niedziela, 27 lipca 2014

Nanomateriały: zagrożenie dla środowiska.



Kto widział film SF pt. Dzień w którym zatrzymała się Ziemia (2008), w którym główną rolę grał Keanu Reeves? W jednej z końcowych scen pozaziemski robot zmienia się w chmarę mikroskopijnych robotów (tzw. „szarą masę”), niszczących wszystko na swojej drodze. Chwilę, chwilę czy to jest blog „filmowy” czy „środowiskowy”? Co to ma do rzeczy?
Otóż ma! Na tyle dużo, że Komisja Europejska wystosowała już dwa oficjalne komunikaty w sprawie zastosowania nanotechnologii (nanocząstek o rozmiarze poniżej 100 nanometrów czyli jednej milionowej milimetra!). A kilka dni temu rozpoczęła publiczne konsultacje w tej sprawie. Dlaczego?
 Warto wiedzieć o tym, że stosując nanostruktury można uzyskać nowe materiały o lepszych właściwościach fizykochemicznych do zastosowania np. w medycynie (zastawki serca), elektronice (produkcja półprzewodników) czy też jako produkty biobójcze. Niektórzy sądzą, że za kilka lat możliwe będzie budowanie swoistych „nanomaszyn” o rozmaitym przeznaczeniu.
Z obecnie istniejących „nanoproduktów” należy wymienić tzw. nanorurki węglowe, sadzę techniczną, fulereny, nanocząstki srebra, nanometryczny dwutlenek krzemu czy nanometryczny dwutlenek tytanu (uznany za rakotwórczy). Fulereny występują również w stanie naturalnym, choć w niewielkich ilościach. Są to co prawda materiały przyszłości, jednakże, podobnie jak w przypadku żywności zawierającej GMO, pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Obecnie istnieje ponad 1000 „nanoproduktów” np. „inteligentne” farby czy mydło i skarpetki z antybakteryjnymi „pakietami”.
W przyrodzie również występują „nanocząsteczki”, czego doskonałą ilustracją jest DNA, pyłki roślin czy popiół wulkaniczny. Natomiast w wyniku działalności człowieka (szlifowania, używania drukarek czy spalania węgla w elektrociepłowniach) powstają aerozole złożone z takich maleńkich cząsteczek. Bać się czy nie bać? Cóż, opisywany problem dotyczy nowych substancji (ich mieszanin) stworzonych przez ludzi „na zamówienie”.  
Istnieje duże ryzyko niekontrolowanego uwolnienia takich małych cząstek do środowiska. Nie do końca wiadomo, jakie skutki miałoby to dla ludzi, roślin i zwierząt. Kto wie, być może takie jak azbest i PCB? Naukowcy przestrzegają, że niekontrolowane rozprzestrzenienie się swego rodzaju  samoreplikujących nanobotów może zagrażać zarówno biosferze jak i ludziom, poprzez akumulację w organizmach żywych i zmiany na poziomie komórkowym, zaburzając np. płodność. Uważa się, że wspomniane wcześniej nanocząstki srebra znajdujące się np. w skarpetkach mogą się łatwo oddzielić od tkaniny podczas prania. Wraz z wodą dostają się do naturalnych zbiorników wodnych, gdzie mogą niekorzystnie działać na faunę i florę.
Żeby było zabawniej, do tej pory nie powstały żadne kompleksowe regulacje prawne w tym zakresie. Nawet w osławionym unijnym rozporządzeniu REACH w sprawie rejestracji i klasyfikacji chemikaliów brakuje stosownych przepisów!!! Jedynie kilka substancji chemicznych zarejestrowanych przez Europejską Agencję Chemikaliów zawiera w swoim opisie słowo „nanocząsteczki” (podanie takiej informacji jest na dzień dzisiejszy nieobowiązkowe).
Próbuje temu zaradzić Dania, wprowadzając miesiąc temu nakaz rejestracji wszelkich wyrobów zawierających nanocząsteczki, tyle, że wspomniany rejestr nie będzie publicznie dostępny (cóż, tajemnica przedsiębiorstwa, a raczej wielkiego koncernu farmaceutycznego, wygrywa tutaj z prawem konsumentów do informacji…). Również Francja stara się uregulować tę kwestię poprzez dekret w sprawie zawartości substancji nanocząsteczkowych...
Co na to wszystko Unia Europejska? Jedynie rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 roku dotyczące produktów kosmetycznych, rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 1169/2011 z dnia 25 października 2011 roku w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności a także rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 528/2012 z dnia 22 maja 2012 roku w sprawie udostępniania na rynku i stosowania produktów biobójczych zawierają (na domiar złego różne!) definicje „nanomateriału”... Jest to nierozpuszczalny lub biotrwały i celowo wytworzony materiał posiadający co najmniej jeden wymiar zewnętrzny lub strukturę wewnętrzną w skali od 1 do 100 nm. 
Natomiast rozporządzenie Komisji (UE) Nr 10/2011 z dnia 14 stycznia 2011 roku w sprawie materiałów i wyrobów z tworzyw sztucznych przeznaczonych do kontaktu z żywnością jest jedynym aktem prawnym, który wprost ogranicza użycie nanomateriałów!
Zakończenie publicznych konsultacji i rozpoczęcie prac legislacyjnych w tym temacie jest planowane na koniec 2014 roku. Zobaczymy, co z tego wyniknie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz