Amerykański koncern biotechnologiczny Monsanto zrezygnował
ostatnio z części swojej działalności w Europie. Przyczyną są „kiepskie
perspektywy handlowe”.
Globalny potentat w dziedzinie biotechnologii i chemii
organicznej rodem z Missouri, jest znany z takich „rynkowych przebojów” jak
DDT, PCB, Agent Orange (herbicyd używany w Wietnamie do niszczenia dżungli
ukrywającej wietnamskich partyzantów, z wiadomymi skutkami…) czy bawełna
modyfikowana genetycznie (wprowadzono ją na rynek indyjski, jako odporną na
wszelkie pasożyty i choroby, tymczasem okazała się na nie bardziej podatna niż
zwykłą bawełna, czego finałem były liczne bankructwa rolników i jak wieść
niesie, fala samobójstw…).
Monsanto chce wycofać 10 wniosków złożonych w Komisji
Europejskiej o zezwolenie na uprawy genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy, soi i
buraków cukrowych. Powtórnie złożony zostanie jednak wniosek o zgodę na
genetycznie zmodyfikowaną kukurydzę typu MON810 (jedyną genetycznie modyfikowaną
roślinę, na której hodowlę zgodziła się KE), której uprawa jest zakazana w
Polsce.
Nie tylko Monsanto zajmuje się GMO – na liście są także Dow
Chemical Company, Du Pont, BASF i Bayer… jednakże Monsanto ma największy udział
w tym segmencie rynku.
GMO nie jest mile widziane w Europie, po pierwsze z powodu
zagrożeń dla zdrowia jakie może ze sobą nieść (badania trwają cały czas), po
drugie, z powodu zagrożenia dla bioróżnorodności (zanieczyszczenie środowiska
przez GMO powoduje wyparcie odmian występujących w naturze przez rozmaite
„hybrydy” czy wręcz zagraża innym gatunkom roślin i zwierząt np. pszczołom).
Po trzecie, stosowanie GMO (np. ziarna soi – słynnego
Roundup Ready), prowadzi do ekonomicznego uzależnienia rolników od koncernów
oferujących produkty związane z GMO. Najlepszym przykładem jest USA i Kanada,
gdzie farmerzy kupujący ziarna Roundup Ready muszą stosować herbicyd o nazwie…
Roundup. Nie trzeba tłumaczyć, co oznaczają dla środowiska masowe opryski
herbicydem i systematyczne karczowanie lasów tropikalnych pod uprawy
(Brazylia)… Ostatnio, mieszkańcom miasteczka Nitro w stanie Virginia przyznano
93 miliony dolarów odszkodowania za uszczerbek za zdrowiu, spowodowany przez
pobliską fabrykę herbicydów.
Rolnicy stosujący GMO muszą płacić uprawnionym z patentów
coroczne, wysokie opłaty licencyjne (Roundup Ready to wynalazek
biotechnologiczny). Jak się okazuje, uprawa transgenicznej soi wcale nie jest
opłacalna (przykładem są Indie i Brazylia).
Jakby tego było mało, w sytuacjach, gdy pola uprawne
farmerów zostaną skażone roślinami transgenicznymi, Monsanto pozywa ich… za
naruszenie praw z patentów (!), mimo, że to koncern spowodował szkody w
środowisku. Część farmerów wygrywa przed sądami, a inni płacą koncernowi odszkodowania! Przykładowe sprawy:
Fot. Peter Blanchard (Creative Commons CC BY SA 3.0)
Na świecie podejmowane są coraz odważniejsze działania
przeciwko gigantom biotechnologii chcącym zmonopolizować rynek ziemniaka czy
soi. W maju br. na Węgrzech zniszczono 1000 ha kukurydzy modyfikowanej
genetycznie, z kolei Indie oskarżyły Monsanto o „biopiractwo”, a Peru zakazało
stosowania GMO przez 10 lat.
W Chinach i innych krajach azjatyckich Monsanto ma problemy
ze sprzedażą ziarna kukurydzy, w Afryce też nie ma chętnych na uzależnienie
ekonomiczne od jednego koncernu. Ostatnio w Oregonie wykryto nielegalną uprawę „eksperymentalnej”
pszenicy, co spowodowało, że klienci w Azji nie chcą kupować amerykańskiej
pszenicy!
Monsanto szuka więc rynków zbytu w krajach o słabych
regulacjach środowiskowych (np. Ukraina) i intensywnie lobbuje (pokłosiem
„afery Wikileaks” były m.in. informacje, że amerykańscy dyplomaci w Polsce
zabiegali o legalizację upraw transgenicznych w resortach rolnictwa i
gospodarki).
Szacuje się, że ponad 85% śruty sojowej na świecie to śruta
z roślin transgenicznych, która jako źródła białka jest głównym składnikiem
pasz zwierzęcych, co istotnie wpływa na ceny mięsa. Monopolizacja rynków pasz i
nasion, a w konsekwencji sektora żywnościowego daje koncernom potężną broń –
środek nacisku na słabsze ekonomicznie kraje.
Tymczasem w Polsce, po ubiegłorocznych widowiskowych
protestach i nowelizacji ustawy o nasiennictwie (oraz wydaniu dwóch
rozporządzeń zakazujących uprawy kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora) sprawa
jakby przycichła… Pamiętajmy jednak, że kontrola NIK z 2008 roku wykazała cały
szereg nieprawidłowości, przede wszystkim brak nadzoru i informacji o uprawach
roślin transgenicznych.
Według nieoficjalnych szacunków w Polsce rośnie od 3000 do
5000 ha kukurydzy MON810… Takie uprawy mogą zagrażać m.in. ekologicznym
gospodarstwom rolnym!
Bardzo interesujący wpis, zapraszam do mnie Strona o warzywach
OdpowiedzUsuń