to nic.
Gorzej jednak, gdy ucierpi na tym środowisko… Dla jednych ułatwienie, dla
drugich (m. in. organów ochrony środowiska) utrudnienie. Nie wspominając o tym,
że działający bez pozwoleń niejako automatycznie zyskują przewagę konkurencyjną…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz