wtorek, 12 stycznia 2016

„Szpitale” dla zwierząt – rzecz o ośrodkach rehabilitacji zwierząt.



Ostatnio było o skrzydlatych „braciach mniejszych”. Dziś piszę o wszystkich zwierzętach, które mogą potrzebować naszej pomocy! One nie mogą liczyć na służbę zdrowia (zresztą ludzie też nie zawsze…).
Wiele razy słyszeliśmy o kolizjach zwierząt z samochodami (i nie tylko). Najczęściej kończą się one ich śmiercią. Niektórym stworzeniom jednak udaje się ujść z życiem. Telewizja pokazuje od czasu do czasu orły czy bociany, które przeżyły zderzenie z linią wysokiego napięcia, łosie czy jelenie które ucierpiały w wypadkach drogowych. Kilka lat temu przedstawiono historię mężczyzny, który założył ośrodek rehabilitacji dla jeży (giną pod kołami samochodów lub doznają obrażeń). Jak to działa?
Art. 5 pkt 13 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody definiuje ośrodek rehabilitacji zwierząt jako miejsce, w którym jest prowadzone leczenie i rehabilitacja zwierząt dziko występujących, wymagających okresowej opieki człowieka w celu przywrócenia ich do środowiska przyrodniczego. Ptaki leczą tam złamane skrzydła, a ssaki – rany cięte i szarpane… Co istotne, zwierzęta objęte leczeniem i rehabilitacją nie mogą być sprzedane. Mają wrócić na łono natury!
Zezwolenia na działalność ośrodków rehabilitacji wydaje Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Regionalny dyrektor ochrony środowiska może dofinansowywać z własnych środków budżetowych leczenie i rehabilitację zwierząt w ośrodkach. Właśnie, „może”… Czy nie lepiej zapisać w ustawie, że Minister Środowiska albo Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyznaje dotacje na działalność tych ośrodków? Takich ośrodków jest w Polsce jak na lekarstwo, a jak mi się wydaje, mogą liczyć jedynie na hojność darczyńców…
Jeżeli chcemy pomóc rannym zwierzakom, skontaktujmy się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji zwierząt. Jeśli nam się nie uda, to warto skontaktować się z lekarzem weterynarii lub najbliższym nadleśnictwem.
Pamiętajmy również, że co do zasady przetrzymywanie dzikich zwierząt (zwłaszcza tych niebezpiecznych dla życia i zdrowia ludzi) jest zabronione!  Taki zakaz wynika również z przepisów ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt. Wyjątkiem jest norma zawarta w art. 9 ust. 2 ustawy z dnia 13 października 1995 roku – Prawo łowieckie. Starosta może wyrazić zgodę, na okres do 6 miesięcy, na przetrzymywanie zwierzyny, osobie, która weszła w jej posiadanie w wyniku osierocenia, wypadku lub innego uszkodzenia ciała zwierzyny, mając na uwadze potrzebę podjęcia koniecznej opieki i leczenia. Zwierzyna ta powinna następnie być przekazana uprawnionym podmiotom w celu dalszej hodowli.
Można też powiadomić urząd gminy lub miasta na terenie którego znaleziono ranne zwierzę. Art. 11 ustawy o ochronie zwierząt (u.o.z.) wyraźnie wskazuje, że zapewnianie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin. Z realizacją bywa różnie, jak wiadomo…
Poza tym, na mocy art. 25 u.o.z. prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę zobowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust. 3 u.o.z. (czyli lekarza weterynarii, członka Polskiego Związku Łowieckiego, inspektora organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusza Policji, straży ochrony kolei, straży gminnej, Straży Granicznej, pracownika Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnika Państwowej Straży Łowieckiej, strażnika łowieckiego lub strażnika Państwowej Straży Rybackiej) w przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia zwierzęcia (oby jak najrzadziej!). Policja w 2009 roku odnotowała w Polsce 17544 zdarzenia drogowe z udziałem zwierząt, w których śmierć poniosło 7 osób, a rannych zostało 218. A zwierzęta? Prawie wszystkie zginęły. Nawiasem mówiąc, nie wszyscy kierowcy zgłaszają takie kolizje…
Na sam koniec podaję link do zaktualizowanego wykazu ośrodków rehabilitacji zwierząt: http://www.gdos.gov.pl/wykaz-osrodkow-rehabilitacji-zwierzat-w-polsce. Myślę, że warto jest sprawdzić pod tym kątem swoje województwo. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz