wtorek, 20 stycznia 2015

Koniec spalania pełnowartościowego drewna jako biomasy? Nowa ustawa o odnawialnych źródłach energii.



Art. 73 nowej ustawy (uchwalonej w dniu 16 stycznia br.), a także art. 9e1 znowelizowanej ustawy – prawo energetyczne zakłada, że gwarancję sprzedaży energii elektrycznej będzie można uzyskać pod warunkiem, że energia nie pochodzi ze spalania pełnowartościowego drewna lub zboża! Być może taki zapis to (mała, ale jednak) zasługa wyroku ETS z dnia 26 września 2013 roku (sprawa C – 195/12 Industrie du bois de Vielsalm & Cie (IBV) SA v. Région wallonne), który opisywałem na blogu w lutym 2014 roku…

Spalarnie odpadów: paląca konieczność czy zbędny wydatek?


Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia otrzymałem upominek od pewnej agencji PR, promującej poznańską spalarnię odpadów (trzymając się ustawowej terminologii, powinienem napisać: instalację termicznego przekształcania odpadów). Oprócz tego zwrócono się do mnie z prośbą do napisanie czegoś w rodzaju „artykułu promocyjnego” na temat ww. spalarni.
Co prawda ten blog nie jest tablicą ogłoszeń/billboardem/czymkolwiek w tym rodzaju, to postanowiłem napisać co nieco o spalarniach. W końcu temat jest ważki, dotyka zarówno naszego najbliższego środowiska jak i naszych kieszeni!

Spalarnia odpadów? Co to jest?
Najlepiej działanie takiej instalacji obrazuje poniższa (i zarazem bardzo ciekawa) animacja: http://www.cewep.com/film/Start.swf. Obraz to jednak za mało. Potrzebne są słowa…
Spalarnia odpadów ma na celu przetwarzanie odpadów w energię (proces odzysku R1 – w przypadku stałych odpadów komunalnych… w określonych okolicznościach, roślinnych czy też odpadów drewna) lub ich unieszkodliwienie (proces unieszkodliwiania D 10 – w przypadku odpadów niebezpiecznych lub stałych odpadów komunalnych). Termicznemu przekształceniu można poddać również komunalne osady ściekowe z oczyszczalni ścieków – takie instalacje istnieją w Polsce, ale to temat na osobny wpis… Nas interesują „klasyczne” spalarnie, w których następuje utlenianie odpadów.
Spalarnia w Poznaniu, która obecnie powstaje, nawiązuje do swojej poprzedniczki z 1929 roku, zamkniętej w 1954 roku (pierwszą polską spalarnią była warszawska instalacja z 1912 roku, zniszczona w Powstaniu Warszawskim). Spalanie odpadów zapoczątkowali Anglicy (pierwsza na świecie spalarnia powstała w 1874 roku w Nottingham, natomiast pierwsza spalarnia odpadów komunalnych w Leeds rok później). Tyle historii.
Poznańska instalacja powstaje w sąsiedztwie elektrociepłowni Karolin i ma za zadanie przekształcać około 210 tys. ton odpadów komunalnych rocznie (z Poznania i 9 sąsiednich gmin). Inwestycja jest realizowana w formie partnerstwa publiczno – prywatnego.
W Polsce powstają też inne duże spalarnie (m.in. w Krakowie i Bydgoszczy). Ostatnia nowelizacja ustawy o odpadach uchwalona przez Sejm w grudniu ubiegłego roku ma pomóc w lepszym zagospodarowaniu odpadów komunalnych – spalarnie odpadów mają być instalacjami ponadregionalnymi, do których będzie kierowany strumień odpadów komunalnych. Z kolei senacki projekt nowelizacji ustawy o odpadach ma na celu złagodzenie restrykcyjnej zasady bliskości, dzięki czemu spalarnia ponadregionalna będzie obsługiwać, w razie potrzeby, także inne województwa.
W poznańskiej spalarni zostanie zastosowana technologia rusztowa (aż 91 % spalarni w Europie to właśnie systemy rusztowe). 

Spalarnia rusztowa. Fot. Claus Hindsgaul/en.wikipedia.

Plusy                
Pozytywem termicznego przekształcania odpadów jest zmniejszenie ilości odpadów kierowanych na składowiska (Polska jest w niechlubnej czołówce!), a przy okazji wykorzystanie energii elektrycznej i ciepła powstałego przy ich spalaniu (tzw. kogeneracja). Część energii elektrycznej pochodzącej z takich źródeł może być zakwalifikowana jak pochodząca z OZE, co ma niebagatelne znaczenie!
Najlepszym tego przykładem jest Szwecja, gdzie spala się praktycznie wszystkie odpady komunalne, a Szwedzi importują dodatkowo odpady z sąsiednich krajów!
Ponadto, spalarnie odpadów są (co do zasady) jedynymi instalacjami w których można unieszkodliwiać odpady niebezpieczne, takie jak zakaźne odpady medyczne, PCB i dwutlenek tytanu! Być może w przyszłości także azbest (jeśli będą dostępne odpowiednie technologie…). 
Budowie spalarni zawsze towarzyszyły obawy o zanieczyszczenie środowiska, tym bardziej, że raporty naukowców, a także dokumenty Komisji Europejskiej z lat 90-tych ubiegłego stulecia wskazywały na ryzyko zanieczyszczenia powietrza rakotwórczymi dioksynami i furanami. Wydaje się jednak, ze obecnie stosowane technologie rozwinęły się na tyle, że ryzyko jest minimalne. Poza tym, trzeba wskazać na bardzo surowe wymagania prawne w stosunku do spalarni. Nasza ustawa o odpadach nakazuje stosowanie urządzeń do oczyszczania gazów odlotowych, z kolei kierownicy spalarni/współspalarni muszą posiadać świadectwa stwierdzające kwalifikacje w zakresie gospodarowania odpadami, a zarządzający spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów, jest obowiązany do badania fizycznych i chemicznych właściwości odpadów powstałych w wyniku termicznego przekształcania odpadów.
Budowa spalarni odpadów wymaga uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (bada się m.in. wpływ transportu samochodowego w czasie budowy spalarni, jak i po wybudowaniu, kiedy „śmieciarki” będą przywozić odpady), a także sporządzenia oceny oddziaływania na środowisko (w końcu zalicza się do przedsięwzięć mogących zawsze znacząco oddziaływać na środowisko!). Nie sposób zapomnieć o dyrektywie IED, wdrożonej do polskiego systemu prawnego we wrześniu ub. roku – dla spalarni nie przewidziano odstępstw od standardów emisyjnych!

Minusy
Eksperci wskazują na możliwość wzrostu opłat za wywóz śmieci. Takie sytuacje zdarzyły się w Niemczech i Wielkiej Brytanii (samorządy dopłacają…). W Polsce nie musi tak być, ale potrzebna jest odpowiednia ilość odpadów, aby funkcjonowanie spalarni się opłacało. Warto wskazać na ww. senacki projekt legislacyjny, który zakłada możliwość przywożenia odpadów z innych województw – to może oznaczać wyższy poziom zanieczyszczenia powietrza przez ciężarówki. Chyba, że ktoś pójdzie po rozum do głowy i wykorzysta „czystszy” transport kolejowy („TIR-y na tory”). Przykład z zza oceanu, a konkretnie trash train przewożący odpady z Los Angeles do oddalonego o 350 km składowiska Mesquite Canyon jest tego dobrą ilustracją!
Przeciwnicy wskazująca fakt, iż nie da się spalić tzw. frakcji mokrej czy odpadów budowlanych, a więc, w niektórych przypadkach ilość odpadów trafiających do spalarni może być zbyt niska, by zapewnić jej rentowność. Ponadto, zgodnie z dyrektywą ramową 2008/98/WE w sprawie odpadów (oraz zawartą w niej zasadą 3R, której odzwierciedleniem jest opisana kiedyś przeze mnie drabina Lansinka), ponowne wykorzystanie i recykling materiałów powinny mieć pierwszeństwo przed odzyskiem energii z odpadów. Zbyt duża ilość odpadów przeznaczonych do termicznego przekształcenia (wskutek ustawowej preferencji spalarni) może zagrozić osiągnięciu poziomów recyklingu (a przy okazji innym instalacjom „odpadowym”, takim jak sortownie).
Nie mówiąc już o tym, że rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 13 stycznia 2015 roku wskazuje na konieczność wprowadzenia wymogu recyklingu 80 % odpadów tworzyw sztucznych. PE zaapelował, aby odpady z tworzyw sztucznych nie były wykorzystywane do pozyskiwania energii. Państwa członkowskie UE mają być zachęcane do „utylizacji wszystkiego, co da się zutylizować”, tak by do spalarni odpadów trafiały tylko te śmieci, których nie da się ponownie przetworzyć. Sensowna propozycja.
Nie tak dawno, na stronie internetowej Instytutu Sobieskiego ukazał się raport pt. Rynek gospodarowania odpadami komunalnymi w Polsce. Perspektywa 2030, w którym porównanie kosztów inwestycyjnych, kosztów eksploatacji i wydajności przetwarzania wskazuje, że termiczne przekształcanie odpadów jest obecnie technologią najmniej efektywną spośród wykorzystywanych obecnie na rynku.Cóż, spalarnie zawsze budziły kontrowersje...

Co dalej?
Z pewnością, przy niskim poziomie odbierania odpadów komunalnych, spalarnie mogą być drogie w eksploatacji. Jednakże wystarczy „uszczelnić” system, tak aby możliwie wszystkie odpady komunalne trafiały do instalacji (a nie do lasu czy domowego pieca!). Nikt chyba nie uwierzy, że kraj o takiej liczbie ludności wytwarza rocznie „tylko” 12 mln ton odpadów komunalnych!
Podsumowując, spalarnie odpadów są potrzebne, ale w odpowiedniej ilości. Składowiska odpadów pękają w szwach… coś trzeba z tym zrobić. Uzupełnienie (w przyszłości) wyposażenia spalarni o inne technologie np. plazmowe, pozwoli na przekształcenie tych odpadów, które dziś uznaje się za niepalne (prawie wszystkich…).

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Niepomyślne wiatry… dla farm wiatrowych: kara dla amerykańskich spółek za złamanie przepisów o migracji ptaków.



A jednak… Amerykanie poważnie traktują przepisy międzynarodowe o ochronie środowiska (wbrew temu, co zarzucają im zwolennicy teorii o globalnym ociepleniu). Sąd federalny w Wyoming już po raz drugi w ciągu ostatnich 2 lat nakazał spółce – operatorowi farm wiatrowych zapłacić wysoką grzywnę za wyrządzenie szkód w środowisku! W pierwszym przypadku chodziło o spółkę Duke Energy Renewables Inc., której wiatraki zabiły 163 orły bieliki (1 milion dolarów grzywny), natomiast w drugim o spółkę PacifiCorp Energy, winną śmierci 38 bielików oraz 336 innych chronionych ptaków (2,5 miliona „zielonych” grzywny i pięcioletni okres próby!).
Obie spółki zostały pociągnięte do odpowiedzialności karnej na podstawie ustawy Kongresu USA o ptakach wędrownych z 1918 roku (Migratory Bird Treaty Act), będącej implementacją konwencji o ochronie ptaków wędrownych z 1916 roku, podpisanej przez USA, Wielką Brytanię, Meksyk Kanadę, Rosję i Japonię. W końcu nad północnym Pacyfikiem przelatują miliony ptaków… Ustawa czyni bezprawnym ściganie, polowanie, chwytanie, przetrzymywanie, zabijanie lub sprzedawanie ponad 800 gatunków ptaków wędrownych wymienionych na specjalnej liście. Tzw. corporate criminal liability jest na porządku dziennym w USA czy Wielkiej Brytanii.
Cóż, w Polsce udało się do tej pory pociągnąć do odpowiedzialności karnej zaledwie kilkadziesiąt przedsiębiorstw, pomimo obowiązywania ustawy z dnia 28 października 2002 roku o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary (ale ani razu za zanieczyszczenie środowiska). Przy czym dominowały kary pieniężne w wysokości, uwaga, uwaga, 1000 zł!!! Musimy jeszcze sporo się nauczyć…

środa, 7 stycznia 2015

Gospodarka odpadami na świecie: kilka informacji z Włoch, Australii i Rosji.



Mamma mia!
W pierwszym tegorocznym poście zasygnalizowałem wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 18 grudnia 2014 roku (sprawa C – 551/13 Società Edilizia Turistica Alberghiera Residenziale (SETAR) SpA v. Comune di Quartu S. Elena), w myśl którego przepisy dyrektywy ramowej o odpadach (czyli dyrektywy 2008/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 19 listopada 2008 roku w sprawie odpadów oraz uchylającej niektóre dyrektywy). O co chodziło w sporze pomiędzy spółką SETAR a włoską gminą Quartu S. Elena?
W 2010 roku spółka SETAR zawiadomiła gminę Quartu S. Elena, że od 2011 roku nie będzie płaciła opłaty TARSU na poczet zarządzania usługą komunalną polegającą na unieszkodliwianiu odpadów, gdyż w zakresie unieszkodliwiania odpadów wytworzonych w jej kompleksie hotelowym będzie korzystać z usług wyspecjalizowanego przedsiębiorstwa. Gmina uznała jednak, że spółka nadal musi jej płacić, więc SETAR zaskarżyła nakazy zapłaty do trybunału prowincjonalnego Cagliari (tamtejszego sądu powszechnego), a ten wystosował pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE odnośnie przepisów dekretu ustawodawczego nr 205/2010, którego mocą ustanowiono w słonecznej Italii system kontroli obiegu odpadów, zwany Sistri (obsługiwany przez oddział karabinierów ds. ochrony środowiska!), w tym również możliwość nakładania opłat na wytwórców odpadów ( w celu finansowania krajowej gospodarki odpadami).
Trybunał orzekł, że: Prawo Unii i dyrektywę 2008/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 19 listopada 2008 r. w sprawie odpadów oraz uchylającą niektóre dyrektywy należy interpretować w ten sposób, że stoją one na przeszkodzie uregulowaniu krajowemu takiemu jak to, którego dotyczy postępowanie główne, które to uregulowanie transponuje przepis tej dyrektywy, ale jego wejście w życie jest uzależnione od przyjęcia późniejszego aktu krajowego, jeżeli to wejście w życie następuje po upływie terminu transpozycji ustalonego w tej dyrektywie. Artykuł 15 ust. 1 dyrektywy 2008/98 w związku z jej art. 4 i 13 należy interpretować w ten sposób, że nie stoi on na przeszkodzie ustawodawstwu krajowemu, które nie przewiduje, by pierwotny wytwórca odpadów lub ich posiadacz miał możliwość samodzielnego ich unieszkodliwiania, tak aby był zwolniony z podatku komunalnego na unieszkodliwianie odpadów, o ile ustawodawstwo to odpowiada wymogom zasady proporcjonalności.
Co to oznacza m.in. dla nas (płacących za wywóz „śmieci domowych”)?
Zgodnie z art. 13 dyrektywy 2008/98 państwa członkowskie stosują niezbędne środki w celu zapewnienia, aby gospodarowanie odpadami było prowadzone bez narażania zdrowia ludzkiego oraz bez szkody dla środowiska, w szczególności: bez zagrożenia dla wody, powietrza, gleby, roślin lub zwierząt, bez powodowania uciążliwości przez hałas lub zapachy oraz bez niekorzystnych skutków dla terenów wiejskich lub miejsc o szczególnym znaczeniu. Natomiast art. 15 dyrektywy 2008/98 pozwala państwom członkowskim na wybór między różnymi opcjami...
Państwa członkowskie UE wcale nie muszą przyznać pierwotnemu wytwórcy odpadów lub posiadaczowi odpadów możliwości samodzielnego przetwarzania tych odpadów i co za tym idzie, zwolnienia go w ten sposób z obowiązku udziału w finansowaniu systemu gospodarowania odpadami wprowadzonego przez służby publiczne! Czyli, jak władze zdecydują, że mieszkańcy (oraz podmioty gospodarcze) będą płacić za gospodarowanie odpadami, to trzeba wysupłać z kieszeni…
Słusznie czy też nie? Zależy od punktu widzenia. Z pewnością wiele podmiotów (głównie dużych koncernów) byłoby w stanie samodzielnie zagospodarować swoje odpady, jednakże zabrakłoby pieniędzy na zajęcie się odpadami wytworzonymi przez innych, uboższych…
Poza tym, w prawie wspólnotowym brak (jak na razie!) uregulowań zmuszających państwa członkowskie UE do określenia metody finansowania kosztów gospodarowania odpadami – może to być zarówno podatek jak i opłata (oba obliczane także na podstawie szacunkowej ilości wytworzonych odpadów)! Włodarze naszych gmin nie przepuszczą takiej okazji – praktycznie rzecz biorąc, każdy z nas wytwarza jakieś odpady. Dlatego będziemy płacić. Chciałbym, żeby chociaż cząstka tych opłat została rzeczywiście przeznaczona na rzecz ochrony środowiska…
A skoro już jesteśmy przy słonecznej Italii, to warto wspomnieć, że we wrześniu ubiegłego roku tamtejszy odpowiednik UOKiK wszczął postępowanie w sprawie zmów przetargowych dokonywanych przez cztery spółki zajmujące się recyklingiem odpadów (podobnie jak u nas istnieje tam dyktat najniższej ceny…).

Australia daleko ale blisko(ść)…
Co słychać na Antypodach? W dniu 1 listopada 2014 roku weszła w życie ustawa stanu Nowa Południowa Walia (chyba najważniejszego stanu Australii...) o ochronie środowiska w związku z gospodarowaniem odpadami. Od ładnych kilku lat Australijczycy konsekwentnie (i wysoko) podnoszą poprzeczkę w dziedzinie ochrony środowiska, a ich  gospodarka odpadami jest tego dobrą ilustracją. ustawodawstwo Nowej Południowej Walii  (NSW) jest powszechnie uznawane za wzorzec dla pozostałych stanów i terytoriów).  
Nowa ustawa wprowadza swoistą definicję zasady bliskości. Wprowadzono zakaz transportu odpadów wytworzonych w NSW poza granice stanu. Wyjątkiem jest tylko sytuacja, gdy miejscem ich przeznaczenia jest instalacja unieszkodliwiania odpadów posiadająca stosowne zezwolenia,  położona w odległości maksymalnie 150 km od miejsca wytworzenia odpadów. Przy czym, transport do takiej instalacji jest dopuszczalny, gdy jest ona jedną z dwóch najbliższych! Warunki te muszą być spełnione łącznie, inaczej organ ochrony środowiska wymierzy karę pieniężną w wysokości do 44 000 dolarów australijskich (ok. 130 000 zł) dla spółki lub do 22 000 dolarów australijskich dla osoby fizycznej.
Omawiając prawo australijskie, warto wskazać, że przepisy ustawy stanu Queensland z dnia 28 października 2011 roku o redukcji odpadów i recyklingu obejmują zasadą bliskości zarówno odpady jak i odzyskane (ponowne użyte) surowce (czyli szerzej niż w polskiej ustawie).
Ustawa Nowej Południowej Walii wprowadza także nowe wymagania co do transportu i unieszkodliwiania odpadów azbestu – trzeba przekazywać szczegółowe sprawozdania tamtejszej Agencji Ochrony Środowiska.
Jednakże prawdziwą niespodzianką jest nowa definicja „zanieczyszczenia gruntu”: teraz wystarczy samo składowanie „pod chmurką” odpadów niebezpiecznych, powyżej 10 ton azbestu, powyżej 5 ton/500 sztuk zużytych opon (bez faktycznego zanieczyszczenia), aby narazić się na kary w wysokości nawet do 1 miliona dolarów australijskich (ok. 3 milionów zł) dla spółek lub 250 tys. dolarów australijskich dla osób fizycznych! Aussies się nie szczypią…

Rosja nadrabia zaległości
Rosyjski (legislacyjny) niedźwiedź obudził się ze snu… Trwają prace nad nowelizacją ustawy federalnej z dnia 24 czerwca 1998 roku o odpadach produkcyjnych i konsumpcyjnych (tłumacząc na polski – przemysłowych i komunalnych). Znowelizowane przepisy mają wejść w życie najpóźniej w 2016 roku. Czego dotyczą?
Przede wszystkim, władze chcą zachęcić do ponownego użycia i recyklingu odpadów, a także odzysku energii z odpadów. Odpowiedzialność producentów i importerów za odpady ma zostać rozszerzona (na wzór regulacji unijnych). Oczywiście nie mogło zabraknąć opłat środowiskowych (wiadomo, to najskuteczniejsza „zachęta”) na rzecz Rządowego Funduszu Gospodarki Odpadami. Środki te mają zostać przeznaczone na rozwój innych niż składowiska instalacji służących zagospodarowaniu odpadów. Lepiej późno niż wcale. Być może zeszłoroczne sankcje skłoniły Kreml do lepszego zagospodarowania „surowców wtórnych”?
Myślę, że skalę problemu dość dobrze oddaje artykuł zamieszczony w słynnej rosyjskiej (kiedyś radzieckiej) gazety (sic!) „Prawda”: http://english.pravda.ru/russia/economics/26-06-2013/124947-russia_garbage-0/.  Skoro kontrolowane przez władzę media tak piszą, to coś musi być na rzeczy.

piątek, 2 stycznia 2015

Słowo na nowy rok



Małe podsumowanie 2014 roku: kilka tysięcy kolejnych odsłon bloga, a ponadto nowi czytelnicy (z Argentyny, Szwajcarii, Indonezji), kilka nowych znajomości plus „odnowione” stare…
Co na czeka Anno Domini 2015? Przede wszystkim ważne zmiany w gospodarce wodnej (już pojawił się projekt nowej, bardzo obszernej ustawy!), nowa ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, kolejne nowelizacje ustawy ochronie gruntów rolnych i leśnych, a także zmiany w ustawie – Prawo ochrony środowiska (wdrożenie szeregu przepisów dyrektywy CAFE, zanim Polsce zostanie wymierzona gigantyczna kara pieniężna za zanieczyszczenie powietrza…).
Ponadto, Komisja Europejska szykuje nam „prezenty” w postaci nowej dyrektywy odpadowej i opakowaniowej, więc „ruch w interesie” będzie spory. Tradycyjnie możemy liczyć na kolejne orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (zwanego „luksemburskim”) takie jak np. wyrok z dnia 18 grudnia 2014 roku (sprawa C – 551/13 Società Edilizia Turistica Alberghiera Residenziale (SETAR) SpA v. Comune di Quartu S. Elena), w myśl którego przepisy dyrektywy ramowej o odpadach należy interpretować w ten sposób, że nie stoi on na przeszkodzie ustawodawstwu krajowemu, które nie przewiduje, by pierwotny wytwórca odpadów lub ich posiadacz miał możliwość samodzielnego ich unieszkodliwiania, tak by był zwolniony z podatku komunalnego na unieszkodliwianie odpadów, o ile ustawodawstwo to odpowiada wymogom zasady proporcjonalności. Ale to już temat na osobnego posta…