Ubezpieczenie,
ryzyko, szkody, odpowiedzialność
Działalność gospodarcza niejednokrotnie wiąże się z
ryzykiem dla najbliższego otoczenia (w tym środowiska naturalnego). Przemysł
chemiczny, wydobywczy i paliwowo – energetyczny to źródła największego ryzyka ekologicznego
(czyli możliwości wystąpienia zdarzenia negatywnie oddziałującego na
środowisko, związanego ze stosowaniem przez przedsiębiorstwo określonych technologii
lub materiałów). Zresztą, ubezpieczenia to element tzw. zarządzania ryzykiem (risk management).
Według Jana Łazowskiego (twórcy przedwojennej,
ale aktualnej do dziś definicji ubezpieczenia), ubezpieczeniem jest: urządzenie
gospodarcze zapewniające pokrycie przyszłych potrzeb majątkowych, wywołanych u
poszczególnych jednostek przez odznaczające się pewną prawidłowością zdarzenia
losowe, w drodze rozłożenia ciężaru tego pokrycia na wiele jednostek, którym te
same zdarzenia zagrażają.
Ubezpieczenie ekologiczne, jako instrument
finansowy będący konsekwencją zasady Polluter Pays Principle (zanieczyszczający płaci) obejmują szkody
wyrządzone środowisku naturalnemu (na marginesie, wciąż niedoceniana jest zasada:
poszkodowany płaci, która jest realizowana
przez własne ubezpieczenia majątkowe poszkodowanego). Obecnie ubezpieczyciele
oferują ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej związane z prowadzoną działalnością
gospodarczą, w tym również z negatywnym oddziaływaniem na środowisko, np. emisją
substancji zanieczyszczających środowisko.
Nie sposób zapomnieć, że odpowiedzialność cywilna przedsiębiorców
za wyrządzone szkody, to niejednokrotnie odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (art.
435 k.c.), niezależna od winy. jej surowość łagodzona jest znacznie
przez system ubezpieczeń zarówno społecznych jak i gospodarczych (osobowych i
majątkowych), dobrowolnych oraz przymusowych.
Wydawałoby się więc, że polscy przedsiębiorcy
powinni szturmować instytucje ubezpieczeniowe w poszukiwaniu odpowiednich polis…
Nic bardziej mylnego!
Chciałbym
się ubezpieczyć, ale…
Pierwszą i chyba najważniejszą przyczyną jest brak
obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych w Polsce… z małymi wszakże wyjątkami
(będącymi wynikiem ratyfikowania międzynarodowych konwencji): po
pierwsze obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej
za wyrządzoną szkodę jądrową, jakie nakłada na eksploatującego urządzenie
jądrowe (np. reaktor jądrowy) ustawa – prawo atomowe, czy też obowiązkowe
ubezpieczenie armatorów od szkód wyrządzonych przez wyciek olejów i substancji niebezpiecznych,
wynikające z przepisów Kodeksu morskiego.
Polskie prawo ekologiczne, w szczególności ustawa – Prawo ochrony
środowiska, jak również prawo ubezpieczeniowe (zwłaszcza ustawa o
ubezpieczeniach obowiązkowych), nie definiuje pojęcia i zakresu ubezpieczeń
ekologicznych. Inna sprawa, że stosunek/obowiązek ubezpieczeniowy, są
kształtowane przez zainteresowane strony na podstawie umowy (swoboda umów jest ograniczona,
gdy chodzi o ubezpieczenia obowiązkowe). Aczkolwiek przepisy ustawy – prawo ochrony
środowiska oraz ustawy o zapobieganiu szkodom w środowisku przewidują roszczenia regresowe (zwrotne) usuwających szkody w
stosunku do podmiotów, które spowodowały szkodę w środowisku…
Drugą co do ważności przeszkodą w
budowie polskiego systemu obowiązkowych ubezpieczeń ekologicznych są przepisy ustawy
o ubezpieczeniach obowiązkowych. Obecnie ubezpieczyciele nie odpowiadają za
szkody polegające na zanieczyszczeniu lub skażeniu środowiska, w ramach ubezpieczeń
OC odpowiedzialności rolników i posiadaczy pojazdów mechanicznych. W przypadku ubezpieczeń
OC rolników, zakres ubezpieczenia nie obejmuje też szkód górniczych, które nierzadko
wiążą się z pogorszeniem stanu środowiska (!).
Nie sposób pominąć również problemu sum
gwarancyjnych przy ubezpieczeniach obowiązkowych – pamiętajmy, że nawet w
obowiązkowych polisach OC istnieje górny limit odpowiedzialności
ubezpieczyciela (5 mln euro w przypadku szkód osobowych oraz 1 mln euro przy
szkodach na mieniu)! W przypadku przedsiębiorstwa dokonującego przewozów materiałów
niebezpiecznych (np. cysterny z benzyną lub amoniakiem) albo właściciela dużego
gospodarstwa rolnego, który używa dużej ilości pestycydów lub herbicydów, to
nie lada problem…
Kolejną przeszkodą jest to, że polskie prawo
dopuszcza ustanowienie zabezpieczenia roszczeń z tytułu wystąpienia negatywnych
skutków w środowisku oraz szkód w środowisku przy uzyskiwaniu decyzji administracyjnych
takich jak pozwolenie zintegrowane czy pozwolenie na wytwarzanie odpadów. Taka
konstrukcja nie służy raczej rozwojowi instytucji obowiązkowych ubezpieczeń
ekologicznych. Można w tym miejscu odwołać się do innego sektora gospodarki –
mianowicie branży turystycznej. Wielokrotnie nowelizowana ustawa o usługach turystycznych, jak szumnie
zapowiadano, w celu wyeliminowania nieuczciwych pośredników turystycznych („efekty”
obserwowaliśmy również w tym roku na ekranach telewizorów…), również pozwala na
wybór sposobu zabezpieczenia roszczeń.
Na marginesie, Polacy nie garną się do
ubezpieczania majątku – wolą czekać na pomoc państwa po wizycie Ważnego
Polityka (vide domy zniszczone przez trąby powietrzne czy grad)... chociaż roczna
składka ubezpieczenia domu oscyluje w granicach 200 zł rocznie!
A jak wygląda oferta polskich ubezpieczycieli?
Cóż, w zaistniałej sytuacji oferują ubezpieczenia dobrowolne…
W
praktyce ubezpieczeniowej funkcjonuje klauzula, pozwalająca rozszerzyć zakres
ubezpieczenia OC z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej również o
ryzyko szkód środowiskowych. Jednakże w takich polisach tkwią „haczyki”. Co do
zasady, polisy pokrywają wyłącznie szkody nagłe i niespodziewane, a np. początek
emisji substancji zagrażających środowisku musi mieć miejsce w okresie
ubezpieczenia. Skutki szkody muszą się natomiast ujawnić w ciągu 72
godzin od rozpoczęcia emisji, jeśli stanie się to później, polisa tych
późniejszych następstw szkody już nie obejmuje. Istnieją wyjątki (ale nie
chciałbym być posądzony o kryptoreklamę). Ubezpieczyciele przyjęli niemieckie rozwiązanie
manifestation trigger (czyli momentu
ujawnienia się szkody), tyle, że w Niemczech i Austrii rozwiązanie to
uregulowano korzystniej dla klientów…
Poza
granicami…
Ubezpieczenia ekologiczne mogą mieć
charakter dobrowolny lub obowiązkowy.
W krajach wysoko rozwiniętych dominująca część ubezpieczeń należy do tego pierwszego rodzaju. Zasadą ogólną jest to, że obowiązkowe ubezpieczenia ekologiczne dotyczą działań, instalacji i urządzeń, które charakteryzują się szczególnie wysokim ryzykiem środowiskowym. Najczęściej ubezpieczenia obejmują wydobycie ropy naftowej, gospodarowanie odpadami czy eksploatację elektrowni jądrowych. Przykładowymi regulacjami zagranicznymi są:
W krajach wysoko rozwiniętych dominująca część ubezpieczeń należy do tego pierwszego rodzaju. Zasadą ogólną jest to, że obowiązkowe ubezpieczenia ekologiczne dotyczą działań, instalacji i urządzeń, które charakteryzują się szczególnie wysokim ryzykiem środowiskowym. Najczęściej ubezpieczenia obejmują wydobycie ropy naftowej, gospodarowanie odpadami czy eksploatację elektrowni jądrowych. Przykładowymi regulacjami zagranicznymi są:
1) amerykańska ustawa z 1980 roku o odpowiedzialności za efekty środowiskowe i kompensacji skutków z nimi związanych (CERCLA – Comprehensive Environmental
Response, Compensation and Liability Act) oraz fundusz Superfund,
2) niemiecka ustawa z 1991 roku o odpowiedzialności cywilnej za oddziaływania
środowiskowe (Umwelthaftsplichtsgesetz),
a częściowo również ustawa z 1974 roku o ochronie powietrza atmosferycznego (Bundesimmiosionschutzgesetz),
która nakłada obowiązek ubezpieczenia na zakłady i instalacje charakteryzujące
się wysokim lub podwyższonym ryzykiem środowiskowym,
3) fińska ustawa o ubezpieczeniu od szkód środowiskowych z 1998 roku (Laki
ympäristövahinkovakuutuksesta) która, tak jak ustawa niemiecka, obejmuje pełny zakres szkód
środowiskowych,
4)
czeska ustawa nr 167 z 2008 roku o zapobieganiu i naprawianiu szkód w
środowisku (PRED).
Ponadto, w wielu krajach obowiązkowe ubezpieczenia
ekologiczne uregulowano fragmentarycznie (odnosząc się tylko do niektórych
rodzajów działalności). Np. w Belgii istnieją obowiązkowe ubezpieczenia ryzyka
środowiskowego związanego z gospodarowaniem odpadami, natomiast Szwecja
wprowadziła obowiązkowe ubezpieczenia ekologiczne dla odpadów niebezpiecznych. Można
też wyróżnić specjalną polisę na ubezpieczenie szkód środowiskowych, zwaną w
literaturze anglosaskiej Environmental
Impairment Liability (EIL). Typowym przykładem jest ubezpieczenie wysypisk
odpadów w funkcjonowaniu amerykańskich towarzystw ubezpieczeniowych, czy
brytyjskie ubezpieczenie Energy Exploration and Development Insurance,
stosowane powszechnie przez branżę naftową (przy poszukiwaniu gazu łupkowego w
Polsce byłoby jak znalazł…), ze względu na wysokie ryzyko zanieczyszczenia wód.
Ryzyko
środowiskowe? Trzeba się przejmować?
Trzeba, i to bardzo. Wystarczy zapoznać
się z poniższymi przykładami:
- w 2007
roku pęknięcie dna zbiornika w Ambès we Francji spowodowało rozlanie się 13,5
tys. m3 ropy naftowej na terenie zakładu i sąsiednich nieruchomości,
zanieczyszczając rzekę Garonnę, koszty likwidacji tej szkody oszacowano na ok.
50 mln euro,
- wyciek toksycznego
szlamu ze zbiornika osadowego z rumuńskiej kopalni złota w Baia Mare: wypadek
wydarzył się w 2000 roku, kiedy to transgraniczne zanieczyszczenie wód Dunaju
objęło Węgry (oszacowały swoje roszczenia z tego tytułu na kwotę 143 mln USD) i
ówczesną Federacyjną Republikę Jugosławii,
- jeden z polskich ubezpieczycieli
podał kiedyś przykład wypadku cysterny przewożącej olej napędowy: w takim przypadku
zanieczyszczeniu ulega
obszar około 1000 m2, głębokość zanieczyszczenia sięga średnio pół
metra, a bilans remediacji gleby (wydobycie i utylizacja 500 m3 (około
800 ton) gleby, analizy chemiczne, roczny monitoring gleby, koszt zakupu gleby
do uzupełnienia wykopu, transport, straty finansowe właściciela nieruchomości np.
utracone plony) opiewa na kwotę około 925 000 zł.
Nie tylko awaria…
W
naszym pięknym kraju, takie katastrofy (na razie) się nie zdarzyły. Aczkolwiek
nie oznacza to, że przedsiębiorcy muszą ubezpieczać się tylko i wyłącznie gdy istnieje
ryzyko katastrofy. Ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku statuuje bardzo
surowe zasady odpowiedzialności za szkody w środowisku.
Koszty
przeprowadzenia działań zapobiegawczych lub naprawczych, powstałych w wyniku bezpośredniego
zagrożenia szkodą w środowisku lub szkody w środowisku po dniu 30 kwietnia 2007
roku (gdy cyt. ustawa weszła w życie) ponosi podmiot korzystający ze środowiska,
najczęściej - aktualny właściciel
nieruchomości. Regionalny dyrektor ochrony środowiska nałoży na niego taki obowiązek
w drodze decyzji administracyjnej, chyba, że właściciel wykaże, iż, dajmy na to,
zanieczyszczenie powierzchni ziemi spowodował poprzedni właściciel (co nie
będzie takie proste…).
Dlatego
wszelkie „operacje biznesowe” w rodzaju M&A (fuzji i przejęć), nabycia
zorganizowanych części przedsiębiorstw, ale także „zwykłe” nabycie własności nieruchomości
powinien poprzedzać audyt prawny (due
diligence). Lepiej nie kupować „kota w worku” zwłaszcza, gdy takim „kotem”
są tereny zdegradowane wskutek działalności przemysłowej (brownfields). Przykłady:
- nabycie
nieruchomości niezabudowanej o pow. 1 ha (wartość 300 000 zł), gdzie
skażenie gruntu metalami ciężkimi sięga głębokości 10 metrów, a ponadto skażone
są wody gruntowe oznacza wydatek (na rekultywację) w wysokości do 20 mln zł,
- zakup
nieruchomości o pow. 0,65 ha (dawna galwanizernia), skażonej metalami ciężkimi oznacza
koszty działań naprawczych w wysokości 7 mln zł,
-
rekultywacja 1 ha dawnego składowiska odpadów to koszt rzędu 4 mln zł.
Przypomina
się stara rzymska paremia caveat emptor
(niech kupujący uważa)!
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń