Polskie problemy…
Do
powstania niniejszego posta przyczynił się serwis informacyjny jednej ze stacji
telewizyjnych, w którym podano informację o złodziejach, których łupem padają
elementy trakcji kolejowej. Który już
raz słyszymy o pozbawionych skrupułów (i rozumu) osobnikach, który narażają zdrowie
i życie pasażerów pociągów (a także okolicznych mieszkańców, jeżeli akurat
przejeżdżają pociągi towarowe z cysternami wypełnionymi chemikaliami np.
chlorem)? Czyżby walka ze „złomiarzami” była z góry skazana na porażkę?
Niekoniecznie…
Zarówno
kodeks karny (art. 165, 174, 254a, 278) jak i sama ustawa o odpadach (art. 102) teoretycznie pozwalają na eliminację tego procederu. W k.k. kary za tzw. „przestępstwa
odpadowe” powiązano z zachowaniem polegającym na zanieczyszczaniu środowiska
(art. 183 i 185 k.k.) i mogą sięgnąć nawet 12 lat pozbawienia wolności (gdy skutkiem
jest śmierć człowieka). Tak surowe sankcje są jednak bezskuteczne, jeżeli zachowanie
sprawcy nie spowoduje zanieczyszczenia (zniszczenia) środowiska czy choćby
narażenia na takie niebezpieczeństwo – nielegalne gospodarowanie odpadami
metali związane jest najczęściej z kradzieżą (art. 278 k.k.)… Aczkolwiek należy
pamiętać, że odpady to nie tylko potencjalne surowce, które można zbyć, ale i zagrożenie
dla środowiska związane w szczególności z tzw. „elektroodpadami” czyli zużytym
sprzętem elektrycznym i elektronicznym (np. ołów, kadm, chrom)!
Abstrahując od zagadnień
z zakresu prawa karnego materialnego i procesu karnego (wykrywalność przestępstw,
wysokość kar dla sprawców), warto przyjrzeć się samej ustawie o odpadach,
bowiem to tutaj tkwi źródło problemów.
Warto sięgnąć do treści art. 102 ustawy
o odpadach (u. o.), traktującego o odpadach metali, potocznie nazywanych „złomem”.
Jak
wskazał w swym komentarzu prof. W. Radecki: Przyczyną
wprowadzenia dość szczegółowej i rygorystycznej reglamentacji zbierania odpadów
metali są nagminne przypadki kierowania do punktów zbierania takich odpadów
metalowych części różnych urządzeń pochodzących z kradzieży lub innych
przestępstw bądź wykroczeń, w szczególności urządzeń telekomunikacyjnych,
elektroenergetycznych, kolejowych i wodnokanalizacyjnych… (por. W. Radecki Ustawa o odpadach. Komentarz. Warszawa 2012). Trudno nie zgodzić
się z tą myślą, ale co do „szczegółowej i
rygorystycznej” reglamentacji mam pewne wątpliwości, o czym za chwilę...
Zgodnie
z art. 102 u. o. (wcześniej art. 43a ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku o odpadach) posiadacz odpadów prowadzący punkt zbierania odpadów metali (czyli
„skup złomu”) ma obowiązek, przy przyjmowaniu tych odpadów od osób fizycznych niebędących
przedsiębiorcami, wypełnić formularz przyjęcia odpadów metali w dwóch egzemplarzach
(po jednym dla przekazującego i dla przyjmującego odpady). W takim „kwicie”
powinny znaleźć się m.in. informacje o źródle pochodzenia odpadu (czyli złomu)
a także dane osobowe przekazującego. Jeżeli taka osoba nie chce się
wylegitymować, to prowadzący skup złomu ma obowiązek odmówić przyjęcia złomu,
co powinno (teoretycznie) eliminować złodziei trakcji kolejowej. Formularze
należy przechowywać przez 5 lat, dla potrzeb kontroli prowadzonej przez Policję, straż miejską (w ustawie powinien
być zapis „gminną”!) i służby ochrony kolei. Brakuje jednak elektronicznej ewidencji transakcji i klientów, a także centralnego rejestru punktów. Ani ustawa o odpadach ani 1997 ani ustawa z 2001 roku nie przewidywały takich rozwiązań... Obecnie obowiązująca ustawa też nie przewiduje, o czym później.
Co
grozi nieuczciwemu prowadzącemu punkt zbierania odpadów metali? Art. 188 u.o.
wskazuje na sankcję aresztu albo grzywny (do 5000 zł). Z pewnością bardzo „odstraszające”
sankcje! O
ile prokurator nie udowodni, że miało miejsce paserstwo, prowadzący punkt skupu
złomu może spać spokojnie… Dlaczego?
Po pierwsze,
takich skupów złomu w Polsce są tysiące, po drugie, nie sposób wszystkie
skontrolować, co pokazała „afera złomowa” związana z wyłudzeniami podatku VAT,
po trzecie obrót kradzionym złomem jest wysoce opłacalny (ze względu na
bardzo duże zapotrzebowanie w Chinach oraz innych krajach azjatyckich)! Zainteresowanych odsyłam do archiwalnych artykułów prasowych
na ten temat: http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/268900,zlom-jest-dla-mafii-cenniejszy-od-zlota,1,id,t,sa.html oraz http://www.rp.pl/artykul/627289.html.
Tyle, że przepisy podatkowe zostały zmienione tak, aby zapobiegać takim nadużyciom, a
co z przepisami o odpadach? Tylko pozornie chronią nas przed plagą „złomiarzy”: http://tvp.info/informacje/polska/czesc-skupow-przyjmuje-podejrzany-zlom/12000435.
Biorąc pod uwagę, to iż „kolekcjonowaniem” odpadów zajmują się bezdomni, których trudno „namierzyć”, a także trudnościami w skontrolowaniu wszystkich punktów zbierania odpadów metali, nie należy dziwić się skali zjawiska...
Fot. www.geograph.org.uk
Brytyjskie rozwiązania…
W
takim razie poszukajmy rozwiązań zagranicznych (np. w krainie zwanej niegdyś Albionem)…
Brytyjskie
(a właściwie angielskie i walijskie) rozwiązanie na opisywany problem to ustawa o sprzedawcach złomu z dnia 28 lutego
2013 roku, która weszła w życie w dniu 1 października br.). Zgodnie z ustawą, trzeba mieć licencję na prowadzenie
takiej działalności: albo dla prowadzącego punkt zbiórki albo „obwoźnego” zbierającego
(na danym obszarze). Taki przedsiębiorca jest dokładnie sprawdzany, czy
popełnił kiedykolwiek przestępstwo lub wykroczenie związane z ochroną
środowiska, naruszył warunki pozwolenia środowiskowego (decyzji). Organ
wydający licencję może prowadzić konsultacje z innymi gminami, Agencją
Środowiskową, Narodową Radą Przyrodniczą i lokalną policją.
Prowadzący
skup złomu musi mieć wywieszoną kopię licencji w każdym miejscu swojej
działalności, w miejscu widocznym i dostępnym dla osób postronnych np. na
tablicy przed budynkiem (co jest ciekawym rozwiązaniem i pozwala szybko zidentyfikować przedsiębiorcę). Oczywiście musi też legitymować swoich kontrahentów, tak jak w Polsce.
Zarówno
Agencja Środowiskowa jak i Narodowa Rada
Przyrodnicza prowadzą rejestr sprzedawców złomu, co ułatwia dotarcie do nich i
skuteczna kontrolę. Niestety u nas, brak jakiegokolwiek rejestru takich
podmiotów!
Zresztą,
zapowiadana od dawna Baza danych o
produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami (BDO), o której mowa w art. 79 u.o. dopiero powstaje (z
art. 238 u.o. wynika, że ma być gotowa w styczniu 2016 roku)…Nie wyszczególnia
ona punktów zbierania odpadów metali, a jedynie wskazuje, że posiadacza odpadów
który uzyskał zezwolenie na zbieranie odpadów lub zezwolenie na przetwarzanie
odpadów, wpisuje się z urzędu do rejestru będącego elementem BDO (dotyczy to też sprzedawców odpadów i pośredników w obrocie odpadami (art. 50 u.o.)). Utworzenie
rejestru punktów zbierania odpadów metali (oraz przedsiębiorców będących sprzedawcami i pośrednikami w obrocie złomem) na
wzór brytyjski, pozwoliłoby uporządkować kwestie gospodarki odpadami (a zarazem
ochrony środowiska), a także ułatwiłoby kontrolę podatkową takich podmiotów.
Innym
ciekawym rozwiązaniem brytyjskim, które pozwala kontrolować obrót złomem jest to,
że nie można płacić za przyjmowany złom gotówką (!), a jedynie poprzez czek wystawiony na określonego remitenta,
bez prawa przenoszenia uprawnień na inną osobę (czek rekta) albo za pomocą
elektronicznych instrumentów płatniczych (karty debetowe lub kredytowe)! Złamanie
tych zasad grozi bardzo wysokimi grzywnami. Sprzedawca musi przechowywać kopie
czeków i dowodów zapłaty za pomocą wspomnianych kart płatniczych. Czeki to raczej tradycja anglosaska, ale
płatności za pomocą elektronicznych
instrumentów płatniczych czy bankowości elektronicznej to pomysł możliwy do
zastosowania w Polsce.
Oznaczałoby to znaczne ograniczenie (jeśli nie wyeliminowanie) pokątnego handlu złomem (transakcje finansowe są śledzone przez szereg instytucji...).
W
omawianej brytyjskiej ustawie zdefiniowano nawet złom: każdy odpad metali, zużyte przedmioty wykonane z metali (z wyjątkiem
złota i srebra) oraz uszkodzone wyroby (produkty) zawierające metale. W
naszej ustawie o odpadach brak takiej definicji…
Brytyjska
policja może w każdym czasie kontrolować skupy
złomu, w przypadkach nie cierpiących zwłoki bez zawiadamiania, również sędzia
pokoju może wydać odpowiedni nakaz. Ma także prawo egzekwować warunki obrotu złomem,
określone w licencji (nasza Policja nie posiada żadnych kompetencji kontrolnych
w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej). W sprawach kradzieży odpadów
metali policja współpracuje z brytyjską inspekcją transportu i Agencją
Środowiskową. Tegoroczna kontrola ponad 3000 „złomiarzy” przyniosła wymierny efekt w
postaci 550 aresztowanych, 350 zatrzymanych pojazdów oraz 21 przeszukanych kontenerów
przeznaczonych na eksport! Inna sprawa, ze tamtejsze organy notują coroczny
wzrost takich przestępstwo ponad 50%...
Wspomniałem
o surowych karach za „przestępstwa odpadowe” w polskim k.k. Co z tego, że surowe, jeśli polskie organy ścigania i instytucje ochrony środowiska
nie działają tak jak ich odpowiedniki z Wysp Brytyjskich… Czy ktoś w Polsce prowadzi
chociaż statystykę takich przestępstw, tak jak robią to obecnie Brytyjczycy? Bez
zapewnienia skutecznego egzekwowania przepisów, stają się one „papierowymi
normami”, że się tak wyrażę.
W
Wielkiej Brytanii kary za „przestępstwa odpadowe” są łagodniejsze, ale do
niskich nie należą: potrafią sięgnąć 4 lat pozbawienia wolności i 170 000
£ grzywny. Przedmiotem ochrony uregulowanym w tychże normach jest właściwe
gospodarowanie odpadami metali (a nie środowisko samo w sobie), czyli zakres brytyjskiej ustawy jest szerszy niż przepisów naszego k.k.. Paradoksalnie,
taki zabieg legislacyjny może w rzeczywistości lepiej chronić środowisko i
mienie, gdyż każdy przypadek kradzieży i nielegalnego obrotu złomem będzie
traktowany jako przestępstwo przeciwko zasadom
gospodarowania odpadami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz