sobota, 30 grudnia 2017

Elektromobilność coraz bliżej! Życzenia noworoczne.



Świetna wiadomość! W zeszły czwartek rząd przyjął projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Projekt transponuje do polskiego porządku prawnego dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/94/UE z dnia 22 października 2014 roku w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych. Nowa ustawa jest potrzebna z uwagi na brak dostatecznych mechanizmów wsparcia ekologicznego transportu.
Co niezwykle istotne, nowymi bodźcami rozwoju ekologicznego transportu będą liczne ulgi i zwolnienia podatkowe (Polska jest na szarym końcu w Europie – wystarczy porównać ranking „Green Car Taxes”). Elektryczne samochody będą zwolnione z akcyzy (pojazdy hybrydowe również, ale do dnia 1 stycznia 2021 roku!), w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych przewidziano też wyższe odpisy amortyzacyjne dla przedsiębiorców używających takich pojazdów.
W ustawie z dnia 10 kwietnia 1997 roku pojawi się definicja magazynu energii – świetnie, tyle, że przydałoby się ujednolicić treść z definicją zawartą w ustawie z dnia 20 lutego 2015 roku o odnawialnych źródłach energii.
Usługa ładowania pojazdów elektrycznych nie będzie sprzedażą energii w rozumieniu prawa energetycznego – nie będzie więc wymagała uzyskania koncesji! Są również swego rodzaju bonusy w przepisach o ruchu drogowym i drogach publicznych… Natomiast gminom przybędzie sporo obowiązków.
Trzymam kciuki – to dopiero początek „drogi”, projekt musi przejść przez komisje sejmowe, później głosowanie w Sejmie i Senacie.
Korzystając z okazji składam wszystkim fanom bloga życzenia Szczęśliwego Nowego 2018 Roku!

wtorek, 19 grudnia 2017

Wynagradzanie szkód łowieckich na nowych zasadach.



Prawie wszyscy ekscytują się wejściem w życie nowej ustawy – Prawo wodne (rozważania pt. „kranówka będzie droższa czy nie?”). Prawie… Należę do grona osób, które mają na względzie również inne „nowości prawne”, jakie będą obowiązywać po Nowy Roku. O nowym prawie wodnym jeszcze nieraz napiszę (obszerna ustawa i mnóstwo niejasności…). Tymczasem zachęcam do lektury nowelizacji ustawy z dnia 13 października 1995 roku – Prawo łowieckie. Coraz częściej odwiedzają nas (niezależnie czy mieszkamy w mieście czy na wsi) nasi dzicy „bracia mniejsi” jak nazywał zwierzęta św. Franciszek z Asyżu. I nie zawsze są to miłe wizyty (np. dzików), o czym pisałem w lutym br.

Źródło problemów
Omawiana nowelizacja Prawa łowieckiego jest odpowiedzią na rozliczne skargi rolników, opinie naukowców oraz interpretacje poselskie. Prawidłowo określone zasady odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez zwierzęta żyjące w stanie wolnym (m.in. łowne) czyli zapewnienie odszkodowania za ich zachowanie jest elementem prawnej ochrony zwierząt – oznacza, że poszkodowany nie będzie podejmował działań odwetowych wobec nich!
Dotychczas wskazywano na nieuzasadnione zawężenie regulacji Prawa łowieckiego (p.ł.), np. ograniczenie odpowiedzialności jedynie do szkód rzeczywistych (co z utraconymi korzyściami?), ograniczenie katalogu szkód do ściśle określonych szkód w mieniu (a co ze szkodami na osobie – przecież podczas polowania może dojść do zranienia człowieka, zabicia zwierząt gospodarskich czy zniszczenia upraw przez myśliwych?) czy wyłączenie odpowiedzialności w niektórych wypadkach. W świetle wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 3 lipca 2013 roku (sygn. akt P 49/11), dotyczącego niekonstytucyjności podobnych rozwiązań w ustawie o ochronie przyrody, można się zastanawiać czy rozwiązanie zawarte w art. 48 p.ł. nie ogranicza nadmiernie uprawnień właścicieli do uzyskania stosownych rekompensat, a tym samym, nie faworyzuje podmiotów odpowiedzialnych za gospodarkę łowiecką? Ponadto właściciele nieruchomości nie mają możliwości domagania się przywrócenia nieruchomości do stanu poprzedniego.
Zupełnie inne rozwiązania przyjął ustawodawca francuski w ustawie z dnia 4 października 2006 roku – Kodeks Środowiskowy, przykładowo odpowiedzialność za szkody powstałe w plonach nie może być w żaden sposób ograniczona.
Ponadto szacowanie szkód pozostawia duże pole uznaniowości i ogranicza prawo własności rolników. Szacunku szkód dokonują obecnie przedstawiciele dzierżawców obwodu łowieckiego (co budzi uzasadnione pytania o ich bezstronność i rzetelność, ponieważ dzierżawcy lub zarządcy obwodu  łowieckiego, na mocy art. 46 ust. 1 p.ł. wypłacają odszkodowania  według rolników najczęściej dochodzi do zaniżania wielkości odszkodowań, gdyż koła łowieckie starają się wypłacać odszkodowania w jak najmniejszym zakresie ze względu na ograniczone środki finansowe, jakimi dysponują), a powinni niezależni rzeczoznawcy. 
Oczywiście cały czas mówimy o stanie przed nowelizacją.

Rozwiązanie problemów (?)
Nowelizacja polega na zmianie obowiązujących obecnie przepisów art. 46 – 50 p.ł. oraz dodaniu nowych jednostek redakcyjnych.
Nowością jest przyjęcie, że Skarb Państwa odpowiada za szkody wyrządzone w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny, w tym przez te zwierzęta w przypadku objęcia ich całoroczną ochroną. Wcześniej był to dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego. Nie powinno to nikogo dziwić – zgodnie z art. 2 p.ł.  zwierzęta łowne w stanie wolnym, jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa i są dobrem ogólnonarodowym. Dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego będzie odpowiadał jedynie za szkody wyrządzone przy wykonywaniu polowania, co jest słusznym rozwiązaniem.
Wniosek o dokonanie oględzin i oszacowanie szkód w płodach rolnych ma być składany do właściwego miejscowo wojewody (wcześniej do dzierżawcy/zarządcy obwodu łowieckiego), ale w przypadku szkód wyrządzonych przy wykonywaniu polowania – nadal do dzierżawcy/zarządcy. Samo ustalenie wysokości odszkodowania będzie należało do nich i tu mam pewne obawy...
Bardzo istotne są nowe art. 46a – 46d p.ł., które doprecyzowują zasady szacowania szkód w uprawach i  płodach rolnych. Czynności tych dokona przedstawiciel wojewody, który sporządzi protokół do którego można wnieść zastrzeżenia. Jeśli zostaną wniesione zastrzeżenia, właściciel albo posiadacz gruntów rolnych lub dzierżawca albo zarządca obwodu łowieckiego będzie mógł, w terminie 7 dni od dnia wniesienia tych zastrzeżeń, przedstawić opinię rzeczoznawcy wpisanego na listę rzeczoznawców prowadzoną przez właściwą ze względu na miejsce wystąpienia szkody izbę rolniczą, który dokonał oględzin i oszacowania szkód.
Wojewoda ustali wysokość odszkodowania, w drodze decyzji administracyjnej, biorąc pod uwagę ustalenia zawarte w protokole, oraz opinię rzeczoznawcy (jeżeli została sporządzona). Taka decyzja będzie ostateczna właściciel, posiadacz gruntów rolnych, dzierżawca albo zarządca obwodu łowieckiego niezadowolony z tej decyzji będzie mógł, w terminie miesiąca od dnia jej doręczenia, wnieść powództwo do sądu właściwego ze względu na miejsce wystąpienia szkody (rozwiązanie podobne to tego, które istnieje obecnie w Prawie wodnym…).
Właściciele lub posiadacze gruntów rolnych i leśnych nadal będą zobowiązani współdziałać z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczaniu gruntów przed szkodami łowieckimi. Zniesiono natomiast możliwość prowadzenia przez organy gmin mediacji/polubownego rozstrzygnięcia sporu o wysokość wynagrodzenia za szkody łowieckie.
Nie zmieniono niestety treści art. 48 p.ł., o którym wcześniej wspominałem.
W nowym art. 49a p.ł. wskazano wyraźnie na odpowiednie stosowanie przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego – z wyjątkiem przepisów o odwołaniach ma się rozumieć).
Uproszczono brzmienie niezwykle istotnej normy art. 50 p.ł.  Do tej pory Skarb Państwa odpowiadał za szkody w uprawach i płodach rolnych, wyrządzone przez zwierzęta łowne objęte całoroczną ochroną na terenie obwodów łowieckich (czyli w praktyce jedynie za szkody wyrządzone przez łosie) oraz wszelkie szkody wyrządzone przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny na obszarach niewchodzących w skład obwodów łowieckich. Znowelizowany art. 46 p.ł. zmienił te zasady na korzyść ewentualnych poszkodowanych.
Wypłaty odszkodowań za szkody łowieckie dokonywał (co do zasady) zarząd województwa. Teraz odszkodowanie będzie wypłacał wojewoda ze środków Funduszu Odszkodowawczego (nowa instytucja prawna!) w przypadku szkód wyrządzonych na obszarach obwodów łowieckich z wyjątkiem szkód wyrządzonych przez zwierzęta łowne objęte całoroczną ochroną (tutaj wypłaci odszkodowanie ze środków budżetu państwa).
Ktoś zapyta, co z odszkodowaniem za szkody wyrządzone przy wykonywaniu polowania? Otóż, zgodnie z treścią art. 46 ust. 8 p.ł. zastosowanie będą miały przepisy Kodeksu cywilnego (ogólne zasady odpowiedzialności za szkody). To akurat nie jest dobre rozwiązanie – oznacza konieczność pozwania dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego i uwikłanie się w długi (czasami kosztowny) proces sądowy. Rzecz jasna, jest możliwość skierowania sprawy przez sąd do mediacji  lub zawarcie ugody przedsądowej, ale nie liczyłbym zbytnio na konsensus… Nasi rodacy mają we krwi skłonność do pieniactwa. Cała nadzieja w nadchodzącej nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego, mającej przyspieszyć przewód sądowy (poczekamy, zobaczymy).
Nowe przepisy art. 50a – 50b p.ł. regulują zasady działania Funduszu Odszkodowawczego, który jest państwowym funduszem celowym na który przewidziano około 50 mln złotych rocznie (uzasadnienie do projektu nowelizacji p.ł.). Przychody Funduszu mają pochodzić m.in. ze składek wnoszonych przez dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich. Składki będą uzależnione od liczby zwierząt łownych określonej w rocznym planie łowieckim na dany rok oraz zryczałtowanych stawek za zwierzęta łowne (przykładowo 600 zł za łosia i 85 zł za dzika). Pomysł stworzenia funduszu celowego jest strzałem w dziesiątkę!
Podsumowując, nowelizację można ocenić na czwórkę. Szkoda, że tylko na tyle. Ale poczekajmy na pierwsze efekty funkcjonowania nowych przepisów.

P.S. W październiku br. Minister Środowiska wydał kontrowersyjne rozporządzenie o zmianie rozporządzenia w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne, które umożliwiało polowanie na łosie w sześciu województwach.  Powoływał się na dane dotyczące znacznych szkód wyrządzanych przez łosie. Wywołał przy tym sporą burzę medialną i po trzech dniach opublikował nowe rozporządzenie „o uchyleniu rozporządzenia  o zmianie rozporządzenia”.  
Może to tylko plotki, ale do wycofania niefortunnego rozporządzenia miał się przyczynić sam Prezes Prawa i  Sprawiedliwości, skądinąd znany miłośnik zwierząt. Jak to złośliwie określiliby zwolennicy opozycji: bez żadnego trybu”.  Ale liczy się pozytywny efekt – dzikie zwierzęta zasługują na ochronę!

wtorek, 12 grudnia 2017

Ochrona plaż z zerową stawką VAT! NSA rozstrzygnął na korzyść podatników… i środowiska.



Wczoraj zapadła bardzo ważna uchwała 7 sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. akt I FPS 2/17) w sprawie stosowania prawidłowej stawki podatku VAT w przypadku usług związanych z ochroną środowiska morskiego. NSA uznał, że ochrona plaż przed rozmyciem służy ochronie środowiska morskiego, dlatego powinna korzystać ze stawki 0% VAT. Tak zakończył się dość absurdalny spór jednej ze dużych spółek budowlanych ze skarbówką, trwający 4 lata. Jak słusznie zauważył NSA, nie można twierdzić, że brzeg morski pozostaje poza ochroną środowiska morskiego!
Zresztą wystarczy krótka lektura obowiązujących przepisów krajowych: art. 2 ust. 4 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska wskazuje, że zasady ochrony morza przed zanieczyszczeniem przez statki oraz organy administracji właściwe w sprawach tej ochrony określają przepisy odrębne. Do tych z kolei należy ustawa z dnia 21 marca 1991 roku o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej. Art. 36 tejże ustawy stanowi, iż pasem nadbrzeżnym jest obszar lądowy przyległy do linii brzegu morskiego, a w jego skład wchodzą: pas techniczny – stanowiący strefę wzajemnego bezpośredniego oddziaływania morza i lądu; jest on obszarem przeznaczonym do utrzymania brzegu w stanie zgodnym z wymogami bezpieczeństwa i ochrony środowiska oraz pas ochronny – obejmujący obszar, w którym działalność człowieka wywiera bezpośredni wpływ na stan pasa technicznego.
Mimo to przez wiele lat urzędy skarbowe kwestionowały zasadność stosowania zerowej stawki VAT do dosypywania piasku na plażach. Budowa umocnień (np. falochronów) czy zasilanie brzegów piaskiem wg nich nie służy ochronie środowiska, co jest przecież sprzeczne z wynikami wieloletnich badań naukowych (ochrona brzegów przed wymywaniem pomaga m.in. w zachowaniu bioróżnorodności)! Co gorsza, wojewódzkie sądy administracyjne przyznawały gremialnie rację właśnie fiskusowi! 
Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł skargę kasacyjną od niekorzystnego dla podatnika wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zdaniem RPO, brzmienie przepisu art. 83 ust. 1 pkt 11 ustawy z dnia 11 marca 2004 roku o podatku od towarów i usług w zakresie zastosowania stawki podatku w wysokości 0% do usług związanych z ochroną środowiska morskiego budziło uzasadnione wątpliwości interpretacyjne (ponieważ w ustawie o VAT nie ma definicji takich usług, w dyrektywie o VAT również!). Na szczęście, NSA zastosował tu zasadę in dubio pro tributario (rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika).
Wykonawcy budowli hydrotechnicznych mogą odetchnąć z ulgą…
Na marginesie, ustawa o VAT nie zwiera niestety zbyt wielu preferencyjnych rozwiązań dla towarów i usług związanych z ochroną środowiska, a szkoda! Byłaby to z pewnością zachęta dla inwestorów…

sobota, 9 grudnia 2017

Ustawa o rynku mocy uchwalona! Energetyka bardziej przyjazna dla środowiska?



Święty Mikołaj przyniósł w ostatnią środę prezent dla branży energetycznej.
Uchwalona przez Sejm i zatwierdzona przez Senat ustawa o rynku mocy ma w założeniu zapewnić większe bezpieczeństwo energetyczne poprzez utrzymywanie tzw. jednostek rezerwy mocy i świadczenia usługi pozostawania w gotowości do dostarczania mocy elektrycznej do systemu elektroenergetycznego, a także dostarczania tej mocy do krajowego systemu w okresach zagrożenia. Dla przeciętnego konsumenta oznacza to dodatkową opłatę („mocową”) na rachunku od 2021 roku. Dzięki temu sektor energetyczny zyska dodatkowe środki na modernizację instalacji wytwórczych. Powstanie „dwutowarowy” rynek energii: towarem będzie zarówno sama energia elektryczna jak i gotowość do jej dostarczenia. Upały sprzed dwóch lat pokazały, ze potrzebne są rezerwy mocy (modernizacja sieci przesyłowych również…).
Giełda zareagowała entuzjastycznie: akcje koncernów energetycznych poszły górę (zwłaszcza spółek Skarbu Państwa). Cóż, ich akcjonariusze również zyskają – wyższą dywidendę!
W ocenie skutków regulacji założono, że nastąpi poprawa wpływu energetyki na środowisko dzięki zastąpieniu starych jednostek wytwórczych, stworzeniu warunków umożliwiających bezpieczny rozwój OZE, tj. bez negatywnego wpływu na bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej do odbiorców końcowych oraz umożliwienie wygaszenia najstarszych elektrowni i zastąpienie ich jednostkami o niższych parametrach emisyjnych. Oby…
Najistotniejszą z punktu widzenia ochrony środowiska jest zmiana ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 roku – Prawo ochrony środowiska. Nowy art. 369a przewiduje, że przepisów art. 367 ust. 1 pkt 1, w zakresie wprowadzania przez podmiot korzystający ze środowiska substancji lub energii z naruszeniem warunków wymaganego pozwolenia, lub art. 368 nie stosuje się do jednostek rynku mocy (czyli JRM), o których mowa w art. 2 pkt 10 ustawy o rynku mocy, pracujących w okresach zagrożenia.
Chodzi tutaj o sytuacje, gdy użytkowanie instalacji (JRM) narusza warunki odpowiedniego pozwolenia, np. powodując emisje z przekroczeniem norm. Wstrzymanie eksploatacji instalacji będzie możliwe jedynie w sytuacji (!), gdy w ocenie wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska przekroczenie norm emisji może spowodować zagrożenie dla zdrowia ludzi lub grozi znaczącym bezpośrednim skutkiem dla środowiska, co ma na celu zapewnienie zgodności przepisów z dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/75/UE z dnia 24 listopada 2010 roku w sprawie emisji przemysłowych (IED).  Czyli wyjątek od zasady, od którego też jest wyjątek…
Warto zauważyć, że wójt/burmistrz/prezydent miasta nie skorzysta w ogóle z uprawnienia do wstrzymania użytkowania instalacji, z której emisja nie wymaga pozwolenia, prowadzonej przez osobę fizyczną w ramach zwykłego korzystania ze środowiska. Dość zastanawiające…
Pozostaje zatem modlić się lub trzymać kciuki (jak kto woli), aby okresy zagrożenia (awarie sieci itp.) zdarzały się jak najrzadziej, bo coraz ciężej oddychać, zwłaszcza w dużych miastach. Co prawda, w ogromnej mierze przyczynia się do tego spalanie odpadów w gospodarstwach domowych i motoryzacja, ale energetyka też dokłada swoją „cegiełkę”.