środa, 28 listopada 2018

Rolnik (niekoniecznie!) sam w dolinie, czyli nawożenie a ochrona siedlisk przyrodniczych.


Kiedyś kabaret Ani Mru Mru śpiewał piosenkę Creedence Clearwater Revival „Proud Mary” (jako “Rolnik sam w dolinie”), stąd tytuł…
 Trzy tygodnie temu Trybunał Sprawiedliwości UE rozstrzygnął spór pomiędzy holenderskimi samorządami lokalnymi a organizacjami ekologicznymi. Spór ciekawy, gdyż dotyczący pozornie neutralnej dla środowiska działalności jak jest rolnictwo indywidualne.  
W dniu 7 listopada 2018 roku zapadł wyrok w połączonych sprawach C‑293/17 i C‑294/17, w trybie prejudycjalnym, na skutek pytań zadanych przez Radę Państwa (Raad van State – organ doradczy króla Niderlandów). Pytania dotyczyły wykładni art. 6 dyrektywy Rady 92/43/EWG z dnia 21 maja 1992 roku w sprawie ochrony siedlisk przyrodniczych oraz dzikiej fauny i flory zwanej „dyrektywą siedliskową”.
Rządy trzech prowincji (odpowiedniki naszych województw) uznały, że m.in. wypas bydła i nazwożenie gruntów nie wymaga specjalnych zezwoleń ani ocen oddziaływania na środowisko w rozumieniu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/92/UE z dnia 13 grudnia 2011 roku w sprawie oceny skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko (dyrektywy OOŚ).
Dwie holenderskie organizacje ekologiczne kwestionowały decyzje samorządów lokalnych, które umożliwiały działalność rolniczą na terenach NATURA 2000 bez potrzeby uzyskania zezwoleń. Warto dodać w tym miejscu, że spośród 162 terenów Natura 2000 wyznaczonych w Holandii aż 118 jest dotkniętych problemem nadmiernych ilości azotu, których głównym krajowym źródłem emisji jest hodowla! Według organizacji, działania operacyjne gospodarstw rolnych mogą prowadzić do pogorszenia jakości siedlisk i z tego powodu podlegają obowiązkowi uzyskania pozwoleń. Rada Państwa zapytała więc Trybunał o interpretację pojęcia „przedsięwzięcie” w rozumieniu dyrektywy siedliskowej i dyrektywy OOŚ.  
Trybunał stwierdził, że wypas bydła i nawożenie gruntów w pobliżu obszarów Natura 2000 można zakwalifikować jako „przedsięwzięcie” w rozumieniu tego przepisu, nawet jeśli działania te w zakresie, w jakim nie stanowią fizycznej interwencji w otoczeniu naturalnym, nie stanowią „przedsięwzięcia” w rozumieniu dyrektywy OOŚ! Dlatego, co do zasady, uzyskanie pozwolenia jest niezbędne, chyba, że można ponad wszelką wątpliwość wykluczyć, że przedsięwzięcia te, oddzielnie lub wspólnie z innymi przedsięwzięciami, będą oddziaływać w znaczącym stopniu na dane tereny.
Równocześnie, Trybunał potwierdził, że regularnie powtarzające się działanie, takie jak nawożenie gruntów, które przed wejściem w życie tej dyrektywy było dozwolone na podstawie przepisów prawa krajowego, można uznać za jedno i to samo przedsięwzięcie, zwolnione z nowego postępowania w przedmiocie udzielania zezwoleń, o ile stanowi ono jedną operację, charakteryzującą się ciągłością i identycznością. Natomiast wspomniane prawo holenderskie, poddane ocenie Trybunału, jest wystarczające dla celów realizacji dyrektywy siedliskowej.
Tak więc, organizacje ekologiczne nie miały racji! Problem nadmiernych ilości azotu jednak istnieje (czasami odczuwamy go w czasie wakacji nad Bałtykiem, gdy nie można się kąpać...). Inna sprawa, że głównym źródłem takiego zanieczyszczenia wód są wielkie fermy hodowlane oraz nieoczyszczone ścieki komunalne z miast…