wtorek, 10 lutego 2015

Obawa to za mało, aby wstrzymać inwestycję budowlaną zagrażającą środowisku! Rozważania na kanwie orzeczeń NSA.



Wiele osób próbuje powstrzymać planowane inwestycje, które ich zdaniem zagrażają środowisku naturalnemu (i im samym przy okazji). To jak najbardziej zrozumiałe. Pozostaje jeszcze kwestia, jak bardzo uzasadnione są te obawy. A także pytanie, jak do tych obaw podejdą sądy administracyjne? Na to pytanie znam już odpowiedź.
W ciągu ostatnich 10 lat NSA wydał kilkadziesiąt postanowień dotyczących wstrzymania wykonania zaskarżonych decyzji (m.in. pozwoleń na budowę czy pozwoleń emisyjnych). Skarżący (a raczej protestujący przeciwko wątpliwym ich zdaniem inwestycjom) upatrują swej szansy w środku ochrony prawnej, jakim jest postanowienie o wstrzymaniu wykonania w całości lub w części aktu lub czynności (podlegających zaskarżeniu do sądu administracyjnego).
Art. 61 § 3 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 roku – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (p.p.s.a.) pozwala na to, jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Tyle tylko, że to składający wniosek musi udowodnić, że niebezpieczeństwo jest realne!
NSA w postanowieniu z dnia 12 września 2014 roku (sygn. akt II OZ 920/14), wyraził jednoznacznie pogląd, iż: Ciężar dowodu w zakresie wykazania okoliczności, które mogą stanowić podstawę do wstrzymania wykonania zaskarżanego aktu spoczywa na wnioskodawcy. Podmiot wnioskujący o wstrzymanie jest zobowiązany przedstawić konkretne zdarzenia, które mogłyby uprawdopodobnić, że wykonanie zaskarżonego aktu faktycznie spowoduje znaczną szkodę lub powstanie trudnych do odwrócenia skutków. Trudno odmówić racji temu stwierdzeniu...
Odnosząc się do zagadnienia zagrożenia środowiska naturalnego, przywołam tylko ostatnie, zeszłoroczne postanowienia NSA. W pierwszym z nich, czyli postanowieniu z dnia 30 grudnia 2014 roku (sygn. akt II OZ 1352/14), NSA uznał, że przedmiotem udzielenia ochrony tymczasowej w rozumieniu art. 61 p.p.s.a., mogą być jedynie takie akty lub czynności, które nadają się do wykonania. Decyzja określająca środowiskowe uwarunkowania zgody na realizację przedsięwzięcia (w tym akurat wypadku rozbudowy fermy drobiu) nie stanowi aktu, który dawałby podstawę do rozpoczęcia robót i realizacji inwestycji, a tym samym nie narusza na tym etapie inwestycyjnym żadnych praw skarżącej. NSA uznał też, że sama obawa, że w przyszłości zostaną podjęte akty administracyjne, które doprowadzą do rozpoczęcia procesu budowlanego – w ocenie skarżącej szkodliwego dla środowiska naturalnego – nie stanowi okoliczności uzasadniającej zastosowanie ochrony tymczasowej w niniejszej sprawie.
W kolejnym postanowieniu, które chciałem przywołać, to znaczy postanowieniu z dnia 10 grudnia 2014 roku (sygn. akt II OZ 1309/14), NSA zajmował się decyzją stwierdzającą brak potrzeby przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia w postaci przebudowy i zmiany sposobu użytkowania budynku przetwórstwa spożywczego. Rozstrzygnięcie było identyczne, jak w poprzednim postanowieniu.
Trzeba tu zaznaczyć, że jest to przeważające stanowisko w judykaturze NSA. Oczywiście, przedstawiona wyżej argumentacja sędziów NSA jest logiczna, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że istnieje zgrzyt na linii: orzecznictwo sądów administracyjnych – przepisy o odpowiedzialności za szkody w środowisku. Mam tu na myśli zarówno ustawę – Prawo ochrony środowiska jak i ustawę o zapobieganiu szkodom w środowisku. Oba akty prawne przewidują odpowiedzialność za samo stworzenie zagrożenia szkodą w środowisku, co jest spójne z unijną zasadą prewencji!
Z drugiej strony, sądy administracyjne nie mogą wkraczać w materię zarezerwowaną dla sądów powszechnych. Dlatego NSA nie rozpatruje kwestii cywilnoprawnych dotyczących szkód w środowisku, co wyraził m.in. w wyroku z dnia 15 września 2009 roku (sygn. akt II OSK 1357/08). Sądy administracyjne stoją na stanowisku, iż krajowy ustawodawca wyraźnie rozgraniczył środki odpowiedzialności cywilnej i administracyjnej, które nie mogą być stosowane łącznie w celu ochrony tego samego interesu określonego podmiotu… Tylko co z tym środowiskiem?
Zdesperowanym sąsiadom inwestora pozostaje jeszcze roszczenie o wstrzymanie budowy, przewidziane w Kodeksie cywilnym – oczywiście pod ściśle określonymi warunkami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz