wtorek, 17 grudnia 2019

Eutrofizacja europejskich mórz – kiedy plażowanie bez sinic?


Problem „zakwitu” wód jest nam doskonale znany. Każdy kto wypoczywał nad Bałtykiem, obawiał się dwóch zjawisk: kiepskiej pogody albo sinic, których pojawienie się w morzu oznaczało zakaz kąpieli…
W zeszłym tygodniu Europejska Agencja Środowiska (która obchodzi w tym roku 25 – lecie działalności…) opublikowała raport na temat skali zanieczyszczenia mórz otaczających Europę azotem i fosforem. Te pierwiastki są składnikami ożywczymi dla roślin (zwłaszcza uprawnych) ale dla organizmów morskich oznaczają kłopoty… Zbyt duża ilość azotu i fosforu powoduje wzrost populacji glonów i sinic, które zmniejszają ilość tlenu w wodzie, co powoduje duszenie się ryb i nie tylko…
Winowajcą jest człowiek – masowe użycie nawozów sztucznych i środków czystości spowodowało, że od lata 50 –tych XX wieku borykamy się z problemem eutrofizacji. Największe problemy istnieją na Bałtyku (choćby z racji tego, że jest to praktycznie zamknięty akwen, z małą wymianą wód). Eutrofizacja dotyka też Morza Czarnego i Śródziemnego. Co prawda sytuacja się poprawiła przez ostatnie 20 lat, ale daleko do ideału. Eutrofizacja to nie tylko zagrożenie dla turystyki ale także dla rybołówstwa, będącego ważną gałęzią gospodarki dla niektórych państw europejskich.  
Spośród 2,4 mln km2 objętych raportem, ponad 0,5 mln km2 to obszary problemowe, przede wszystkim Europa Północna. Więcej do poczytania tutaj: https://www.eea.europa.eu/publications/nutrient-enrichment-and-eutrophication-in

wtorek, 10 grudnia 2019

Congestion tax – nowy podatek ekologiczny?


Wszyscy znają trudną i zawiłą historię tzw. podatku handlowego (wprowadzonego ustawą z dnia 6 lipca 2016 roku o podatku od sprzedaży detalicznej). Pobór tego podatku został zawieszony na wskutek wszczęcia przez Komisję Europejską postępowania w sprawie jego zgodności z prawem wspólnotowym – KE uznała ten podatek za niedozwolona pomoc publiczną. Ostatecznie Komisja przegrała (patrz wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 16 maja 2019 roku w połączonych sprawach T-836/16 i T-624/17). Jednak Komisja nie dała za wygraną i odwołała się do Trybunału, więc w przyszłym roku należy spodziewać się ostatecznego rozstrzygnięcia… Opodatkowanie wielkich zagranicznych sieci handlowych stoi więc pod znakiem zapytania.
Biorąc powyższe pod uwagę, rząd rozpoczął przymiarki do wprowadzenia innej daniny – tzw. congestion tax („podatku od wzmożonego ruchu”). Podatek (w różnych postaciach) z powodzeniem funkcjonuje w niektórych państwach UE, o czym później…
Minister Rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała ostatnio, że podatek będzie powiązany z ogólnie rozumianym „negatywnym oddziaływaniem na otoczenie, w tym na tkankę miejską”. Pani Minister nie wskazała wprost, że chodzi o uciążliwość wielkich placówek handlowych na środowisko, ale można przyjąć, że wzorem innych państw zostaną zawarte odpowiednie regulacje.
Budowa wielkopowierzchniowych centrów handlowych pociąga za sobą skutki zarówno dla infrastruktury (zakorkowane drogi, konieczność budowy nowych przejazdów), jak i dla środowiska (degradacja gleby, większa emisja spalin samochodowych, hałas). Rzecz jasna, środowiska biznesowe w Polsce już protestują! Cóż, nikt nie lubi płacić podatków…
Ten pomysł rządu może się udać tym bardziej, że szlak przetarła Hiszpania: otóż TSUE w trzech wyrokach z dnia 26 kwietnia 2018 roku (sprawy C- 233/16, C- 234/16, C- 235/16, C- 236/16 i C- 237/16), potwierdził, iż hiszpański podatek jest zgodny z prawem UE.
Dla przykładu, w Aragonii już od 1 stycznia 2006 roku (sic!) obowiązuje podatek od szkód środowiskowych powodowanych przez sklepy wielkopowierzchniowe (tzw. IDMGAV), wprowadzony ustawą parlamentu Aragonii nr 13/2005 z dnia 30 grudnia 2005 roku (oni to mieli krótkie vacatio legis…). Do zapłaty IDMGAV są zobowiązani przedsiębiorcy prowadzący obiekty handlowe o powierzchni powyżej 500 m2.
Podatek ten ma w założeniu wspierać ochronę środowiska i ładu przestrzennego (zwłaszcza to drugie jest w Polsce problemem!!!). Władze Aragonii wyszły z bardzo prostego założenia: im większa powierzchnia sprzedaży, tym więcej klientów (i samochodów).
Można jednak inaczej: wprowadzić podatki lub opłaty za sam zwiększony ruch samochodowy. Przykładem jest Wielka Brytania, gdzie w 2008 roku wprowadzono (np. w Londynie i Glasgow) Low Emission Zones (LEZ), czyli strefy małej emisji (spalin). Ograniczenia dotyczą głównie ciężarówek i autokarów – za wjazd do Londynu trzeba zapłacić nawet 200 funtów za dzień!
Natomiast w Szwecji, ustawą z dnia 20 lipca 2007 roku wprowadzono podatek za wjazd do strefy wzmożonego ruchu – w Sztokholmie do 105 koron szwedzkich za dzień od jednego pojazdu (wysokość podatku zależy od pory dnia i roku!). Od Nowego Roku zmieni się wysokość opłat.
Jeżeli polski rząd „nie przepchnie” congestion tax w takiej wersji jaką zapowiedział, zapewne skończy się na opłatach podobnych do tych w Londynie i Sztokholmie. Tyle, ze będzie to wymagało stworzenia rozbudowanego systemu poboru opłat…