W piątkowym numerze „Rzeczpospolitej”
(5.07.2013) ukazał się bardzo ciekawy artykuł pt. „Resort środowiska chce obniżyć kary za nielegalną wycinkę drzew”: http://prawo.rp.pl/artykul/756571,1026836-Resort-srodowiska-chce-obnizyc-kary-za-nielegalna-wycinke-drzew.html.
Ministerstwo
Środowiska wreszcie doszło do tego samego wniosku co miliony Polaków i rzesza
prawników – administracyjne kary pieniężne za usuwanie drzew i krzewów na
terenach innych niż leśne bez stosownego zezwolenia są zbyt wysokie. Cóż, lepiej
późno niż wcale…
W projekcie
zmian ustawy o ochronie przyrody zapisano, że kary będą dwa razy wyższe, niż
opłaty za zezwolenia, a same współczynniki różnicujące stawki w zależności od
obwodu pnia ulegną kilkukrotnemu zmniejszeniu. Przykładowo za bezprawne
wycięcie dębu o obwodzie 200 cm, na terenie zabytkowym (kara jest wtedy mnożona
przez 2) kara może spaść z 600 tys. zł do 100 tys. zł.
Obecnie osoby
fizyczne wycinające drzewa na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą nie
wnoszą opłat, ale kary (będące 3 – krotnością tych opłat), już płacą. Zapłata
wysokiej kary może być nieformalnym „wywłaszczeniem”, gdy kwota przekracza wartość
nieruchomości. Karę płaci się nawet za usunięcie złamanego przez wichurę drzewa!
Prawdziwym kuriozum
jest to, że właściciel lasu nie potrzebuje zezwolenia i nie płaci za wycięcie drzewa,
a trzeba przyznać, że las jest ważniejszy pod względem przyrodniczym niż
przydrożna topola…
W przypadku
usuwania drzew obumarłych nie będzie już wymagane zezwolenie wójta, burmistrza
lub prezydenta. Wystarczy zgłoszenie do samorządu, wraz z materiałem
fotograficznym. Jeżeli samorząd w ciągu 30 dni nie wyrazi sprzeciwu, to takie
drzewo będzie można zlikwidować. Nie będzie też potrzebne zezwolenie na wycinkę
drzew należących do gatunków obcych, inwazyjnych np. czeremcha amerykańska.
Jednak to
nie rozwiąże do końca problemu… Organ administracji publicznej
(wójt/burmistrz/prezydent miasta) nie bada stopnia zawinienia, zamiaru czy
umyślności jak sąd w postępowaniu karnym. Działa tutaj swoisty schemat
zerojedynkowy: naruszenie przepisów = kara (same okoliczności czynu są
nieistotne). Jednak w ostatnich latach, Trybunał Konstytucyjny i część
prawników uznała, że powinno się odpowiednio stosować zasady ogólne prawa
karnego.
Co jakiś
czas opinią publiczna dowiaduje się o przypadkach drakońskich kar za wycięcie
drzew, np. słynna sprawa rolnika z
województwa warmińsko – mazurskiego (jak to bywa, „życzliwy” sąsiad
poinformował wójta…) musi zapłacić 101 tys. zł za wycięcie topoli, a mieszkaniec Łodzi – 150 tys. zł za
wycięty buk!
Obaj panowie wystąpili ze skargami do
Trybunału Konstytucyjnego, zarzucając przepisom ustawy niewspółmierność kar do
popełnionych czynów (naruszenie zasady proporcjonalności)… W razie wygranej (na
którą niestety poczekają) będą mogli składać wnioski o wznowienie postępowań
administracyjnych, w myśl art. 145a k.p.a.
Kilka lat temu, parafia ewangelicko –
augsburska w Kaliszu musiała zapłacić 4 mln zł kary za wycięcie ponad 300 drzew
na cmentarzu. Karę w wysokości 1,7 mln zł, otrzymał mieszkaniec Białogardu za
zniszczenie (przycięcie!) dwóch drzew:
dębu o obwodzie 352 cm oraz klonu o obwodzie 198 centymetrów. Pierwsze drzewo
wyceniono na 1,35 mln złotych, drugie na 360 tys. złotych (niewłaściwie wykonał
zabiegi pielęgnacyjne drzew). Kara
została jednak zawieszona na 3 lata… bo jest szansa, że po zastosowaniu
kuracji, drzewa przeżyją. Jeśli nie, trzeba będzie zapłacić. Tak
więc nawet „przycięcie” może być kosztowne…
Fot. ze zbiorów US Forest Service Database (public
domain).
Sprawy nie ułatwia linia orzecznicza
sądów administracyjnych, które wskazują że:
· decyzje w
przedmiocie wymierzenia kary pieniężnej za usunięcie drzew bez zezwolenia mają
charakter decyzji związanych, a więc organ musi tylko stwierdzić fakt usunięcia
drzewa, aby wymierzyć karę (nie bada się stopnia zawinienia ani umyślności);
·
ewentualne zagrożenie bezpieczeństwa ludzi
lub mienia wynikające ze stanu drzewa nie zwalnia właściciela nieruchomości z
obowiązku uzyskania zezwolenia;
·
usunięcie drzew
obumarłych (a tym bardziej chorych) wymaga zezwolenia;
·
karę wymierza się
posiadaczowi nieruchomości, który dopuścił się usunięcia drzew. Może on zwolnić
się z odpowiedzialności, jeśli wykaże, że drzewa zostały usunięte przez osoby
trzecie bez jego wiedzy i zgody (np. złodziei, którzy wycięli nocą);
· gdy brak jest pnia drzewa,
które wycięto bez zezwolenia, przy wymierzaniu kary pieniężnej niezbędny może
okazać się udział biegłego dendrologa, szczególnie gdy strona kwestionuje
ustalenia organu w tym zakresie;
· to właściwy organ,
kompetentny w zakresie ochrony przyrody, jest władny dokonać oceny, czy drzewo
jest obumarłe lub czy zagraża bezpieczeństwu. Posiadacz nieruchomości nie jest
podmiotem uprawnionym do dokonywania tego typu ocen i decydowania o tym, czy i które drzewo należy usunąć;
·
jabłoń purpurowa jest
drzewem ozdobnym, nie zaś owocowym – usunięcie takiej jabłoni wymaga uzyskania
zezwolenia;
· ścięcie drzewa na
wysokości 73 cm oznacza jego usunięcie, mimo pozostawienia korzeni i części
pnia – to, że w chwili obecnej pień drzewa wypuszcza młode pędy nie oznacza, że
drzewo zachowało swoją żywotność i w przyszłości utworzy koronę.
Dla przeciętnego Polaka najlepszym
rozwiązaniem byłoby całkowite zniesienie opłat kar, jednakże efektem tego
byłaby masowa niekontrolowana wycinka drzew:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz