środa, 29 stycznia 2020

Nowe reguły oznakowania etykietami energetycznymi – będziemy oszczędzać energię elektryczną?


Przyznaję, przegapiłem zmianę przepisów o etykietowaniu urządzeń. A od ostatniego posta na ten temat (z dnia 16 maja 2014 roku) sporo wody w Wiśle upłynęło… Cóż, było tyle innych „gorących” tematów jak np. pożary składowisk odpadów...
Ostatnia nowelizacja ustawy z dnia 14 września 2012 roku o informowaniu o zużyciu energii przez produkty wykorzystujące energię oraz o kontroli realizacji programu znakowania urządzeń biurowych (ach ten tytuł!), teraz zwanej ustawą o etykietowaniu energetycznym produktów związanych z energią, weszła w życie w dniu 19 czerwca ubiegłego roku. Reguluje ona kwestie istotne zarówno dla producentów i sprzedawców tzw. AGD oraz konsumentów (ceny energii elektrycznej rosną…).
To, że ustawa (która ma zapewnić wykonanie przepisów rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1369 z dnia 4 lipca 2017 roku ustanawiającego ramy etykietowania energetycznego i uchylające dyrektywę 2010/30/UE) ma na celu propagowanie efektywności energetycznej, sprzyjanie łagodzeniu zmian klimatu oraz ochronę środowiska, można wyczytać z motywów rozporządzenia… Innym celem, może nie zawsze uwypuklanym, jest informowanie konsumentów w taki sposób, aby świadomie dokonywali wyborów – w końcu wprowadzanie ich w błąd co do właściwości produktów to nieuczciwe praktyki rynkowe!!!
Ustawa została dostosowana do ww. rozporządzenia 2017/1369. Poprzednio nie stosowano przepisów ustawy do jakichkolwiek produktów używanych, teraz stosuje się ale tylko do produktów importowanych spoza UE. Minister Aktywów Państwowych (mający kompetencje niegdysiejszego Ministra Energii) ma prowadzić działania edukacyjne na temat etykietowania energetycznego (czyli edukacja ekologiczna…). Uchylono ponadto większość przepisów ustawy, odsyłając przy okazji do ww. unijnego rozporządzenia.
Co nowego w samym etykietowaniu? Rozporządzenie wprowadza „przeskalowanie” etykiet – likwiduje tzw. „plusy” np. A+, A++ i ustanawia na powrót siedmiostopniową skalę A, B, C, D, E, F, G. Przepisy rozporządzenia będą wprowadzane etapami: najpierw (od 21 marca 2021 roku) nowe etykiety pojawią się na lodówkach, pralkach, zmywarkach i telewizorach. Następnie (od 1 września 2021 roku) nowe etykiety pojawią się przy elementach oświetlenia. Pozostałe urządzenia zostaną „przeskalowane” po 2023 roku (piekarniki, odkurzacze) lub po 2026 roku (kotły, podgrzewacze od wody). 
Sprzedawcy będą mieli wiele obowiązków informacyjnych. Ponadto, od 1 stycznia 2019 roku (!) istnieje obowiązek rejestracji nowych modeli AGD w bazie danych EPREL (dotyczy to modeli wprowadzonych na rynek po dniu 1 sierpnia 2017 roku). Część danych będzie dostępna dla konsumentów (i bardzo dobrze)! Jedno się nie zmienia – nie trzeba etykietować zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego.
Swego czasu jeden z brytyjskich koncernów mocno spierał się z Komisją Europejską na temat zakresu obowiązku etykietowania, kilka razy wygrywając. Natomiast w sporze z holenderska spółką przegrał – Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z dnia 25 lipca 2018 roku (sprawa C – 632/16) uznał, ze brak informacji dotyczących warunków przeprowadzenia testów, które doprowadziły do klasyfikacji energetycznej odkurzaczy nie jest zaniechaniem wprowadzającym w błąd (nieuczciwą praktyką rynkową). 
Zapewne zaoszczędzimy trochę energii, ale prawdopodobnie więcej wydamy na nowy sprzęt – niestety, nowe regulacje prawne  mają to do siebie, iż często zwiększają koszty produkcji, a to odbija się na kieszeniach konsumentów… Czy zyska na tym środowisko naturalne? Być może, ale to zależy tak naprawdę od sprawności systemu recyklingu zużytego sprzętu

wtorek, 21 stycznia 2020

Przyszłość ochrony powietrza w Polsce – realne znaczenie ostatnich wyroków TSUE i Sądu Najwyższego Holandii.


Ekologów na świecie i w Polsce ogarnął entuzjazm – najpierw 19 grudnia 2019 roku Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) wydał wyrok (teoretycznie) pozwalający na stosowanie kary aresztu wobec urzędników, którzy niewystarczająco wypełniają obowiązki w zakresie ochrony powietrza (walki z zanieczyszczeniami). Dzień później Sąd Najwyższy Holandii (a właściwie Królestwa Niderlandów) orzekł, że rząd holenderski podejmuje niewystarczające działania w celu ochrony klimatu, co zagraża prawom człowieka i dobrom osobistym powodów (prawie 900 obywateli) takim jak prawo do życia i zdrowia. Ekolodzy uznali, że wyrok holenderskiego SN jest „przełomowy”, „rewolucyjny” itd. Ale czy na pewno?

Kraina wiatraków…
Jeden z bohaterów powieści „Potop”, Onufry Zagłoba miał świetny pomysł na pozbycie się króla szwedzkiego, który chciał skłonić hetmana Zamojskiego do otwarcia bram Zamościa w zamian za województwo lubleskie, którym i tak nie władał: Ofiaruj, wasza dostojność, królowi szwedzkiemu w zamian Niderlandy (czyli coś, czym Zamojski nie dysponował…). Czytając anglojęzyczny tekst orzeczenia holenderskiego SN (sygn. akt 19/00135) nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że sąd ofiarował członkom grupy (był to pozew zbiorowy) coś czego tak naprawdę nie ma czyli „prawo człowieka do klimatu”.
Kilka razy, m.in. w poście z dnia 5 listopada 2019 roku pisałem, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie uznaje prawa do środowiska jako prawa człowieka (w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nie ma też takiego prawa). Holenderski SN przywołał tymczasem jaką jedną z podstaw prawnych wyroku art. 34 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, tyle, że traktuje on o prawie składania skarg indywidualnych do Trybunału. Tymczasem omawiana sprawa była rozpatrywana na podstawie art. 3: 305a holenderskiego kodeksu cywilnego, który pozwala fundacjom na wnoszenie pozwów zbiorowych w imieniu osób fizycznych. Taki szczegół…
Fundacja Urgenda, która wniosła pozew, wygrała z holenderskim rządem przed Sądem Okręgowym w Hadze w 2015 roku, następnie przed Sądem Apelacyjnym w Hadze w 2018 roku. Rząd Holandii już zapowiedział, że rozważy także kolejne odwołanie do Sądu Najwyższego, by ustalić jurysdykcję sądów w przypadku decyzji politycznych. Jak na razie rząd musi ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 25% (czyli w praktyce zamknąć dwie elektrownie węglowe zbudowane kilka lat temu…). 
        Jak śmiesznie to wygląda wobec zapowiedzi niemieckiego koncernu energetycznego o uruchomieniu nowej elektrowni węglowej (tak, tak!!!) w Zagłębiu Ruhry:  https://biznesalert.pl/na-jakich-warunkach-bedzie-funkcjonowac-elektrownia-datteln-4/; https://background.tagesspiegel.de/energie-klima/verhandlungspoker-um-datteln-4. Najwięksi emitenci gazów cieplarnianych to Chiny, USA (które wycofały się z porozumień klimatycznych) i Indie łącznie prawie 50%. Państwa UE odpowiadają za 10% światowych emisji, a więc…

Za Odrą…
U naszych zachodnich sąsiadów też ciekawie. TSUE wydał w dniu 19 grudnia 2019 roku wyrok w sprawie C-752/18 Deutsche Umwelthilfe e.V. przeciwko Freistaat Bayern.
Na wniosek (prejudycjalny) bawarskiego wyższego sądu administracyjnego, Trybunał rozpatrzył spór pomiędzy Deutsche Umwelthilfe e.V. – organizacją pozarządową działającą na rzecz ochrony środowiska, a Freistaat Bayern (krajem związkowym Bawaria, Niemcy) w przedmiocie wykonania nakazu sądowego wprowadzenia zakazu ruchu pojazdów (w celu realizacji obowiązków wynikających z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/50/WE z dnia 21 maja 2008 roku w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy).
Najpierw sąd administracyjny w Monachium, wyrokiem z dnia 9 października 2012 roku nakazał Freistaat Bayern zmianę „planu działań w zakresie ochrony powietrza”, tak aby zawierał niezbędne środki w celu jak najszybszego osiągnięcia wartości dopuszczalnej dla dwutlenku azotu w tym mieście. Orzeczenie to stało się prawomocne. Postanowieniem z dnia 21 czerwca 2016 roku sąd ten wezwał Freistaat Bayern do wykonania nakazu w terminie roku od jego doręczenia pod rygorem grzywny w wysokości 10 000 euro.
Później bawarski wyższy sąd administracyjny w dniu 27 lutego 2017 roku wezwał kraj związkowy do podjęcia niezbędnych środków, mimo to kraj związkowy nie wykonał wszystkich obowiązków, więc sąd nałożył grzywnę. Dodatkowo, premier kraju związkowego, poinformował publicznie, że nie ma zamiaru przestrzegać rzeczonych obowiązków dotyczących zakazu ruchu pojazdów.
Postanowieniami z dnia 28 stycznia 2018 r. sąd administracyjny w Monachium, oddalił wniosek Deutsche Umwelthilf  o zastosowanie aresztu w celach egzekucji wobec ministra środowiska i ochrony konsumentów lub ewentualnie premiera Freistaat Bayern. Organizacja pozarządowa nie dała za wygraną i wniosła zażalenie. Sąd w Monachium zwrócił się więc z pytanie m prawnym do TSUE, czy można orzec karę aresztu wobec urzędników.
Co ciekawe, § 890 Zivilprozessordnung (ZPO – niemieckiego kodeksu postępowania cywilnego) stanowi, że: Jeżeli dłużnik narusza obowiązek powstrzymania się od działania lub tolerowania jego wykonania, sąd pierwszej instancji - na wniosek wierzyciela - nakazuje mu zapłatę grzywny za każde naruszenie, a jeżeli nie można jej wyegzekwować orzeka areszt, albo orzeka areszt w wymiarze do sześciu miesięcy. Kwota grzywny nie może przekroczyć 250 000 EUR, a całkowity areszt - dwóch lat.
TSUE stwierdził, że w okolicznościach, które charakteryzują się uporczywą odmową zastosowania się przez organ krajowy do orzeczenia sądu nakazującego mu wykonanie jasnego, precyzyjnego i bezwarunkowego obowiązku wynikającego z tego prawa, a w szczególności dyrektywy 2008/50/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 21maja 2008 r. w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy, na właściwym sądzie krajowym spoczywa obowiązek orzeczenia aresztu dla celów egzekucji względem osób pełniących funkcję polegającą na sprawowaniu władzy publicznej, jeżeli w systemie przepisów prawa wewnętrznego istnieje wystarczająco dostępna, precyzyjna i przewidywalna w zakresie jej stosowania podstawa prawna. Natomiast w przypadku braku takiej podstawy prawnej wprawie krajowym, prawo Unii nie uprawnia tego sądu do zastosowania takiego środka.
TSUE uznał, ze to niemiecki sąd musi ustalić czy  prawo krajowe zezwala mu na zastosowanie kary aresztu, tym bardziej, że istnieją inne środki służące ochronie powietrza w regionie Monachium, np. skarga Komisji przeciwko Niemcom o stwierdzenie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego poprzez brak dokonania poprawnej implementacji dyrektywy a także zasada odpowiedzialności odszkodowawczej państwa za naruszenie prawa UE.

W Polsce – czy urzędnicy mają się obawiać kary aresztu?
Niekoniecznie. Jedyna sankcja dla organów administracji publicznej za niewykonanie obowiązków z zakresu ochrony powietrza została przewidziana w art. 315a ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska (p.o.ś.). W przypadku niedotrzymania ustawowego terminu uchwalenia programów ochrony powietrza i ich aktualizacji (art. 91 p.o.ś.) lub planów działań krótkoterminowych lub niedotrzymania terminów realizacji działań określonych w programach ochrony powietrza i ich aktualizacjach lub planach działań krótkoterminowych (art. 92 p.o.ś.) organ za to odpowiedzialny (zarząd lub sejmik województwa) podlega karze pieniężnej w wysokości od 50 000 zł do 500 000 zł, wymierzanej przez  wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.
Zgodnie z art. 150 § 3 ustawy z dnia 17 czerwca 1966 roku o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, wyjątkowo można zastosować przymus bezpośredni aby wykonać obowiązek niepieniężny, natomiast decyzja wymierzająca karę pieniężną statuuje obowiązek pieniężny… Nie wyklucza to odpowiedzialności dyscyplinarnej urzędników czy stosowania środku nadzoru przez wojewodę.
Polski kodeks postępowania cywilnego z dnia 17 listopada 1964 roku (k.p.c.) pozwala jedynie na zamianę grzywny na kare aresztu dla dłużnika który nie wykonuje obowiązku niepieniężnego (art. 1053 k.p.c.), i to takiego, o którym orzekł sąd powszechny!
Natomiast obowiązek organów samorządu województwa określony w art. 315a p.o.ś. ma charakter administracyjnoprawny – programy ochrony powietrza to akty prawa miejscowego, co uznają bez zastrzeżeń sądy administracyjne. W przypadku uchwalenia wadliwych aktów prawa miejscowego lub bezczynności organów, zainteresowanym podmiotom (których prawa zostały naruszone) przysługuje skarga do sądu administracyjnego…
Tak więc, polskim urzędnikom (na razie) nie grozi pobyt w celi za naruszenie obowiązków w zakresie ochrony powietrza.  

piątek, 3 stycznia 2020

Rok 2020 a ochrona środowiska


Nowy Rok, nowe nadzieje. Ale również obawy – choćby ostatnie zamieszanie z rejestracją przedsiębiorców w BDO. W branży odpadowej dużo będzie się działo – czeka nas wprowadzenie systemu kaucyjnego. Poza tym 2020 rok może zdominować tematyka zanieczyszczenia powietrza (możliwe liczne pozwy przeciw Skarbowi Państwa, samorządom lokalnym czy poszczególnym przedsiębiorstwom). Zobaczymy…
Jeśli chodzi o rok 2019 na blogu, to największą popularnością (spośród zeszłorocznych wpisów) cieszyły się posty na temat zanieczyszczenia świetlnego, wstępu do lasów i przeciwdziałania marnowaniu żywności. Spośród wszystkich poruszanych tematów, największe zainteresowanie budzi niezmiennie kwestia uciążliwych zapachów, szkód górniczych, historia gospodarki odpadami czy podatki ekologiczne.
Najwięcej odwiedzin bloga to wejścia z Polski, Rosji, USA, Niemiec i Ukrainy. W zeszłym roku wzrosła ilość wejść ze Szwecji, Kanady, Portugalii i Belgii. 
Jak zawsze będę się starał o urozmaicenie tematyki poruszanej na blogu. Zachęcam do czytania i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!