Kolejny „wodny”
temat…
W kwietniowym numerze polskiej edycji magazynu Forbes ukazał się ciekawy artykuł „Megazapory są megadrogie”, a na stronie: http://www.huffingtonpost.com/peter-bosshard/china-rivers-at-the-brink_b_5031037.html, artykuł o zagrożonych chińskich rzekach.
Oczywiście, trudno nie zgodzić się z argumentami przeciwko gigantycznym zaporom wodnym (pełniącym równocześnie
funkcje elektrowni). Jednakże nie można ich traktować jako przeciwwskazań do
rozwoju energetyki wodnej w ogóle. Czy Etiopia cierpiąca na niedostatek wody ma jakiś inny wybór niż spiętrzanie wód?
Wystarczy popatrzeć na przykład Norwegii, gdzie aż 98%
energii elektrycznej pochodzi z elektrowni wodnych – to przede wszystkim małe siłownie przy wodospadach,
które są w rękach prywatnych i można je dziedziczyć (w Polsce rzecz nie do pomyślenia, gdyż wody
płynące są własnością Skarbu Państwa)! Inna sprawa, że energia spadku rzek to przecież promowane wszędzie OZE! Skoro świat ma rezygnować z energetyki węglowej,to trzeba zaproponować coś w zamian...
Jak pokazał zeszłoroczny raport KPMG Future State 2030, za kilkanaście lat różnica między zapotrzebowaniem na wodę a jej dostępnymi zasobami wyniesie aż 40%!
Zapory (elektrownie) wodne mają pełnić funkcje ochronne przed
suszą i powodziami, które nękają Polskę od wielu lat. Niestety, zapora w Świnnej Porębie nie może się doczekać realizacji... Polska ustawa – prawo wodne wskazuje wyraźnie na znaczenie urządzeń wodnych
i sztucznej retencji (por. art. 2, 9 i 88r). I co z tego? Jak na razie przybywa tylko deklaracji...
Poniżej
mapa obrazująca
niedostatek wody na naszej planecie. Zwróćcie uwagę, jakim kolorem zaznaczono
Polskę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz