środa, 19 marca 2014

Prawo ekologiczne porównawcze cz. 7. Baterie i akumulatory jako przedmiot regulacji prawa obcego.



Tydzień temu pisałem o nowelizacji polskiej ustawy o bateriach i akumulatorach. Tym razem przyszedł czas na porównanie kilku zagranicznych regulacji. Sprawa jest o tyle istotna, że z wielu krajów napływają informacje o ryzyku środowiskowym, jakie stwarzają ww. ogniwa. Poniżej przykłady...

Chiny jako truciciel – rekordzista
Jakiś czas temu ukazał się wspólny raport chińskiego Instytutu Spraw Publicznych i Środowiskowych oraz organizacji pozarządowej Occupational Knowledge International na temat licznych skażeń spowodowanych przez odpady zużytych baterii i akumulatorów ołowiowych. Państwo Środka – największy na świecie producent baterii i akumulatorów, musiało zamknąć aż 583 fabryki baterii i instalacje odzysku (!) z powodu 27 przypadków masowych zatruć ołowiem – czym jest ołowica, nie trzeba chyba wyjaśniać…
Mimo tego, że Chiny osiągają stosunkowo wysoki poziom recyklingu ołowiu z baterii i akumulatorów (85%), to i tak nie mogą sobie poradzić ze skażeniem znacznych obszarów kraju. Chińskie regulacje prawne są rozproszone i nie obejmują wszystkich zagadnień związanych z bateriami i akumulatorami. Ustawa (która podobno miała być wzorowana na polskiej!), nie została jeszcze uchwalona…

Niemcy na tropie toksycznych baterii
Najnowsze niemieckie badania baterii produkowanych w ojczyźnie Goethego ujawniły szokującą prawdę: znaczna część baterii przenośnych (np. guzikowych) znacznie przekroczyła unijne poziomy kadmu, ołowiu i rtęci. Niemcy są znani z tego, że najszybciej w Europie dostosowują swoje prawo (a także swój przemysł) do wymogów prawa wspólnotowego. A tu taka niespodzianka! Cóż, pod latarnią najciemniej…
Warto jednak wskazać, że niemiecka ustawa z dnia 25 czerwca 2009 roku o wprowadzaniu na rynek, zbieraniu i gospodarce odpadami baterii i akumulatorów (określana skrótem Batteriengesetz) wprowadziła obostrzenia w gospodarowaniu bateriami i akumulatorami (podobnie jak polska ustawa). Dla przykładu: art. 3 Batteriengesetz (podobnie jak art. 8 – 10 polskiej ustawy) zakazuje wprowadzania na rynek baterii zawierających więcej niż 0,0005 % wagowo rtęci (z wyjątkiem guzikowych). 
Jednakże, art. 16 Batteriengesetz wyznaczył wyższy poziom zbierania baterii do dnia 26 września 2012 roku (35%), niż ten, który określono w art. 33 polskiej ustawy (25%). Z kolei art. 22 Batteriengesetz przewiduje liczne grzywny w wysokości 10.000 euro za naruszenie obowiązków informacyjnych (np. oznakowanie baterii czy dołączanie instrukcji do sprzętu w którym są zamontowane baterie lub akumulatory), polska ustawa – grzywny w wysokości do 5000 zł.
Ciekawostką jest to, że niemiecka Federalna Agencja Środowiskowa (w przeciwieństwie do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska) nie prowadzi rejestru wprowadzających baterie i akumulatory i nie nadaje numerów rejestrowych – tym zajmuje się Minister Środowiska (na podstawie odrębnego rozporządzenia).

Francja – tym razem bez rewolucji
Nad Sekwaną po prostu implementowano przepisy dyrektywy 2006/66/WE, wydając m.in. dekret 2009-1139 z dnia 22 września 2009 roku oraz szereg zarządzeń.
Trzeba przyznać, że Francuzi dobrze rozwinęli sieć recyklingu baterii i akumulatorów. Ale skoro w 2010 roku wprowadzili na rynek krajowy aż 232 tys. ton baterii i akumulatorów (Polska – 94 tys. ton), to nie mają innego wyjścia, chyba, że chcą mieć u siebie „nowotworowe wioski” jak w Chinach… Podobnie jak w Polsce i Niemczech, wprowadzający muszą się zarejestrować (w agencji ADEME – odpowiedniku GIOŚ).
Jedynym minusem francuskich rozwiązań może być rozproszenie przepisów prawnych, co zapewne sprawi trudności tamtejszym przedsiębiorcom…

Wielka Brytania – oszczędnie w słowach
Niezbyt obszerna ustawa nr 2164 z dnia 8 sierpnia 2008 roku o wprowadzaniu na rynek baterii i akumulatorów nie wnosi do UE żadnych „nowości prawnych”, może poza zaostrzoną odpowiedzialnością spółek, a konkretnie osób zarządzających spółkami – D&O (Directors and Officers).
W krajach anglosaskich, odpowiedzialność osób prawnych (zarówno cywilna, karna, jak i administracyjna), jest znacznie szersza niż w krajach prawa kontynentalnego (w tym również w Polsce). Wystarczy przywołać jedno hasło – piercing the corporate veil… Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi.
Podobnie jak we Francji, nie ujęto tematyki baterii i akumulatorów w jednym akcie prawnym, co należy uznać za wadliwe rozwiązanie, w połączeniu z dość dużą ilością odesłań – wspomniana ustawa nie jest szczytem techniki legislacyjnej…

Turcja – przygotowana na akcesję do UE
Turecki Minister Środowiska i Leśnictwa wydał rozporządzenie nr 25559 z dnia 31 sierpnia 2004 o kontroli zużytych baterii i akumulatorów.
Mimo, że Turcja jeszcze nie uzyskała członkostwa w Unii Europejskiej, to wprowadziła prawie identyczne rozwiązania jak wspólnotowe. Tak więc: obowiązuje zakaz wprowadzania do obrotu ogniw zawierających powyżej 0,005% rtęci, wprowadzający baterie i akumulatory mają obowiązki ewidencyjne i informacyjne, zaostrzono również warunki transportowania baterii i akumulatorów, które są niejednokrotnie towarami niebezpiecznymi w rozumieniu umowy europejskiej dotyczącej międzynarodowego przewozu drogowego towarów niebezpiecznych ADR (odpowiednio oznaczone pojazdy, specjalne pojemniki z materiału HDPE – w prawie polskim nie ma aż tak szczegółowych wymagań!), a także przewidziano wnoszenie opłat depozytowych (jak w państwach członkowskich UE).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz