poniedziałek, 14 października 2013

Prawo ekologiczne porównawcze cz.1. Węgry jako przykład dla naszej legislacji w zakresie ochrony środowiska? Dlaczego nie?



Skoro już wprowadziłem na łamy swojego bloga serial pr. „Mity prawne”, to dlaczego nie wprowadzić nowego cyklu, tym razem o prawie innych państw? Zastanawiałem się nad nazwą, ale najlepsza będzie ta najprostsza: „Prawo ekologiczne porównawcze” (mógłbym użyć nazwy „komparatystyka prawnicza” czy innej „profesjonalnie brzmiącej”, ale to nie jest chyba konieczne (ostatnio przeczytałem artykuł na temat „korporacyjnej nowomowy” – podobno korporacje używają anglojęzycznego slangu, by wydać się szlachetniejszymi i mądrzejszymi!).  
Warto jednak przestrzec przed błędnym rozumieniem metody prawnoporównawczej. Oczywiście, uwarunkowania historyczne (np. rozbiory) sprawiły, że polskie prawo pozostaje pod znaczącym wpływem prawa niemieckiego (kiedyś również austriackiego i francuskiego), jednakże bezrefleksyjne zestawianie ze sobą dwóch różnych systemów prawnych nie jest rozsądne. To co jest dobre dla Holendrów nie musi być dobre dla nas i na odwrót (choćby ze względu na inne realia ekonomiczne). To, że w Danii i Szwecji są znacznie wyższe podatki niż w Polsce, nie oznacza, że ich wprowadzenie zrównałoby Polskę z tymi krajami. Innym przykładem może być amerykańska kultura prawna  „pozywania wszystkich i za wszystko” – tamtejsze sądy sprawniej działają, a dostęp do pomocy prawnej jest szerszy…
Trudno jednak odrzucać całkowicie wzorce z innych krajów, szczególnie tych, które przez ostatnie dwa stulecia cieszyły się demokracją i wolnym rynkiem, podczas gdy my zmagaliśmy się z najeźdźcami  i dwoma totalitaryzmami… Polak powinien być „mądry przed szkodą” a nie jak dotychczas „po” (!). Niektóre zagraniczne rozwiązania prawne są na tyle dobre i sprawdzone, że śmiało możemy je inkorporować… Tyle tytułem wstępu.
Skoro Polak, Węgier dwa bratanki, to zacznijmy od prawa Madziarów. W ostatnich latach miały tam miejsce duże zmiany polityczno – ustrojowe, które bynajmniej nie zostały uznane przez Unię Europejską za „politycznie poprawne”… Zmiany te dotyczyły m.in. węgierskiej konstytucji i szeregu innych ustaw. Jakie to ma znaczenie dla ochrony środowiska nad Balatonem i okolicami?
Ustawa zasadnicza z dnia 25 kwietnia 2011 roku, utrzymała konstytucyjne prawo do środowiska naturalnego (art. XX i XXI), więc Węgry są w awangardzie krajów uznających takie prawo (zob. post z dnia 6 sierpnia br. Konstytucyjne i międzynarodowe prawo do środowiska?). Polska niestety jeszcze nie… Jednak najistotniejsze zmiany dotyczą prawa cywilnego i karnego.
W dniu 11 lutego br. węgierski parlament (Kormany) uchwalił nowy kodeks cywilny, który wejdzie w życie w dniu 15 marca 2014 roku i co najważniejsze, będzie stanowił radykalny zwrot w cywilistyce (jedna z międzynarodowych kancelarii prawnych użyła w swoim artykule zwrotu paradigm shift, oznaczającego „przesunięcie światopoglądu”/ „rewolucję w nauce”)! Nowy kodeks łączy zagadnienia ogólne prawa cywilnego i zagadnienia prawa spółek, definiuje pojęcia faktoringu i franczyzy (kiedy w naszym k.c.?), zmienia zasady ustanawiania zastawów a także inkorporuje zasady wypracowane na gruncie orzecznictwa ETS i unijnych dyrektyw. Chyba za wcześnie na ocenę tych przepisów, choć niektóre rozwiązania prezentują się obiecująco…
W odróżnieniu od poprzedniego kodeksu cywilnego z 2009 roku (!), brak przepisów szczególnych w odniesieniu do szkód spowodowanych szczególnie szkodliwą działalnością, podobnie zresztą jak w naszym k.c. Pozostają natomiast w mocy reguły odpowiedzialności na zasadzie ryzyka (odpowiednik art. 435 k.c.). Poważną zmianą jest natomiast włączenie  ochrony własności i życia prywatnego do katalogu dóbr osobistych (za odniesienie posłużył tu art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka). W polskim k.c. chronione są natomiast „zdrowie” oraz „nietykalność mieszkania”,  jako jedne z przykładowych dóbr.
Nowy węgierski kodeks karny, uchwalony w dniu 25 czerwca 2012 roku, wszedł w życie w dniu 1 lipca br. Nowe, bardzo surowe przepisy zyskały rozgłos za sprawa obniżenia granicy wiekowej odpowiedzialności karnej z 14 do 12 lat w przypadku czynów zabronionych o wyjątkowo dużej szkodliwości społecznej (np. zabójstwo). Art. 10 naszego k.k. przewiduje co do zasady granicę wiekową 17 lat, a w przypadku czynów zabronionych takich jak zabójstwo – 15 lat. Zapewne większość polskich karnistów nie jest zachwycona tamtejszymi zmianami…
Jak  uregulowano karnoprawną ochronę środowiska? Kłusownictwo, niedozwolone używanie substancji zubożających warstwę ozonową, naruszenie obowiązków związanych z użytkowaniem GMO czy instalacji jądrowych, znęcanie się nad zwierzętami i organizowanie ich walk, to tylko niektóre czyny zabronione, jakie zostały ujęte w osobnym rozdziale XXIII (w polskim k.k. jest to rozdział XXII) wraz z podstawowymi typami przestępstw przeciwko środowisku, przyrodzie i z użyciem odpadów. Wcześniej czyny te zaliczano do przestępstw przeciwko zdrowiu i życiu, co nie było trafnym rozwiązaniem.
Za rozdział XXIII Węgrom należą się pochwały. Ujęcie w jednej ustawie wszystkich czynów zabronionych, odnoszących się do środowiska to znakomity zabieg legislacyjny!
Niestety nie można tak powiedzieć o polskim prawie. Zarówno prof. Andrzej Zoll jak i prof. Wojciech Radecki zwracali uwagę w swych publikacjach na rozproszenie przepisów karnych w rozmaitych ustawach, które są bardzo często nowelizowane. Powoduje to stan niepewności, który nie służy nikomu – ani wymiarowi sprawiedliwości, ani ewentualnym pokrzywdzonym czy oskarżonym! Rozproszenie i zmienność tychże norm stoi w wyraźniej sprzeczności z podstawową zasadą prawa karnego lex certa (pewności, określoności).
Wracając do kwestii przestępstw przeciwko środowisku, zakres węgierskiego kodeksu odpowiada w większej części zakresowi naszego k.k. i ustaw szczególnych, z tym, że nasze prawo traktuje szereg czynów jako wykroczenia (a nawet delikty administracyjne!), a nie przestępstwa. Budzi to wątpliwości ze względu na rozmiary zagrożeń, mogących wystąpić np. w przypadku niedopełnienia obowiązków ciążących na kierownikach jednostek używających materiałów promieniotwórczych – o tym, że promieniowanie jonizujące może spowodować zagrożenie dla zdrowia i życia na wielką skalę, nie trzeba chyba przekonywać nikogo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz