wtorek, 24 listopada 2015

Komu bije dzwon? Co jest instalacją w rozumieniu przepisów ustawy – Prawo ochrony środowiska?



Niedawno, na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska pojawiła się interpretacja przepisów o ochronie przed hałasem. Dość zaskakująca, dotyczy bowiem instalacji w rozumieniu ustawy – Prawo ochrony środowiska (p.o.ś.), jakimi są (tak, dobrze czytacie!) dzwony kościelne: https://www.mos.gov.pl/g2/big/2015_11/3a34c671ba1eb29d05e6131e03e352f3.pdf.
Jak wynika z powyższej interpretacji, dzwony kościelne są, w myśl przepisu art. 3 pkt 6 p.o.ś. instalacją (stacjonarne urządzenie techniczne) mogącą powodować emisję, o której mowa w przepisie art. 3 pkt 4 lit. b p.o.ś., czyli hałas. Czy to nadgorliwość? Wojujący ateizm? Niekoniecznie!
Dzwony kościelne to stały element tzw. krajobrazu dźwiękowego miast i wsi. Często, we wszechobecnym zgiełku nie zwracamy nawet uwagi na ich dostojne bicie. Pojawiają się jednak sytuacje, w których tworzą się konflikty na linii mieszkańcy – parafia. Nie da się ukryć, że częste bicie dzwonów może być uciążliwie dla tych osób, które mieszkają dość blisko wieży kościelnej: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/idziemy200914-dzwon.html. Czasami wynika to z faktu budowania nowych budynków wielorodzinnych bardzo blisko kościołów, stojących tam od lat. W takich przypadkach trzeba wyważyć interesy poszczególnych jednostek z wolnością wyznania, z której korzysta znakomita większość Polaków…
Można też postawić pytanie, czy ludzie protestujący przeciwko dzwonom kościelnym (niekiedy ze względów, nazwijmy to... ideologicznych) mieliby odwagę protestować przeciwko donośnym śpiewom muezinów w meczetach? Też słyszę dzwony z pobliskiego kościoła, ale nie uważam tego za problem, tym bardziej, że jest wiele innych, bardziej dokuczliwych źródeł hałasu m.in. linie kolejowe, drogi, place budowy czy niektóre kluby, gdzie imprezy trwają „do ostatniego klienta”. Jednakże, są przypadki, gdzie proboszczowie chcą „urozmaicać” życie parafii instalując urządzenia elektroniczne, które tak odgrywają melodie przy pomocy dzwonów (gdzie poziom natężenia dźwięku jest wyższy niż w przypadku zwykłych dzwonów!). I tu zaczynają się schody… bynajmniej nie do nieba.
Czy ww. interpretacja Ministra Środowiska to zamach na religię? Nie stawiałbym takiej tezy. Ustawa – Prawo ochrony środowiska jasno wskazuje, co jest emisją. Hałas, jako rodzaj energii jest bez wątpienia emisją. Z kolei, przez zanieczyszczenie rozumie się emisję, która może być szkodliwa dla zdrowia ludzi lub stanu środowiska, może powodować szkodę w dobrach materialnych, może pogarszać walory estetyczne środowiska lub może kolidować z innymi, uzasadnionymi sposobami korzystania ze środowiska
Warto pamiętać, że wystarczy jednokrotne przekroczenie norm hałasu, aby uznać, że jest potrzeba wydania decyzji administracyjnej w celu zabezpieczenia prawa osób, na które szkodliwie oddziałuje działalność określonego podmiotu. Tak, w kilku wyrokach wyraził się Naczelny Sąd Administracyjny.
Czy mają więc rację, ci którzy domagają się „ściszenia” dzwonów kościelnych? Orzecznictwo sądów administracyjnych, jak na razie przyznaje im rację!
WSA we Wrocławiu, w wyroku z dnia 16 września 2014 roku (sygn. akt II SA/Wr 405/14) rozważał kwestię dzwonów uruchamianych automatycznie kilka razy w ciągu dnia.
Uznał, że fakt, że kościół wraz z znajdującym się dzwonami nie ma charakteru przemysłowego lub gospodarczego nie stanowi przeszkody dla uznania dzwonów kościelnych za instalację zaś kościoła za zakład w rozumieniu p.o.ś. Zakładem, w rozumieniu p.o.ś. jest jedna lub kilka instalacji wraz z terenem, do którego prowadzący instalacje posiada tytuł prawny, oraz znajdujące się na nim urządzenia. Charakter budynku nie ma w tej sprawie znaczenia prawnego. Posłużył się także (moim zdaniem nietrafionym) porównaniem do lokali rozrywkowych i działającego w nich nagłośnienia. Emitowany przez dzwony kościelne hałas nie stanowi także powszechnego korzystania ze środowiska w rozumieniu p.o.ś., bowiem korzystanie ze środowiska (realizowane bez wykorzystania instalacji), będzie mogło być rozumiane jako powszechne, tylko wówczas, gdy będzie pozostawało w związku z zaspokojeniem potrzeb osobistych i gospodarstwa domowego, w tym wypoczynku i uprawiania sportu ( art. 4 ust. 1 p.o.ś.).
Z drugiej strony, sąd wskazał, że nie ogranicza to swobody i wolności sprawowania kultu religijnego, ponieważ dotyczy wyłącznie dopuszczalnych poziomów hałasu wydawanego przez dzwony kościelne. Sąd uznał, że dźwięk dzwonów kościelnych nie jest elementem kultu religijnego i należy go wiązać go należy raczej z wielowiekową tradycją związaną z wyznaczaniem rytmu życia, odmierzaniem czasu pracy i modlitwy. To akurat nie zasługuje na akceptację – „dzwon to nie budzik”, jak zgodnie przyznają zarówno księża i przeciwnicy dzwonów kościelnych (każdy ma dziś zegarek etc.).
Jeszcze wcześniej, WSA w Kielcach, w wyroku z dnia 16 marca 2007 roku (sygn. akt II SA/Ke 396/06) oceniał kwestię hałasu emitowanego przez parafialne dzwony elektroniczne, potwierdzając tym samym, że starosta mógł, w drodze decyzji, zobowiązać parafię do ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia w zakresie hałasu.
Zapewne takich spraw będzie przybywać. Duchowni również muszą przestrzegać obowiązującego prawa. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, iż organy ochrony środowiska powinny bardziej przykładać się do zwalczania uciążliwości związanych z hałasem emitowanym przez drogi czy zakłady przemysłowe. Orzecznictwo NSA dobitnie wskazuje, że m.in. prowadzenie pomiarów pozostawia wiele do życzenia...

2 komentarze:

  1. Spłycił pan trochę sprawę. Nie każdy mieszka jednocześnie w miejscu dochodzenia hałasów od dzwonów oraz od innych bardziej dokuczliwych źródeł hałasu. Chodzi też przede wszystkim nie o dzwony, ale o wielokrotnie powtarzające się w dni świąteczne "zewnętrzne" transmisje nabożeństw - o znacznie dalszym zasięgu niż dla kilku(-nastu, -dziesięciu) osób stojących pod kościołem zamiast wewnątrz. Ale jak pan tego nie przeżył, to nie zrozumie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za komentarz. Nie wydaje mi się, abym "spłycił sprawę". Nie wszystko trzeba też "przeżywać" aby zrozumieć! Przedstawiam różne punkty widzenia, a przede wszystkim opieram się na obowiązujących regulacjach i orzecznictwie.
    Oczywiście, głośniki też mogą być źródłem hałasu. Nie przeczę. To trudny problem tzw. immisji sąsiedzkich.
    Można jednak, na marginesie, zadać pytanie, czy ten problem nie wynika np. z budowania budynków wielorodzinnych dosłownie za płotem kościoła (znam takie przypadki z Krakowa!). Ktoś, kto nabywa mieszkanie w takiej lokalizacji, powinien dobrze się zastanowić... (to samo dotyczy kupna mieszkań w nowych budynkach położonych kilkanaście metrów od linii kolejowej - też znam takie przypadki). Później nabywcy skarżą się na hałas (bo w na stronie internetowej developera tak pięknie wyglądało, a sprawdzić w "terenie" się nie chciało).
    Cóż, jak mawiali Rzymianie, chcącemu nie dzieje się krzywda...

    OdpowiedzUsuń