Inicjatywa „Licz na zieleń”
W dniu 26 marca br. Fundacja Sendzimira (http://www.sendzimir.org.pl/) uruchomiła platformę internetową Licz
na zieleń. Pod adresem: www.licznazielen.pl można wziąć udział w krótkim badaniu na temat zieleni, a następnie sprawdzić jego wyniki na
interaktywnej mapie! Zebrane w ten sposób informacje
trafią do instytucji miejskich i pomogą chronić zieleń oraz zarządzać nią
zgodnie z potrzebami mieszkańców. Na początek „pod lupę” wzięto Kraków, Łódź,
Poznań i Warszawę. Ja już wypełniłem ankietę i
zaznaczyłem „problemowe” obszary:)
Współczesne miasta bardzo potrzebują zieleni, która oczyszcza
powietrze, tłumi hałas, jest schronieniem dla rozmaitych zwierząt, decyduje o
wartości nieruchomości, poprawia samopoczucie mieszkańców, a przy okazji
poprawia stosunki wodne – lokalne
podtopienia po gwałtownych ulewach to nie tylko kwestia zatkanych studzienek
kanalizacyjnych ale również brak miejsc, gdzie woda deszczowa mogłaby wsiąkać
(„betonowanie” i „asfaltowanie” miast to ślepa uliczka!).
Sztandarowym przykładem degradacji gruntów i braku
zieleni są japońskie miasta – prawdziwe „betonowe pustynie”. Wróćmy jednak do
kraju nad Wisłą. Opisana wyżej inicjatywa skłoniła mnie do pewnych przemyśleń…
Zieleń miejska a
polskie prawo
Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody (u.o.p.) wielokrotnie
wskazuje na znaczenie zieleni miejskiej (i wiejskiej) – chronionego składnika
przyrody. Ale czym naprawdę jest ta zieleń? Art.
5 pkt 21 u.o.p. definiuje tereny
zieleni jako: tereny wraz z infrastrukturą techniczną i budynkami funkcjonalnie z nimi związanymi,
pokryte roślinnością, znajdujące się w granicach wsi o zwartej zabudowie lub
miast, pełniące funkcje estetyczne, rekreacyjne, zdrowotne lub osłonowe, a w
szczególności parki, zieleńce, promenady, bulwary, ogrody botaniczne,
zoologiczne, jordanowskie i zabytkowe oraz cmentarze, a także zieleń
towarzyszącą ulicom, placom, zabytkowym fortyfikacjom, budynkom, składowiskom,
lotniskom oraz obiektom kolejowym i przemysłowym. Słabością tej definicji
jest m.in. ograniczenie jej zakresu do terenów zabudowanych.
Warto zaznaczyć, że parki, ogrody, cmentarze i inne formy
zaprojektowanej zieleni, mogą stanowić zarówno
zabytki jak i pomniki przyrody. Co istotne, ochrona zwierząt
i roślin przewidziana przez u.o.p. polega na ograniczaniu możliwości wycinania
drzew i krzewów oraz likwidacji terenów zieleni, czemu zresztą służy system
(dotkliwych!) opłat i kar pieniężnych.
Co więcej, istnieje możliwość
zakładania terenów zieleni i zadrzewień (drzew i krzewów w pasie drogowym) – jest to obowiązek rad gmin wynikający z art. 78 u.o.p. w związku z
art. 7 ustawy z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym. Pytanie tylko czy tak ogólnikowo
sformułowany obowiązek można wyegzekwować? Zwłaszcza, że przy uchwalaniu planów
miejscowych w Polsce „priorytet” mają inwestycje budowlane (co w późniejszej
perspektywie oznacza wpływy z tytułu podatku od nieruchomości…).
Istnieje również możliwość
zakładania zadrzewień poza obszarami o zwartej zabudowie za zgodą
właściciela gruntu (art. 79 u.o.p.) oraz tworzenia parków gminnych na terenach położonych
poza obrębem miast i wsi o zwartej zabudowie, pokrytych drzewostanem i
nieobjętych ochroną na podstawie ustawy z dnia 23 lipca 2003 roku o ochronie zabytków
i opiece nad zabytkami (art. 81 u.o.p.).
Rada gminy może uznać taki obszar za park gminny, jeżeli stanowi własność
gminy, a jeżeli stanowi własność innego podmiotu - za zgodą właściciela.
Zarówno art. 79 jak i 81 u.o.p.
to podwaliny dla wprowadzenia w przyszłości systemu zwanego w krajach
anglosaskich town and village green.
Instytucja ta (w dużym uproszczeniu) polega na uznaniu terenów zieleni,
wykorzystywanych nieprzerwanie przez co najmniej 20 lat przez społeczność lokalną np. w celach rekreacyjnych (zarazem niewykorzystywanych przez ich właścicieli w innych celach) za
własność publiczną podlegającą ochronie prawnej takiej jak np. rezerwaty
przyrody (konstrukcja takiego rozwiązania przypomina nasze instytucje
prawne zasiedzenia i wywłaszczenia, a sam teren uznany za town and village green jest
obciążony prawem rzeczowym przypominającym służebność gruntową). Ale do
tego daleka droga… Zresztą temat town and
village green zasługuje na osobnego
posta.
Przepisów nie
brakuje, tylko co z tego?
Praktyka dnia codziennego
pokazuje, że zapisy ustaw to jedno, a rzeczywistość to drugie. Przy okazji
realizacji inwestycji wycina się drzewa i krzewy, jak popadnie. Cóż z tego, że
później pracownicy „korpo”, w ramach „czynów społecznych” (a właściwie CSR)
zasadzą kilka drzewek? Odtwarzanie zasobów przyrodniczych takich jak drzewa
trwa bardzo długo…
Można ubolewać, że orzecznictwo
sądów administracyjnych nie może stanowić wsparcia dla coraz
bardziej kurczących się terenów zielonych. Kontrowersyjny wyrok WSA w Warszawie z dnia 2 czerwca 2010 roku (sygn. akt IV SA/Wa 476/10) wpisuje się
w narrację inwestorów wywierających naciski na lokalne władze.
W orzeczeniu tym stwierdzono, że: 1. Definicja pojęcia terenu zielonego nie
uprawnia do oceny, że każde drzewo czy drzewa usytuowane w terenie zwartej
zabudowy, towarzyszące budynkowi, posiadające niewątpliwie walor estetyczny
stanowią teren zieleni. 2. Fakt
istnienia zorganizowanego zespołu zieleni, nawet celowo założonego, jednak na
nieruchomości stanowiącej prywatną własność czy nieruchomości oddanej w
użytkowanie wieczyste nie uprawnia do przypisania tej formie zieleni statusu
terenu zieleni, właśnie z tego powodu, że istniejąca na tym terenie roślinność
nie jest przeznaczona do pełnienia żadnych publicznych funkcji i nie musi być
publicznie dostępna.
Zwłaszcza druga teza ww. wyroku
niweczy ideę ochrony zieleni miejskiej (wiejskiej). Oczywiście zdaję sobie
sprawę, że własność (nieruchomości) to „świętość” i wartość o charakterze
konstytucyjnym, jednakże Konstytucja RP pozwala na ograniczenie własności m.in. ze
względu na ochronę środowiska!
Czy stworzenie „zielonego” miasta
jest możliwe czy to tylko fantazja ekologów? Owszem, jest możliwe. Sztandarowym
przykładem „miasta – ogrodu” jest Letchworth Garden City w pobliżu Londynu. W Polsce ideę tę odzwierciedla podwarszawska Podkowa Leśna! Ponadto,
nie sposób zapomnieć o najlepszych na świecie „zrównoważonych miastach”, takich
jak Vancouver, Kurytyba czy Kopenhaga…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz