środa, 24 lipca 2013

Wojna o GMO - Monsanto (na razie) wycofuje się z linii frontu...



Amerykański koncern biotechnologiczny Monsanto zrezygnował ostatnio z części swojej działalności w Europie. Przyczyną są „kiepskie perspektywy handlowe”.
Globalny potentat w dziedzinie biotechnologii i chemii organicznej rodem z Missouri, jest znany z takich „rynkowych przebojów” jak DDT, PCB, Agent Orange (herbicyd używany w Wietnamie do niszczenia dżungli ukrywającej wietnamskich partyzantów, z wiadomymi skutkami…) czy bawełna modyfikowana genetycznie (wprowadzono ją na rynek indyjski, jako odporną na wszelkie pasożyty i choroby, tymczasem okazała się na nie bardziej podatna niż zwykłą bawełna, czego finałem były liczne bankructwa rolników i jak wieść niesie, fala samobójstw…).
Monsanto chce wycofać 10 wniosków złożonych w Komisji Europejskiej o zezwolenie na uprawy genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy, soi i buraków cukrowych. Powtórnie złożony zostanie jednak wniosek o zgodę na genetycznie zmodyfikowaną kukurydzę typu MON810 (jedyną genetycznie modyfikowaną roślinę, na której hodowlę zgodziła się KE), której uprawa jest zakazana w Polsce.
Nie tylko Monsanto zajmuje się GMO – na liście są także Dow Chemical Company, Du Pont, BASF i Bayer… jednakże Monsanto ma największy udział w tym segmencie rynku.
GMO nie jest mile widziane w Europie, po pierwsze z powodu zagrożeń dla zdrowia jakie może ze sobą nieść (badania trwają cały czas), po drugie, z powodu zagrożenia dla bioróżnorodności (zanieczyszczenie środowiska przez GMO powoduje wyparcie odmian występujących w naturze przez rozmaite „hybrydy” czy wręcz zagraża innym gatunkom roślin i zwierząt np. pszczołom).
Po trzecie, stosowanie GMO (np. ziarna soi – słynnego Roundup Ready), prowadzi do ekonomicznego uzależnienia rolników od koncernów oferujących produkty związane z GMO. Najlepszym przykładem jest USA i Kanada, gdzie farmerzy kupujący ziarna Roundup Ready muszą stosować herbicyd o nazwie… Roundup. Nie trzeba tłumaczyć, co oznaczają dla środowiska masowe opryski herbicydem i systematyczne karczowanie lasów tropikalnych pod uprawy (Brazylia)… Ostatnio, mieszkańcom miasteczka Nitro w stanie Virginia przyznano 93 miliony dolarów odszkodowania za uszczerbek za zdrowiu, spowodowany przez pobliską fabrykę herbicydów.
Rolnicy stosujący GMO muszą płacić uprawnionym z patentów coroczne, wysokie opłaty licencyjne (Roundup Ready to wynalazek biotechnologiczny). Jak się okazuje, uprawa transgenicznej soi wcale nie jest opłacalna (przykładem są Indie i Brazylia).
Jakby tego było mało, w sytuacjach, gdy pola uprawne farmerów zostaną skażone roślinami transgenicznymi, Monsanto pozywa ich… za naruszenie praw z patentów (!), mimo, że to koncern spowodował szkody w środowisku. Część farmerów wygrywa przed sądami, a inni płacą koncernowi odszkodowania! Przykładowe sprawy:


Fot. Peter Blanchard (Creative Commons CC BY SA 3.0)

Na świecie podejmowane są coraz odważniejsze działania przeciwko gigantom biotechnologii chcącym zmonopolizować rynek ziemniaka czy soi. W maju br. na Węgrzech zniszczono 1000 ha kukurydzy modyfikowanej genetycznie, z kolei Indie oskarżyły Monsanto o „biopiractwo”, a Peru zakazało stosowania GMO przez 10 lat.
W Chinach i innych krajach azjatyckich Monsanto ma problemy ze sprzedażą ziarna kukurydzy, w Afryce też nie ma chętnych na uzależnienie ekonomiczne od jednego koncernu. Ostatnio w Oregonie wykryto nielegalną uprawę „eksperymentalnej” pszenicy, co spowodowało, że klienci w Azji nie chcą kupować amerykańskiej pszenicy!
Monsanto szuka więc rynków zbytu w krajach o słabych regulacjach środowiskowych (np. Ukraina) i intensywnie lobbuje (pokłosiem „afery Wikileaks” były m.in. informacje, że amerykańscy dyplomaci w Polsce zabiegali o legalizację upraw transgenicznych w resortach rolnictwa i gospodarki).
Szacuje się, że ponad 85% śruty sojowej na świecie to śruta z roślin transgenicznych, która jako źródła białka jest głównym składnikiem pasz zwierzęcych, co istotnie wpływa na ceny mięsa. Monopolizacja rynków pasz i nasion, a w konsekwencji sektora żywnościowego daje koncernom potężną broń – środek nacisku na słabsze ekonomicznie kraje.
Tymczasem w Polsce, po ubiegłorocznych widowiskowych protestach i nowelizacji ustawy o nasiennictwie (oraz wydaniu dwóch rozporządzeń zakazujących uprawy kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora) sprawa jakby przycichła… Pamiętajmy jednak, że kontrola NIK z 2008 roku wykazała cały szereg nieprawidłowości, przede wszystkim brak nadzoru i informacji o uprawach roślin transgenicznych. 
Według nieoficjalnych szacunków w Polsce rośnie od 3000 do 5000 ha kukurydzy MON810… Takie uprawy mogą zagrażać m.in. ekologicznym gospodarstwom rolnym!   





1 komentarz: