wtorek, 28 listopada 2017

Nanomateriały a środowisko – z niemieckiej perspektywy.



Zdarzyło mi się ganić naszych zachodnich sąsiadów za ekologiczną hipokryzję”, tym razem chcę ich pochwalić! Otóż, niemiecka Federalna Agencja Środowiska (Umweltbundesamt/UBA) opublikowała bardzo interesujący raport na temat nanomateriałów pt. Rozważania na temat związków pomiędzy fizykochemicznymi właściwościami nanomateriałów a ich ekotoksycznością na potrzeby klasyfikacji.
Pisałem już dwukrotnie o nanomateriałach (wpisy z dnia 27 lipca 2014 roku i 16 lutego 2015 roku), więc nie będę się powtarzał. Czekam tylko na polskie badania w tej materii i raport GIOŚ. Polacy powinni być świadomi ryzyka, jakie niesie ze sobą używanie niektórych produktów zawierających nanomateriały (np. odzież termoaktywna czy kosmetyki). Bynajmniej nie zamierzam nikogo odstraszać od nanotechnologii ale warto zbadać wszystkie właściwości „mikrocząsteczek”, żeby nie było tak jak z azbestem – swego czasu też zachwycano się jego właściwościami…
Zaniepokoił mnie fakt używania dwutlenku tytanu (TiO2) jako nanomateriału – jest to dodatek do kosmetyków (pasty do zębów), a także żywności i farb. Dozwolony w UE, aczkolwiek pojawiają się coraz to nowe badania na temat jego szkodliwości dla ludzi (nowotwory…). O tym, że jest szkodliwy dla organizmów wodnych, wiadomo od dawna – dlatego nasz ustawodawca zawarł obostrzenia co do odpadów zawierających dwutlenek tytanu (art. 97 – 100 ustawy z dnia 14 grudnia 2012 roku o odpadach)!
Niemcy badali wpływ nanocząsteczek srebra, tlenku cynku, rzeczonego dwutlenku tytanu, dwutlenku ceru (tzw. metal ziem rzadkich) oraz miedzi na organizmy wodne: algi, dafnie i zarodki danii pręgowanych (bardzo popularnych w hodowlach akwariowych i idealnych jako zwierzęta laboratoryjne). Wykazano dużą toksyczność nanocząsteczek (zwłaszcza niektórych cząstek srebra i dwutlenku ceru) na algi. Szkodliwość nanocząsteczek zależy w dużej mierze od ich stężenia oraz wielkości cząstek (srebro w każdej postaci szkodziło algom i dafniom).
W sierpniu br. Komisja Europejska opublikowała raport zawierający ocenę bezpieczeństwa środowiskowego produkowanych nanomateriałów: http://ec.europa.eu/environment/integration/research/newsalert/pdf/assessing_environmental_safety_nanomaterials_IR14_en.pdf.               
             Wskazano w nim na potencjalną szkodliwość nanomateriałów dla ludzi (układ oddechowy) oraz zwierząt i roślin. I co z tego wynika? Od kilku lat trwają prace nad kompleksową regulacją prawną dotyczącą nanomateriałów… i nadal trwają (obecnie istnieją jedynie szczątkowe regulacje odnośnie nanocząsteczek w żywności, kosmetykach i produktach biobójczych). Natomiast w dniu 9 października br. Komisja Europejska przedłożyła do publicznych konsultacji projekt zmian tzw. rozporządzenia REACH. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Region Karpacko – Dunajski zagrożony! Raport ONZ.



Ile są warte zapisy zawarte w traktatach międzynarodowych? Zapewne tyle, ile papier i tusz potrzebny do druku… Agencja do Spraw Środowiska ONZ w swoim raporcie wskazuje na różne zagrożenia wynikające z przestępczości przeciwko środowisku: https://wedocs.unep.org/bitstream/handle/20.500.11822/22225/Combating_WildlifeCrime_Danube.pdf?sequence=1&isAllowed=y.
W dniu 29 czerwca 1994 roku w Sofii sporządzono Konwencję o ochronie Dunaju (stronami jest 11 państw), natomiast w dniu 22 maja 2003 roku w Kijowie sporządzono Ramową Konwencję  o ochronie i zrównoważonym rozwoju Karpat (stronami jest 15 państw, w tym Polska – 385 km2 terytorium naszego kraju to dorzecze Dunaju!). Do czego to nie zobowiązali się sygnatariusze obu konwencji! A rzeczywistość sobie – ONZ wskazuje na nielegalną wycinkę drzew (najgorzej jest w Rumunii), kłusownictwo zagrażające niedźwiedziom, wilkom i rysiom, nielegalne pozyskiwanie kawioru (odławianie jesiotrów) czy masowe zabijanie ptaków. Karpackie lasy są chronione jako Światowe Dziedzictwo UNESCO, ptaki są chronione na podstawie m.in. Dyrektywy Ptasiej (o której już pisałem), „chronione” w teorii, dodajmy…

wtorek, 21 listopada 2017

Przedsiębiorco, (nie) bój się kontroli Inspekcji Ochrony Środowiska. O wyjątkach od zasad...



Od ogółu…
 Od dnia 7 marca 2009 roku obowiązują znowelizowane przepisy dotyczące kontrolowania działalności gospodarczej – zgodnie z art. 79 ust. 1 ustawy z dnia z dnia 2 lipca 2004 roku o swobodzie działalności gospodarczej (dalej u.s.d.g.), organy kontroli zawiadamiają przedsiębiorcę o zamiarze wszczęcia kontroli. Czy to dobre rozwiązanie? Dla przedsiębiorców z pewnością tak – chroni ich przed dezorganizacją działalności i pozwala na usprawnienie samego procesu kontroli (przygotowanie dokumentacji). Z drugiej strony, autorzy komentarzy do u.s.d.g. oraz Ordynacji podatkowej (gdzie zawarto przepis o podobnym brzmieniu – art. 282b), wskazują jak uważam, słusznie, że  przedsiębiorca powiadomiony o terminie kontroli, ma on możliwość przygotowania się do niej. w taki sposób, aby organ kontroli w toku kontroli nie stwierdził nieprawidłowości w wykonywaniu działalności gospodarczej np. naruszeń przepisów o ochronie środowiska. Zgodnie z art. 12a ustawy z dnia 20 lipca 1991 roku o Inspekcji Ochrony Środowiska, do kontroli działalności gospodarczej przedsiębiorcy stosuje się przepisy rozdziału 5 u.s.d.g. (w tym art. 79 u.s.d.g.)...
Art. 79a u.s.d.g. statuuje zasadę prowadzenia kontroli na podstawie upoważnienia, art. 80 u.s.d.g. zawiera zasadę obecności kontrolowanego, art. 82 u.s.d.g. wprowadza zakaz prowadzenie więcej niż jednej kontroli u tego samego przedsiębiorcy, natomiast art. 83 u.s.d.g. zawiera ograniczenia czasu prowadzonej kontroli.
Warto też wspomnieć, że zgodnie z treścią art. 18 u.s.d.g. przedsiębiorca jest obowiązany spełniać określone przepisami prawa warunki wykonywania działalności gospodarczej, w szczególności dotyczące ochrony przed zagrożeniem życia, zdrowia ludzkiego i moralności publicznej, a także ochrony środowiska.
 Wreszcie, co niezwykle istotne art. 78 u.s.d.g. stanowi, że w razie powzięcia wiadomości o wykonywaniu działalności gospodarczej niezgodnie z przepisami ustawy, a także w razie stwierdzenia zagrożenia życia lub zdrowia, niebezpieczeństwa powstania szkód majątkowych w znacznych rozmiarach lub naruszenia środowiska w wyniku wykonywania tej działalności, wójt, burmistrz lub prezydent miasta niezwłocznie zawiadamia właściwe organy administracji publicznej, które niezwłocznie powiadamiają wójta/burmistrza/prezydenta miasta o podjętych czynnościach. Jeżeli zawiadomienie nie jest możliwe,  wójt, burmistrz lub prezydent miasta może nakazać, w drodze decyzji, wstrzymanie wykonywania działalności gospodarczej na czas niezbędny, nie dłuższy niż 3 dni, a samej decyzji nadać rygor natychmiastowej wykonalności, w razie stwierdzenia zagrożenia życia lub zdrowia, niebezpieczeństwa powstania szkód majątkowych w znacznych rozmiarach lub naruszenia środowiska.
Jak widać, kwestia przestrzegania licznych norm z zakresu prawa ochrony środowiska ma znaczenie!

… do szczegółu.
Ustawodawca nie byłby sobą, gdyby nie zawarł w u.s.d.g. rozmaitych wyłączeń od obowiązku zawiadamiania, ograniczenia liczby kontroli oraz czasu ich trwania. Ograniczę się do przykładów z zakresu ochrony środowiska (tematyka bloga zobowiązuje…).
Po pierwsze, art. 79 ust. 2  u.s.d.g. wprowadza liczne wyjątki od zasady zawiadamiania, np. dla kontroli poziomów pól elektromagnetycznych emitowanych z instalacji radiokomunikacyjnych, radionawigacyjnych lub radiolokacyjnych, a także bezpośredniego zagrożenia życia, zdrowia lub środowiska naturalnego.
Po drugie, norma art. 79a ust. 2 u.s.d.g. pozwala na kontrolę w oparciu o okazanie legitymacji służbowej, jeśli przeprowadzenie kontroli jest uzasadnione bezpośrednim zagrożeniem życia, zdrowia lub środowiska naturalnego.
Po trzecie, na mocy art. 80 ust. 2 pkt 4 u.s.d.g. obecność kontrolowanego nie jest konieczna, gdy przeprowadzenie kontroli jest uzasadnione bezpośrednim zagrożeniem życia, zdrowia lub środowiska naturalnego.
Po czwarte, z powodu jak powyżej, można prowadzić więcej niż jedną kontrolę u tego samego przedsiębiorcy (art. 82 ust. 1 pkt 4 u.s.d.g.).
Po piąte, czas trwania wszystkich kontroli u przedsiębiorcy w jednym roku kalendarzowym jest praktycznie nieograniczony (art. 83 ust. 2 pkt 4 u.s.d.g.), gdy chodzi o ochronę środowiska.
Ustawodawca zdecydował się również umieścić dwa wyłączenia podmiotowe od zasad zawartych w rozdziale 5 u.s.d.g. – dotyczące kontroli przedsiębiorcy prowadzącego działalność górniczą i geologiczną oraz kontroli działalności w zakresie zbierania i przetwarzania zużytego sprzętu oraz recyklingu i innych niż recykling procesów odzysku odpadów powstałych ze zużytego sprzętu.
             Na koniec, bardzo interesujący wyrok NSA z dnia 29 grudnia 2015 roku (sygn. akt II OSK 1001/14), w którym sąd stwierdził m.in., że: Katalog zwolnień z obowiązku zawiadomienia o kontroli zawarty w przepisach art. 79 ust. 2 pkt 1-5 u.s.d.g. wskazuje, że ustawodawca objął nim przypadki szczególne, związane z ochroną dóbr i sfer szczególnie wrażliwych społecznie, gdzie wyważenie interesu przedsiębiorcy związane z posiadaniem informacji o planowanej kontroli i ochrony tych dóbr przez organy kontroli przemawia za prymatem dla ochrony i możliwie szybkiego reagowania na zagrożenia lub patologie. Bezsporne jest przy tym, że organ inspekcji ochrony środowiska w zakresie swoich kompetencji może działać z urzędu i nie ma znaczenie źródło, z jakiego organ powziął informację o zagrożeniu (!). Zagrożenie nie oznacza przy tym konieczności wystąpienia skutku szkody w środowisku, takiego warunku art. 79 ust. 2 pkt 5 u.s.d.g. nie wprowadza.
         Ustawa ustawą, wyrok wyrokiem, a szara polska rzeczywistość sobie – bardzo rzadko „truciciele” ponoszą odpowiedzialność za naruszanie przepisów „środowiskowych”. Ale to już temat na szerszą dyskusję o systemowych rozwiązaniach w zakresie ochrony środowiskach i potrzebie reformy…

wtorek, 14 listopada 2017

Samochód jako odpad? Na kanwie rozważań o definicji odpadu i sprowadzaniu do Polski wraków…Prawo ekologiczne porównawcze cz. 23.



           Zrobiło się zimno, więc spora grupa kierowców rzuciła się do wymiany opon letnich na zimowe. A mnie przypomniała się kwestia sprowadzania z USA i Europy Zachodniej „samochodów”, które bynajmniej pojazdami już nie są…

Co jest odpadem?
              Od czego zacząć? Myślę, że od definicji odpadu.
Art. 3 ust. 1 pkt 6 polskiej ustawy z dnia 14 grudnia 2012 roku wskazuje, że odpady to każda substancja lub przedmiot, których posiadacz pozbywa się, zamierza się pozbyć lub do których pozbycia się jest obowiązany. Niby wszystko jasne, ale jak pokazuje linia orzecznicza NSA, w praktyce pojawiają się problemy. Definicja jest dość ogólnikowa. Żeby było ciekawie, jest tak nie tylko w naszej ustawie…

Definicje odpadów w prawie obcym
Przykładowo, taka definicja znajduje się w chorwackiej ustawie z dnia 3 grudnia 2004 roku o odpadach, czy holenderskiej ustawie z dnia 13 czerwca 1979 roku o zarządzaniu środowiskiem – stosownie do zapisu zawartego w art. 3 tzw. ramowej dyrektywy odpadowej (dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/98/WE z dnia 19 listopada 2008 roku w sprawie odpadów oraz uchylającej niektóre dyrektywy).
Natomiast czeska ustawa z dnia 15 maja 2001 roku o odpadach,  niemiecka ustawa z dnia 27 września 1994 roku o zamkniętym obiegu substancji i zapewnieniu zrównoważonej gospodarki odpadami czy austriacka ustawa z dnia 16 lipca 2002 roku o gospodarce odpadami „dorzucają” do takiej definicji wyrażenie „wymienione w aneksie nr 1” (i całą listę tego co uznaje się za odpady np. przeterminowane produkty).
Mimo tego, również w Europie pojawiają się problemy z określeniem, czy dany przedmiot jest odpadem czy nie. Nie będę rozpisywał się na temat orzecznictwa ETS, wystarczy wskazać na wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego Austrii, przykładowo orzeczenie z dnia 28 kwietnia 2005 roku, w którym podkreślono, że nie można zawężać pojęcia odpadu i trzeba brać pod uwagę wszelkie okoliczności sprawy.
Nieco lepsza definicja odpadu znajduje się w norweskiej ustawie z dnia 13 marca 1981 roku o w sprawie ochrony przed zanieczyszczeniem i w sprawie odpadów – wyraźnie wskazuje się w niej na poszczególne kategorie (odpady komunalne, przemysłowe…) a nawet wskazuje przykłady np. meble jako odpady komunalne.

Kodeks cywilny na ratunek…
Tak naprawdę, trzeba sięgnąć do literatury i orzecznictwa zapadłego na bazie starego, dobrego Kodeksu cywilnego…
Zgodnie z art. 180 k.c., właściciel może wyzbyć się własności rzeczy ruchomej przez to, że w tym zamiarze rzecz porzuci. Warto odwołać się w tym miejscu do wyroku Sądu Najwyższego z dnia 1 października 1973 roku (sygn. akt I CR 387/73), który pozostaje do dziś aktualny (pomimo zmiany ustroju politycznego!): Nie ma przepisu, który by zezwalał na zawłaszczenie cudzych, nie porzuconych rzeczy. Porzucenie w sensie art. 180 k.c. oznacza wyzbycie się posiadania rzeczy, ale dla wyzbycia się własności potrzebny jest jeszcze – według tego przepisu – zamiar wyzbycia się własności. O nim z reguły świadczą konkludentne fakty (jak np. postawienie zepsutego krzesła przy pojemnikach na śmieci). Przechowywanie natomiast takiego krzesła w zamkniętym pomieszczeniu świadczy o odmiennym zgoła zamiarze właściciela, bo o zamiarze zachowania własności. Pozbawienie właściciela własności nawet nieużytecznej czy mało już użytecznej rzeczy stanowi czyn niedozwolony, rodzący obowiązek wynagrodzenia szkody, wyrażającej się choćby wartością złomu (art. 415 k.c.). Tak więc, trzeba brać pod uwagę całokształt okoliczności (jak wcześniej wspomniałem)…
Wyzbycie się posiadania rzeczy ma skutki zarówno cywilno – jak i administracyjnoprawne.
Wracając do samochodów, warto wskazać na uchwałę 7 sędziów NSA z dnia z dnia 29 listopada 2010 roku (sygn. akt I OPS 1/10), w której rozważano kwestię pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu i nie odebrania go w określonym terminie (sąd pośrednio uznał, że można traktować go jak odpad). Zresztą, art. 50a ust. 2 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku – Prawo o ruchu drogowym określa, że Pojazd usunięty w trybie określonym w ust. 1, nieodebrany na wezwanie gminy przez uprawnioną osobę w terminie 6 miesięcy od dnia usunięcia, uznaje się za porzucony z zamiarem wyzbycia się. Pojazd ten przechodzi na własność gminy z mocy ustawy. Zgodnie z ust. 1, pojazd pozostawiony bez tablic rejestracyjnych lub pojazd, którego stan wskazuje na to, że nie jest używany, może zostać usunięty z drogi przez straż gminną lub Policję na koszt właściciela lub posiadacza…

Panie, wyklepie się i pojedzie…
Nie ma to jak przechwałki naszych „mechaników” - przedmiot kpiny artystów kabaretowych. Ale wróćmy do rzeczywistości!
           Na podstawie ustawy o odpadach i innych przepisów „branżowych” zapadło wiele orzeczeń NSA w kwestii uznania samochodów za odpady. Niedawno NSA w wyroku z dnia 11 lipca 2017 roku (sygn. akt II OSK 2835/15) uznał, że: Pozbyciem się przedmiotu, w rozumieniu ustawy z 2012 r. o odpadach, jest również jego przekazanie (zbycie) innemu podmiotowi, który będzie go wykorzystywał w inny, zasadniczo odmienny od dotychczasowego sposób. Odpadami mogą być więc także materiały podlegające ponownemu gospodarczemu wykorzystaniu i mogące być w związku z tym przedmiotem transakcji handlowej jako dobro o określonej wartości ekonomicznej. Niekompletny, uszkodzony pojazd może stanowić zatem odpad. Oznacza to, że uznanie pojazdu za odpad zależy od tego, czy może on poruszać się po drogach, tj. być użyteczny zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem.
Powyższy wyrok wpisuje się w wieloletnią linię orzeczniczą sądów administracyjnych, które niejednokrotnie rozstrzygają czy Główna Inspekcja Ochrony Środowiska albo Służba Celna miały rację uniemożliwiając przywiezienie czegoś, co tylko przypomina samochód. Ustawa z dnia 29 czerwca 2007 roku o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów określa dopuszczalność i zasady sprowadzania odpadów do Polski. Na jej kanwie zapadło wiele interesujących orzeczeń jak np. wyrok NSA z dnia 13 kwietnia 2012 roku (sygn. akt II OSK 157/11), w myśl którego niekompletne pojazdy stanowią odpad. Jeżeli niekompletne pojazdy zostały sprowadzone bez dopełnienia obowiązków w zakresie legalizacji transgranicznego przemieszczania odpadów przeznaczonych do odzysku, uzasadnia to wydanie decyzji na podstawie art. 26 pkt 3 ustawy o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów, określającej sposób gospodarowania tymi odpadami na terenie kraju. O sankcjach administracyjnych i karnych już kiedyś pisałem…
W wyroku NSA z dnia 16 września 2015 roku (sygn. akt II OSK 2920/13) podkreślono z kolei, że nabycie statusu odpadu przez pojazd zależy od tego, czy może on poruszać się po drogach, tj. być użyteczny zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem.
Również ten wyrok powinien dać niektórym do myślenia – wyrok NSA z dnia 8 listopada 2016 roku (sygn. akt II OSK 257/15): 1. W sytuacji, gdy z treści zawartej i przedłożonej organom umowy wynika, że sprzedawca pozbywał się pojazdu z przeznaczeniem na części, to bez znaczenia wówczas pozostają takie okoliczności, jak w szczególności: rozmiar i skutki stwierdzonych uszkodzeń pojazdu, wielkość ubytku jego wartości, tudzież wysokość kosztów naprawy pojazdu w stosunku do jego wartości. 2. Zbycie pojazdu z przeznaczeniem na części stanowi bez wątpienia jego „pozbycie się”, gdyż określenie to – jako przesłanka uznania za odpad – oznacza w istocie zmianę sposobu użytkowania wskazanego przedmiotu, czyli użytkowanie w inny sposób aniżeli nakazuje to przeznaczenie danego przedmiotu, a nowy sposób użytkowania mógłby wywoływać niekorzystne oddziaływanie na środowisko.
Na niektórych portalach internetowych można sprawdzić jak w rzeczywistości wyglądały rozbite pojazdy (m.in. z USA), które sprowadzono do Polski i „wyklepano”. Czy warto zmieniać nasz i tak już zanieczyszczony kraj w złomowisko? Odpowiedź pozostawiam czytającym ten post…