poniedziałek, 30 czerwca 2014

Historia polskiego prawa gospodarki odpadami


Rok temu obiecałem, że znajdzie się coś o historii ochrony środowiska. Słowo się rzekło…
Początków regulacji prawnych dotyczących „śmieci” należy doszukiwać się w starożytnej Grecji – ok. 320 roku p.n.e. w Atenach wydano przepisy nakazujące wywozić odpadki na odległość co najmniej 1 mili. Jednak nie to jest istotne…
Polskie przepisy „odpadowe” mają stosunkowo krótką historię, podobnie jak w większości państw europejskich – średniowiecze było okresem, którym nastąpił regres w wielu dziedzinach ludzkiego życia... Przez bardzo długi czas nie powiązano nadmiaru nieczystości zalegających na ulicach z wybuchami rozmaitych epidemii!
Wracając do Polski – Marszałek Wielki Koronny w 1743 roku wprowadził całkowity zakaz rzucania śmieci na ulice. W tym samym roku powstało pierwsze przedsiębiorstwo gospodarki komunalnej o nazwie „Tabor Miejski”! Dalej jednak wywożono nieczystości na rozmaite składowiska, nie przejmując się ich wpływem na otoczenie. Pewnym zwiastunem postępu było uruchomienie warszawskiej spalarni odpadów w roku 1906.
 I.
 Pierwsze regulacje prawne z zakresu czystości i porządku pojawiły się po I wojnie światowej. Najistotniejszą rolę odgrywała Państwowa Zasadnicza Ustawa Sanitarna z dnia 8 lutego 1919 roku oraz rozporządzenia „Nadzwyczajnego Komisarza do spraw walki z epidemjami”. Niestety, przepisy te regulowały jedynie postępowanie z odpadami komunalnymi. Problematykę ścieków uregulowano z kolei w rozporządzeniu Prezydenta RP z dnia 16 marca 1928 roku o usuwaniu nieczystości i wód opadowych oraz w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Opieki Społecznej z dnia 8 stycznia 1938 roku o korzystaniu z urządzeń wodociągowych oraz urządzeń do usuwania nieczystości i wód opadowych.
Jako pewną anegdotę można przytoczyć okoliczność, iż najsłynniejszymi polskimi przepisami „sanitarnymi” były art. 251 – 257  rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 16 lutego 1928 roku o prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli, nakazujące budowę zabudowanych ustępów (WC) na każdej zabudowanej działce, tzw. „sławojek” (ich pomysłodawcą był Minister Spraw Wewnętrznych i Opieki Społecznej Felicjan Sławoj – Składkowski, lekarz niezmiernie zainteresowany poprawą warunków sanitarnych ludności).
Rozporządzenie Prezydenta RP o usuwaniu nieczystości i wód opadowych było o tyle istotne, że wprowadzało sankcje karne za naruszenie przepisów i przewidywało, że w drodze aktu prawa miejscowego można wprowadzić obowiązek podłączenia kanalizacji sanitarnej! Niestety, brakowało regulacji w zakresie „odpadów przemysłowych” (innych niż komunalne). Wśród nielicznych aktów prawnych można wymienić jedynie okólnik Ministerstwa Skarbu z dnia 21 grudnia 1934 roku w sprawie zaświadczeń wywozowych przy odprawie przesyłek odpadów tartacznych. Można śmiało uznać, że ww. okólnik był pierwszym aktem z zakresu międzynarodowego przemieszczania odpadów, a także pierwszym aktem z zakresu ewidencji odpadów.
Po II wojnie światowej, nastąpił niewielki postęp w dziedzinie „prawa odpadowego”. Warto jednak odnotować rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 12 lipca 1951 roku w sprawie utrzymania czystości i porządku w nieruchomościach, którego §3 ustanawiał obowiązek urządzenia śmietnika na każdej zamieszkanej nieruchomości. Natomiast ustawa z dnia 22 kwietnia 1959 roku o utrzymaniu czystości i porządku w miastach i osiedlach po raz pierwszy określała obowiązki administracji publicznej w tym zakresie, statuując także zasady funkcjonowania komunalnych przedsiębiorstw oczyszczania. Był to bez wątpienia ważny moment rozwoju polskiego „prawa odpadowego”.
Nadal jednak brakowało uregulowania problemu tzw. „odpadów przemysłowych”. Pewną próbą rozwiązania tego problemu były uchwały Rady Ministrów, jak na przykład uchwała nr 258 z dnia 8 listopada 1974 roku w sprawie gospodarowania niemetalicznymi surowcami wtórnymi. 
II. 
Jednak prawdziwym przełomem okazało się uchwalenie ustawy z dnia 31 stycznia 1980 roku o ochronie i kształtowaniu środowiska. Po raz pierwszy zdefiniowano odpady (art. 3 pkt 5), a także wskazano sposoby gospodarowania odpadami jak np. unieszkodliwianie (art. 53). Uzupełnieniem ustawy było rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 30 września 1980 roku w sprawie ochrony środowiska przed odpadami i innymi zanieczyszczeniami oraz utrzymania czystości i porządku w miastach i wsiach. Po raz pierwszy wyodrębniono przepisy dotyczące zagospodarowania odpadów „przemysłowych”.
Rozdzielenie problematyki prawnej odpadów komunalnych i „przemysłowych” nastąpiło dopiero wraz z uchwaleniem obowiązującej do dziś (niestety!!!) ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, zwanej potocznie „ustawą śmieciową”. O tej ustawie pisałem wcześniej… 
III. 
Kronikarski obowiązek nakazuje również wspomnieć o podejmowanych w latach 90 – tych próbach implementacji dyrektyw unijnych (układ stowarzyszeniowy ze Wspólnotami Europejskimi z 1991 roku zobowiązywał Polskę do zbliżenia ustawodawstwa krajowego do obowiązującego w WE).
Pierwszą, nieudaną próbą implementacji dyrektywy (Rady) 75/442/EWG z dnia 15 lipca 1975 roku w sprawie odpadów, była ustawa z dnia 27 czerwca 1997 roku o odpadach.
Pierwsza taka regulacja w Polsce przewidywała szereg instrumentów prawnych, służących zapobiegania powstawaniu odpadów (m.in. pozwolenia na wytwarzanie, opłaty za składowanie) i po raz pierwszy wskazywała na znaczenie tzw. zasady bliskości.  Nie odpowiadała jednak potrzebom obrotu gospodarczego i została zastąpiona ustawą z dnia 27 kwietnia 2001 roku o odpadach, która mimo pewnych wad i lakonicznych zapisów pozwoliła wreszcie na stworzenie systemu gospodarki odpadami z prawdziwego zdarzenia (wprowadzając takie instytucje prawne jak plany gospodarki odpadami, obowiązki ewidencyjne czy decyzje regulujące postępowanie z odpadami).
Wraz z przepisami odrębnymi (m.in. ustawa z dnia 20 stycznia 2005 roku o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji) ustawa z dnia 27 kwietnia 2001 roku o odpadach ukształtowała nową dziedzinę prawa – „prawo gospodarki odpadami”.
Pewnego rodzaju ukoronowaniem historii „prawa odpadowego” stało się uchwalenie ustawy z dnia 14 grudnia 2012 roku o odpadach… resztę historii znacie.

sobota, 21 czerwca 2014

Pożyteczni idioci, czyli „ekolodzy” w służbie kremlowskiej (antyłupkowej) propagandy. Aktualizacja posta z dnia 27 maja 2014 roku.




Cóż, nie da się już dłużej zaprzeczać, że wielu „zielonych” to mniej lub bardziej świadomi pomocnicy Rosji! Mianem „pożytecznych idiotów” Stalin z pogardą określał zachodnioeuropejskich (lewicujących) intelektualistów, którzy w swych  publikacjach wychwalali pod niebiosa „postępowy” Związek Radziecki... a działo się to w czasach wielkiego głodu na Ukrainie.
Dziennik „Rzeczpospolita” i tygodnik „wSieci” zamieściły wczoraj krótkie informacje prasowe na temat wystąpienia sekretarza generalnego NATO, Andersa Fogha Rasmussena. Jego zdaniem, Rosjanie wspierają protesty przeciwko szczelinowaniu hydraulicznemu, aby utrzymać obecną zależność Europy od rosyjskiego gazu (gdyż surowce naturalne to tak naprawdę jedyne, co Rosja może zaoferować światu…). Całość można przeczytać tutaj: http://www.telegraph.co.uk/earth/energy/fracking/10911942/Russia-in-secret-plot-against-fracking-Nato-chief-says.html.
Przypomina mi się zasłyszana historia o początkach niektórych brytyjskich organizacji ekologicznych: w latach 70 – tych ubiegłego stulecia powstały organizacje chroniące siedliska ptaków. Ze zdwojoną energią przystąpiły do obrony drzew i znajdujących się na nich ptasich gniazd… przypadkowo znajdujących się na terenach planowanych silosów rakiet balistycznych. Cóż, wtedy ZSRR ustępował państwom NATO pod względem technologicznym, należało więc choć trochę zniwelować te różnicę…
 „Zieloni” powinni mieć na uwadze fakt, iż ochrona środowiska wcale nie wyklucza postępu technologicznego. Dał temu wyraz NSA w wyroku z dnia 7 lipca 2006 roku (sygn. akt II OSK 507/06) oraz w wyroku z dnia 26 października 2011 roku (sygn. akt II OSK 1820/11), formułując tezę następującej treści: W ramach zasad zrównoważonego rozwoju mieści się nie tylko ochrona przyrody, ale i troska o rozwój społeczny i cywilizacyjny, związany z koniecznością budowania stosownej infrastruktury. Pytanie tylko, czy naprawdę zależy im na ochronie środowiska czy na czymś zgoła przyziemnym?

czwartek, 12 czerwca 2014

Prawo ekologiczne porównawcze cz. 8. Odpowiedzialność karna za niewłaściwe postępowanie z azbestem – Polska vs. USA. Remis ze wskazaniem na…?



USA kontra azbest
Ostatnio znalazłem w sieci dwa interesujące artykuły prasowe z drugiej strony Atlantyku, dotyczące odpowiedzialności karnej za niezgodne z przepisami usuwanie azbestu w USA.
Pierwsza sprawa dotyczyła usuwania azbestu z remontowanego budynku, przez… dobrze czytacie, studentów! Byli oni stażystami w pewnej organizacji pożytku publicznego, prowadzącej projekt renowacji centrum szkoleniowego w kalifornijskim hrabstwie Merced. Organizacja ta „zapomniała” jednak przeszkolić owych nieszczęśników i wyposażyć ich w kombinezony ochronne (!). Kierownictwo organizacji otrzymało dwuletnie wyroki pozbawienia wolności za pogwałcenie federalnych przepisów dotyczących azbestu. To z całą pewnością poprawi im „pamięć”. Pozwy za uszczerbek na zdrowiu już wkrótce… 
Druga sprawa dotyczyła natomiast usuwania azbestu podczas odnawiania elewacji domów szeregowych w Południowej Karolinie. Przedsiębiorca prowadzący wspomniane prace, „zapomniał” zabezpieczyć teren prac przed pyleniem azbestu, czym naruszył przepisy ustawy federalnej o czystym powietrzu (Clean Air Act). Otrzymał więc wyrok 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 10 000 $. 
Amerykańskie (bardzo surowe!!!) prawo ochrony środowiska wymaga, aby wszelkie prace związane z azbestem były zgłaszane lokalnym organom ochrony środowiska. Potrzebny jest także „plan zarządzania azbestem” oraz prowadzenie monitoringu powietrza w miejscu prowadzenia prac.

Co z polskim prawem?
Wydaje się, że w niczym nie ustępujemy Jankesom… jeśli chodzi o rozproszenie norm prawnych. Za oceanem kwestie dotyczące azbestu uregulowano w 5 ustawach federalnych oraz w 4 „rozporządzeniach” federalnych. Prawo miejscowe tylko uzupełnia te mozaikę…
Co prawda, prowadzenie prac związanych z demontażem oraz dalszym postępowaniem z wyrobami zawierającymi azbest zostało dość dokładnie uregulowane w polskim prawie, jednak trzeba przyznać, że wielkim minusem jest rozproszenie norm prawnych.
Przede wszystkim, trzeba zwrócić uwagę na mnogość rozporządzeń i swego rodzaju dualizm: część aktów wydaje Minister Gospodarki, a część Minister Środowiska. Najważniejszym z nich jest rozporządzenie Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 2 kwietnia 2004 roku w sprawie sposobów i warunków bezpiecznego użytkowania i usuwania wyrobów zawierających azbest. Do tego przepisy ustawy – prawo ochrony środowiska, ustawy o odpadach czy też ustawy o substancjach chemicznych i ich mieszaninach…
Kolejną bolączką są lakoniczne zapisy ustawy z dnia z dnia 19 czerwca 1997 roku o zakazie stosowania wyrobów zawierających azbest, koronnego jakby się wydawało, aktu prawnego w tej dziedzinie.
Po pierwsze, brak sformułowanych (na wzór amerykański) podstaw szczególnej, zaostrzonej odpowiedzialności cywilnoprawnej za szkody wywołane oddziaływaniem azbestu (pisałem już o tym w zeszłorocznym poście na temat asbestos litigation). Być może nasz ustawodawca boi się powtórki z USA: w zeszłym tygodniu kalifornijski sąd przyznał mężczyźnie choremu na błoniaka płuc prawie 11 mln $ zadośćuczynienia!
Po drugie, art. 7b ww. ustawy przewiduje odpowiedzialność karną tylko i wyłącznie za wprowadzanie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz dokonywanie obrotu azbestem lub wyrobami zawierającymi azbest. Brak natomiast sankcji karnych za stosowanie azbestu czy usuwanie go wbrew obowiązującym przepisom, na wzór chociażby przepisów ustawy o substancjach chemicznych i ich mieszaninach.
Czy w takim razie osoby usuwające azbest w sposób zagrażający ludziom i środowisku są bezkarne? Niekoniecznie, bowiem art. 182 kodeksu karnego przewiduje odpowiedzialność za zanieczyszczenie wody, powietrza lub powierzchni ziemi substancją, natomiast art. 183 k.k. traktuje o odpowiedzialności za niewłaściwe postępowanie z odpadami.
Trzeba przy tym pamiętać, że istotne jest rozróżnienie pomiędzy odpadem, produktem ubocznym a substancją chemiczną. Od tego bowiem zależy właściwa kwalifikacja prawna czynu zabronionego!